6.4 Czas oczekiwania

379 27 6
                                    


Zaczęli tańczyć. Mężczyzna, który ją zaprosił do tańca miał włosy koloru siwego i takiego samego wąsy, zakrywające jego sine usta. Ukłoniła się nisko, mężczyzna zrobił to samo. Przyłożył swoją dużą, pomarszczoną dłoń, do jej malutkiej, delikatnej dłoni i zaczęli tworzyć kręgi. Tańczyli w milczeniu. Mężczyzna uśmiechał się szeroko do Laury, a ona odwzajemniła przez grzeczność jego uśmiech. Nadszedł takt w muzyce, który symbolizował zmianę partnera. Laura dygnęła w podziękowania za taniec i zaraz u jej boku pojawił się kolejny mężczyzna.  Tym razem dużo młodszy.  Wyglądał na niewiele starszego od niej. Ukłonili się sobie i przystąpili do tańca. Mężczyzna przypatrywał się jej oczom, bo tylko tyle było widać zza maski, które wszyscy tutaj nosili. Był to obowiązkowy drobiazg na każdym balu maskowym. Laura czując się speszona jego przeszywającym wzrokiem, nie wytrzymała i w końcu spytała partnera.
- Dlaczego tak mi się przyglądasz jaśnie panie?
- Nie mogę odciągnąć wzroku od tych pięknych oczu. - odpowiedział jej mężczyzna.
- Są mało widoczne, maska trochę  je zakrywa.
- Widzę je doskonale, są idealne. Jak dwa najcenniejsze na Ziemi kamienie.
Laura poczuła jak jej twarz pokrywa rumień. Na szczęście znów nastąpiła zmiana partnera. Ukłoniła się i czekała na kolejnego towarzysza. Mężczyzna, z którym do tej pory tańczyła, zgrabnie wyminął zmierzającego w jej stronę starca i znowu stanął u jej boku. 
- To znowu pan? - spytała retorycznie.
- Nie mogłem pozwolić by ktoś jeszcze zakochał się w tych oczach. - rzekł z przekonaniem mężczyzna.
- A ktoś już się zakochał? - spytała zalotnie.
- Owszem, pewien młodzieniec, któremu te dwa brylanty skradły serce.
- W tak krótkim czasie?
- Czasem wystarczy moment by się zakochać.

***

Kierunek: Los Angeles (Poprawiane)Where stories live. Discover now