Page 5

5.4K 324 84
                                    


Po spotkaniu z Panią Scott wróciłam do domu. Poszłam prosto do swojego pokoju. Musiałam wejść do wanny aby pomyśleć. Nalałam sobie pełno wody, gorącej, aż zrobiła się sauna. Użyłam olejków wonnych, aby zrobić klimat. Lustra i kafle zaparowały. Granatowa łazienka wyblakła. Woda zawsze pomagała mi myśleć. Zaburzyłam także głowę. Myślałam o historii. Clever też był psychopatą. Ale był w stanie kochać. Był w stanie ochronić kobietę, na której mu zależało. Czy Joker był taki sam? Czy mógł być taki sam? Dlaczego wydawało mi się, ze nie. Czy to dlatego, ze każdy tak mówi? Że jego nie da się zmienić? Tyle osób próbowało. Ja zakochana nie byłam. Nagle, coś się stało. Coś usłyszałam. Wyłoniłam się spod wody. Ewidentnie w moim pokoju ktoś był. Ale nie rozpoznawałam kroków. Cicho wyskoczyłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem. Niestety, ale nic innego nie miałam. Kroki ucichły. Chwyciłam za klamkę, wzięłam wdech i gwałtownie otworzyłam je wyskakując z łazienki. Pokój był pusty, przynajmniej, na pierwszy rzut oka. Drzwi na balkon były uchylone i lekkie zasłony powiewały ruszane przez wiatr. Nie przypominam sobie abym zostawiła otwarte drzwi. Wyszłam na zewnątrz i rozglądnęłam się. Było pusto i zimno, a ja mokra w samym ręczniku. Wróciłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Zmarzłam. Przebrałam się w dres i owinęłam kocem. Usiadłam w fotelu obok chwilowo nieczynnego kominka, włączyłam radio. Moje ulubione piosenki z zapisanej playlisty zaczęły lecieć w losowej kolejności. Było jeszcze wcześnie, ale zewnątrz panował mrok. Naszła mnie ochotę na stworzenie kilku szkiców. Rysowanie było jednym z moich niewielu hobby.

Podeszłam do stołu kreślarskiego, na którym zauważyłam coś, czego wcześniej tutaj na pewno nie było. Karta do gry z rysunkiem Jokera. Czarna. Nie moja. Chwyciłam ją niepewnie. Na odwrocie widniał napis, napisany czerwonym pisakiem „Zaintrygowałaś mnie, moja Riddle*" To na pewno było do mnie? Dlaczego wiedziałam kto podrzucił kartę?

- Joker... jak się tutaj włamałeś? - jeszcze raz spojrzałam na napis – Jestem zagadką? A to ciekawe.

Prychnęłam pod nosem z lekkim uśmiechem. Musiał tutaj wejść kiedy byłam w łazience. Aż się zarumieniłam. To znaczy że mnie obserwuje, a ja byłam w samym ręczniku! Kurwa!!! Odłożyłam kartę na miejsce i chwyciłam za szkicownik oraz kilka ołówków. Wpadłam na fotel i okryłam się kocem. Miałam pustkę w głowie. Co mogłam nabazgrać? Normalnie nie rysuję ludzi, bo mi nie wychodzą, ale nie mogłam się powstrzymać, aby nie narysować klauna, który zasiadł mi w głowie. Zapamiętałam go tak dobrze, ze bez problemu stworzyłam podobiznę z pamięci. Nawet, nawet. Nim się obejrzałam było po północy, więc położyłam się spać.

Następnego dnia postanowiłam udać się do pani Scott, aby opowiedzieć jej o tym zajściu. Wstałam i udałam się do łazienki. Do framugi lustra doczepiona była kolejna karta. No nie wierzę! Kiedy!? Jakim cudem niczego nie słyszałam? Przecież ja mam tak lekki sen, ze można go nazwać ciągłym czuwaniem. Ta była inna, ale także jokera. Na odwrocie widniał kolejny napis „Masz talent". Czy to się odnosiło to mojego szkicu? Chyba założę zamki. Nabrała mnie ochotę na ponowne spotkanie, aby wyjaśnić sprawę włamywania się do mojego pokoju. Wyszłam z łazienki.

- Nie wiem jak to robisz, ale żądam wyjaśnień.

- Do kogo mówisz?

Odwróciłam się słysząc głos ojca. Schowałam kartę do kieszeni.

- Ahh, nikogo, do samej siebie.

- A jakich to wyjaśnień żądasz od samej siebie??

Uśmiechnął się chytrze i skrzyżował ręce.

- Eee, już nie pamiętam. Skleroza nie boli, jak to mówią.

- Niech ci będzie. Plany na dzisiaj?

Zakochana w mroku GothamWhere stories live. Discover now