Page 36

2.9K 190 79
                                    


Obudziłam się na kanapie okryta kocem. Oczy mi się kleiły i nie miałam siły się podnieść. Jęczałam tylko i wierciłam. W końcu wylądowałam na brzuchu z twarzą w poduszce. Dostrzegłam jedynie czyjeś spodnie obok siebie. Uniosłam wzrok. To był Joker.

- Dzień dobry skarbie.

Wycedziłam przez poduszkę, więc pewnie nie wiele zrozumiał. Uśmiechnął się i usiadł przed moją twarzą krzyżując nogi.

- Gdy wróciłem wczoraj do domu leżałaś tutaj sama. Dałem ci koc.

- Nie mogłeś zanieść mnie do pokoju?

- Po co w moim łóżku śpiąca kobieta?

Przyłożyłam mu za tą uwagę w ramię i to mocno, z pięści.

- Szowinista!

- Żartowałem! Halo, Joker, imię zobowiązuje. Nie masz poczucia humoru.

Haha, pochylił się i pocałował mnie w czoło, potem chwycił za ramiona i posadził. Sięgnął do stołu po kubek i podał mi go.

- Mam nadzieję, ze to whiskey?

- Nie, dla odmiany, zwyczajne kakao. Pij i się ogarnij, zabieram cię gdzieś dzisiaj.

A to coś nowego.

Pół godziny później byłam gotowa. Nie wiedziałam jednak czy się malować, bo Joker nie powiedział mi o co chodzi. Kiedy zeszłam na dół, ten stał już przy drzwiach bez żadnego makijażu. Byłam mocno zdziwiona.

- No nareszcie. Idziemy, nie ma czasu.

Przewiesił sobie jakąś starą torbę przez ramię i otworzył drzwi. Robiło się coraz dziwniej. Niepewnie wyszłam na zewnątrz i wtedy przyjrzałam mu się uważnie. Miał na sobie stare dżinsy, rozpiętą luźną koszulę, która odkrywała tą klatę, którą tak bardzo kochałam, jego włosy były ulizane do tyłu. Wyglądał... jak najzwyczajniejszy chłopak, który lubi dobrą zabawę. Jedyne co zdradzało jego tożsamość to blizny.

Zarzucił torbę, nie wiem co było w środku, na bagażnik motoru i odpalił maszynę. Zatkało mnie tak, ze nie mogłam się ruszyć, patrzyłam na niego podejrzliwie z lekko rozbawionym uśmiechem. Machnął rękoma i spojrzał na mnie, zaczął się niecierpliwić.

- Co się dzisiaj z tobą dzieje? - podszedł i złapał za ramiona i podbródek. - Brałaś coś? Upili cię wczoraj? Mów. Chyba, ze nie chcesz się dzielić?

Prychnęłam gromkim śmiechem. Już normalnie nie mogłam.

- Nic się nie dzieje, tylko mi powiedz co się dzieje. Na akcję? Na miasto? Nie wiem? I co z J i Panią Scott?

- Oj, kotku, potrafisz zepsuć każdą niespodziankę. Pani babcia zajmie się psiną, załatwiłem jej towarzystwo... Pingwin i Zagadka mają zając się domem i dotrzymać jej towarzystwa.

- Żartujesz? Ci kretyni...

- Nie mają wyboru. Długo jeszcze będą odpracowywać to co zrobili. A my, moja królowo wybieramy się na wycieczkę, bo tak robią zakochani. Chyba. Nie wiem. Dawno nie byłem. Chodź już.

- Dawno znaczy kiedy? - postanowiłam być upierdliwa.

- Nie wiem.

- No powiedz!

- Nie pamiętam.

- Kłamca.

- Princessa!

- To słodkie.

Zakochana w mroku GothamWhere stories live. Discover now