5.5. Powrót

426 29 9
                                    

Z bólem opuściły swój pokój. Ruszyły w stronę windy ciągnąć za sobą walizki. Wybrały guzik prowadzący na parter.
- Ostatni raz jedziemy tą windą.- powiedziała Emily wyrywając Laurę z zamyślenia.
- Co mówiłaś? - nie usłyszała co dokładnie powiedziała.
- O czym myślisz?- spytała zaintrygowana.
- Ja?- myślała o Peterze. Tak naprawdę nie pożegnała się z nim wczoraj, a dzisiaj podczas śniadania nie było go w restauracji. Zastanawiała się czy może będzie przypadkiem czekał w recepcji, żeby ostatni raz posłać jej swój uśmiech. - O walizce. Zastanawiam się czy wszystko spakowałam.
- Wydaje mi się, że nic nie zostało.
Drzwi windy otworzyły się. Emily bez zastanowienia wyszła z niej i ruszyła w stronę recepcji. Laura stała przez chwilę i rozglądała się po sali. Ludzie żyli swoim życiem. Czytali książki, rozmawiali przez telefon, gonili swoje dzieci. Nikt nawet nie zwrócił na nie uwagi. Ruszyła w stronę przyjaciółki kiedy nagle zobaczyła go pod oknem. Zostawiła walizkę i podbiegła do niego. Chwyciła go za ramię i odwróciła do siebie.
- Cieszę się, że przysze....- przerwała kiedy zobaczyła jego twarz. - Przepraszam, pomyłka.
- Nie nie szkodzi. - odpowiedział mężczyzna po trzydziestce.
Nagle wyrosła przed nią Emily, która teraz szarpała się z dwoma walizkami. Wyglądała komicznie. Laura po mimo zawodu, uśmiechnęła się na ten widok.
- Z czego się śmiejesz?
- Z niczego.  Oddaj mi walizkę, bo widzę, że sobie nie radzisz. - podeszła do niej i wyjęła uchwyt z jej dłoni. 
- Klucze oddane. Możemy wychodzić.  - westchnęła Emily.
Laura skinęła głową i ruszyły w stronę drzwi. Ostatni raz przekroczyły próg hotelu. Od razu przywitał je Dylan, który stał na chodniku oparty o swój granatowy samochód.
- Cześć dziewczyny.  Gotowe?
- Nigdy nie będę gotowa na opuszczenie tego miejsca. To jest sadyzm. Jak można zaprosić człowieka do raju, a potem kazać mu wrócić do szarej rzeczywistości? - powiedziała zbulwersowana Emily.
Chłopak skwitował to uśmiechem. Podszedł do dziewczyn i zabrał ich walizki. Kiedy ładował je do bagażnika, ostatni raz spojrzały na front budynku.
- Obiecaj mi, że kiedyś tu wrócimy. - Emily podniosła dłoń i pokazała przyjaciółce mały paluszek.
- Obiecuję. - Laura zrobiła to samo.
Mówi się, że obietnic na mały paluszek nie można złamać. Westchnęły z bólem po czym wsiadły do samochodu i pojechały na lotnisko.

***

Kierunek: Los Angeles (Poprawiane)Where stories live. Discover now