3.5. Droga do sławy

580 33 1
                                    

- Już wiem czego na pewno nie będę dobrze wspominać.- powiedziała Emily zirytowanym tonem wysiadając z samochodu.- Czy u was zawsze są takie korki?
- Emily przestań, to niegrzeczne. - upomniała ją przyjaciółka.
- Spokojnie.- chłopak zaśmiał się po czym kontynuował.- Każdy na nie narzeka. Zwłaszcza jeśli pochodzi z małego miasta tak jak wy.
- Skąd wiesz skąd jesteśmy?- zdziwiła się Emily.
- Wynajęła mnie niejaka pani Patner. - powiedział patrząc uważnie na ich reakcję. Dziewczyny wymieniły zdziwione spojrzenia. - Wyjaśniła mi całą sytuację i poprosiła abym bezpieczne was eskortował do hotelu, w którym odbywa się casting. - ciągnął.
- A skąd ona zna numery kierowców z Los Angeles?- spytała zaintrygowana Emily.
- Tak się składa, że Luiza Patner to moja ciotka. - dziewczyny oniemiały z wrażenia.- Przepraszam, powinienem od razu się przedstawić. Nazywam się Dylan Patner i podczas waszego pobytu w LA jestem waszym prywatnym szoferem.
- Prywatnym szoferem? Kurczaki, to dopiero coś.- Emily nie mogła wyjść spod wrażenia.
Później jednak udawała, że jest jej to obojętne. Prawda jest taka, że wszyscy, którzy znają Emily wiedzą, że kocha luksusy i wygodnictwo. Kiedy była małą dziewczynką marzyła o tym, że pewnego dnia zostanie księżniczką. Wyczekiwała kiedy przyleci po nią zła czarownica, która porwie ją, a następnie zamknie w wieży by mógł ją później uratować przystojny książę. Jednak jak w życiu bywa, nie wszystkie marzenia są realne. Zamiast przez wiedźmę została zamknięta przez panią Keeper, nauczycielkę chemii i nie w wieży, a w szkolnej kozie za rzekome przyklejenie gumy do ławki. Prawdy nigdy się nie dowiemy gdyż faktem jest, że Emily żuje gumy bez przerwy, jednak tego dnia nie było ich w szkolnym sklepiku, gdzie zazwyczaj się zaopatrzała. Natomiast pani Keeper sprawiała wrażenie iż marzy o tym aby dać w końcu nauczkę swojej „ulubionej" uczennicy za to, że zawsze się spóźnia i nigdy nie robi prac domowych. No i oczywiście bardzo często zdarza jej się zasnąć na lekcji chemii, zresztą nie tylko jej... Po dwóch godzinach została odebrana przez Jasona, któremu, powiedzmy sobie szczerze, daleko do księcia z bajki.
- Dobrze drogie panie, moje zadanie wykonane. Stoicie przed waszym nowym domem.- powiedział wyciągając walizki z bagażnika.- Dodam, że jest to jeden z najlepszych hoteli w Los Angeles.
Sunset Marquis Hotel, bo tak właśnie się nazywał był rajem na ziemi mieszczącym się przy ulicy Alta Loma, niedaleko głównej drogi. Hotel posiadał kompleksy basenów, bar, wspaniałą restaurację, korty tenisowe, boiska do rugby i piłki siatkowej, plac zabaw dla dzieci, siłownię, wielkie sale bankietowe, a także własne spa i studio nagraniowe. Każda willa miała swoje patio, rozmiar zależał od wielkości pokoju. W wejściu do hotelu stały wielkie palmy, które witały gości. Pożegnały się z kierowcą, wzięły walizki i ruszyły do wejścia. Po przekroczeniu progu zobaczyły wielką salę w złotych kolorach i czarne sofy gdzie ludzie czekali na zdanie kluczy, albo kogoś odwiedzali. Na samym środku stała długa lada, gdzie obsługiwały trzy recepcjonistki. Za nimi stały wielkie schody z pozłacanymi balustradami, a pod jedną ze ścian dwie windy. Zarejestrowały się, otrzymały klucze i powoli z gracją ruszyły w stronę windy. Kiedy drzwi się zatrzasnęły spojrzały na siebie porozumiewawczo, a potem zaczęły skakać i piszczeć z radości. Gdy otworzyły drzwi swojej willi oniemiały z wrażenia. Siedzenia w salonie były z czarnej skóry, meble szklane, panele były białe, a na ścianach ułożona czarno-biała cegła. Telewizor zajmował prawie połowę ściany i nie był jedynym elektrycznym gadżetem w pomieszczeniu. Pierwsze co przykuło wzrok Emily, zaraz po telewizorze, to kominek, który był dosyć sporej wielkości. Natomiast Laurę zainteresował taras. Po tym jak odłożyła walizki od razu ruszyła w jego stronę. Wejście zasłaniała biała, jedwabna zasłonka, kiedy rozchyliła firankę, urzekł ją widok ukazujący się jej oczom. Meble były białe, na podłodze rozsypane były szare kamyszki. Do stolika prowadziła ścieżka wyłożona okrągłymi plastrami uzyskanymi poprzez pocięcie na kawałki pnia. Po bokach wisiały dwie, białe huśtawki, a całość dopełniało mnóstwo kwiatów i małych drzewek. Było to bez wątpienia magiczne miejsce. Przez to, że patio jest oszklone spędzane tutaj chwile są jeszcze bardziej wyjątkowe gdyż siedząc wśród tych pięknych kwiatów można oglądać zatłoczone ulice Los Angeles i cieszyć się chwilą spokoju.
- Raj.- wyszeptała Laura.

***

***

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


W końcu jakiś dłuższy rozdział. Mam nadzieję, że nie za długi ;)
Dziewczyny zakwaterowane co wydarzy się dalej? :)

Kierunek: Los Angeles (Poprawiane)Where stories live. Discover now