Page 29

2.9K 224 23
                                    


W starym Gotham znalazłam się szybciej niż myślałam. Dotarłam do rozwidlenia i spojrzałam w lewo. Korciło mnie, aby pojechać do domu Jokera i zobaczyć się z J'em. Ale nie mogłam, miałam zadanie do wykonania. Może więc później. Pojechałam prosto, na początku przez sam piach, kurzyło jak diabli i nic nie widziałam. Dopiero po 10 minutach pod oponami dostrzegłam stary asfalt. W oddali dostrzegłam stare zabudowania. To musiało być to miejsce. Było ciemno więc włączyłam reflektor i zatrzymałam się przed pierwszym znakiem jaki się ostał. Wallington 56, kawałek dalej budka telefoniczna. To musiało być to miejsce. Zeszłam z motoru i prowadziłam go koło nogi. Rozejrzałam się dookoła. Faktycznie stał tutaj słup telefoniczny, a kable poprowadzone były dalej.

- Jakim cudem to przetrwało?

Ktoś musiał się tutaj bawić. Przecież z tego miejsca nie zostało prawie nic. Prawdziwe cmentarzysko. Strasznie jak z horroru. Stąpałam ostrożnie, jakbym się bała, że zaraz obudzę trupa.

Cały czas się rozglądałam. Na ziemi były ślady butów. Całkiem świeże. Prowadziły do starej chaty, jednej z kilku. Raz kozie śmierć. Zostawiłam motor przed chałupą, parę metrów.

- Hej! Jest tam ktoś?! Potrzebna mi pomoc!

Odczekałam chwile, kiedy stare, skrzypiące drzwi otworzyły się powoli. Stała w nich postać w kapturze. Czarne włosy wypadały spod bluzy, ręce miał w kieszeni, reflektor oświetlał całą postać. Zmrużyłam oczy by ciut lepiej widzieć. Kiedy ten podniósł głowę i zobaczyłam jego twarz...

- Drake? To ty?

- Mira. Wiedziałem, ze w końcu mnie znajdziesz.

- Co tutaj robisz? To nie jest najlepsze miejsce na mieszkanie.

- Dlaczego? Dla mnie, jest idealne. Nie ma nikogo, cisza, spokój. Elektryczność i kanalizacja... miejsce w sam raz. Ale co ty tutaj robisz? Szukałaś mnie?

- Ehhh, nie... wybacz. Znaczy, ogólnie to cię szukałam, ale nie tutaj. Drake, to nie jest miejsce na taką rozmowę. To niezbyt bezpieczne miejsce.

Uśmiechnął się do mnie głupio, jakbym powiedziała coś dziwnego.

- Wręcz bardzo bezpieczne. Mieszkam tutaj od tygodnia i wciąż żyję. Ale co taki francuski piesek jak ty może o tym wiedzieć?

Nie potrafiłam odpowiedzieć. Dziwnie się w tej chwili czułam. Nie chciałam się z nim spotkać w takim momencie.

- Drake... nie miałam okazji się przeprosić. Wszystko ci wyjaśnię, ale nie tutaj, proszę.

- W porządku. Ale co tutaj robisz?

- Rozglądam się za czymś, lub, za kimś. Właśnie, skoro jesteś tutaj od tygodnia, powiedz, nie widziałeś kogoś kto korzystałby z budki telefonicznej? Właśnie tamtej? - wskazałam na budę. - To ważna sprawa.

- Zdradzisz jaka?

- Niestety, nie mogę.

Nagle jego mina zmieniła się. Już się nie uśmiechał, w żaden możliwy sposób. Zacisnął usta. Był zły. No tak, kiedyś powiedziałabym mu wszystko. Dalej był na mnie wściekły.

- Aha. Jasne, rozumiem. W takim razie ta informacja również jest tajna.

- No nie mogę, Drake, proszę! To ważne.

- Coś za coś, słonko. Tak teraz żyję.

Odwrócił się ode mnie i poszedł w stronę budki telefonicznej. Słonko? Od kiedy... Nie ważne. Odwróciłam się i dogoniłam go.

Zakochana w mroku GothamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz