Page 10

4.2K 242 43
                                    


- Wiesz, dlaczego tak często się uśmiecham? Pomimo tego, ze tak naprawdę nie często jestem szczęśliwa – patrzył – ponieważ wtedy ludzie nie widzą prawdziwej mnie. Nie wiedzą o mnie nic. Nie wiedzą kim naprawdę jestem. Jaka jestem. A ty?

- To nie czas na sentymenty.

- Ale chcę wiedzieć. Mieliśmy umowę. Chcę cię poznać. Bo nadal nic o tobie nie wiem.

Patrzył na mnie chcąc się wykręcić, ale większa u niego była chęć rozmowy ze mną. Widziałam to w jego zielonych oczach. Oblizał lekko wargi i pokręcił głową wracając do rzeczywistości.

- Uważam... to samo. Wiedziałem, ze jesteśmy podobni. Od naszej pierwszej rozmowy. Dlatego jeszcze cię nie zabiłem.

Na pewno by dokończył gdyby nie małe zamieszanie nieopodal. Na porozrzucanych budynkach już trwała zabawa w kotka i myszkę. Widziałam go. Tata dał się sprowokować i kolejno biegał za złoczyńcami. Riddler poprowadził ich do nas. Stałam na jednym końcu dachu, natomiast Joker na drugim. Batman spoglądał na nas, ale bardziej interesował go Joker. Nietoperz już ruszył w jego stronę, kiedy przypomniałam sobie moją rolę. Wyciągnęłam mój nóż i rzuciłam w kierunku Batmana, specjalnie celując w pancerz, którego ostrze nie przebije. To miała być prowokacja. Tata odwrócił się i w tym momencie Joker krzyknął.

- Miłej zabawy!

I zniknął. Lekko mnie sparaliżowało, kiedy ten mi się przyglądał, ale widziałam, ze mnie nie rozpoznał. Rzuciłam się do ucieczki. Skoczyłam przez pierwszą wyrwę między budynkami i pognałam przez kolejne.

Tak jak można przypuszczać, córka Wayne'a nie mogła być bezbronna. Ojciec zadbał o moje wykształcenie i umiejętności. Spędziłam wiele tygodni na medytacjach w Tybecie tak jak na naukach sztuk walki od najlepszych żyjących mistrzów. Do tego zawsze byłam wspaniale wygimnastykowana. Po kilku skokach przez dom tata pognał za kolejnym celem, tym razem Jokerem. A on nadal mnie nie rozpoznawał. Uśmiechnęłam się szeroko i zaśmiałam tak głośno, ze właściwie krzyczałam. Wreszcie czułam tą ukochaną adrenalinę. Rozkoszowałam się nią przez chwilę i wróciłam do gry. Odebrałam Batmana od Poison Ivy i tak non stop. Joker miał rację. To było zajebiste!!!

Zabawa skończyła się gdy na dany znak wszyscy skoczyliśmy do kanału. Zgubiliśmy Batmana i gliny. Spojrzałam na zadowolone twarze pozostałych. Znowu wybuchłam śmiechem. Joker mi zawtórował i ponownie objął ramieniem.

- Widzę, ze w końcu spodobały ci się nasze zabawy.

- Przyznaję ci rację. Ale nie przyzwyczajaj się.

- Uważaj, Joker ma w swoim rękawie wiele podobnych rozrywek. Jednak nie każda jest równie interesująca – ostrzegła mnie Ivy.

Skinęłam jej głową i ruszyliśmy biegiem w drogę powrotną. Z kanału wyszliśmy dopiero koło kryjówki złoczyńców. Ja i Joker wróciliśmy od razu do jego domu. Weszliśmy do środku w dobrych humorach. Po tych kanałach chciałam się tylko wykąpać i położyć. Kiedy weszłam na schody, klaun mnie zawołał.

- Już ci się znudziło, ze uciekasz?

- Idę pod prysznic. Tobie radzę to samo – uśmiechnęłam się.

- Nie widzę powodu. Szliśmy przez kanał, nie pływaliśmy w nim.

- Faceci – skierowałam oczy ku górze. Mimo to, poszłam do łazienki. Nie waliło ode mnie ani nic takiego, ale sam fakt przebywania w kanałach był nieprzyjemny. Chwilę stałam przed lustrem i wpatrywałam się w swoje odbicie. Odechciało mi się kąpieli. Stałam tak chyba przez pół godziny. Ten makijaż tak mi się podobał, ze nie chciałam go zmywać. Otrząsnęłam się. Zdjęłam większość ubrań. Zostałam w krótkich spodenkach, w które się przebrałam i staniku oraz tapetą na twarzy. Zapomniałam koszulki. Wyszłam z łazienki i dostrzegając Jokera na moim łóżku, który gapił się na mnie gwałtownie uderzyłam o ścianę. Nie czułam się skrępowana, to taki odruch. Po domu tez chodziłam na wpół goła.

Zakochana w mroku Gothamحيث تعيش القصص. اكتشف الآن