6.5 Czas oczekiwania

366 27 3
                                    

Sny Laury nigdy nie były symboliczne. Zawsze śniły jej się sceny z jej życia, które już się wydarzyły albo z jakichś filmów. Zdarzały się również koszmary. Jednak ten, który przyśnił jej się tej nocy, nie przypominał żadnego z wyżej wymienionych. Z pewnością nie był to koszmar. Należał do takich snów, z których człowiek nie chce się wybudzić. Nie oglądała, żadnego filmu, w którym miał miejsce bal. Natomiast wiedziała, że tańczącą dziewczyną była ona. Nigdy w swoim osiemnastoletnim życiu nie była na takiej zabawie. W ogóle jest typem domatorki, ale jeśli już Emily udało się ją namówić to na domówkę u zaufanych osób bądź dyskotekę. Jedyne co przychodziło jej do głowy to bal maturalny, który będzie miał miejsce w zbliżającym się roku. Pierwszy raz widziała miejsce, w którym tańczyła. Wielka sala, niemal cała w złocie, ubrana w białe róże. Niczym ze snów. No tak, przecież to był sen. Ludzie, którymi wypełniona była sala balowa również byli jej obcy. Jej uwagę zwrócił mężczyzna, który dwukrotnie z nią zatańczył. Nie była w stanie rozpoznać jego twarzy, gdyż była ukryta za drogocenną maską. Jedyną rzeczą, którą ujrzała poza włosami, które nic nie pomogły w rozpoznaniu młodzieńca były jego oczy. Pierwszym o czym pomyślała po przebudzeniu się były właśnie one. Niebieskie oczy, w które można się wpatrywać bez końca. Znajome oczy. Była przekonana, że gdzieś je już widziała. Tylko gdzie?

***

Kierunek: Los Angeles (Poprawiane)Where stories live. Discover now