Page 34

2.8K 204 52
                                    


Zamrugałam oczami kilka razy, nie do końca rozumiejąc jej prośbę. Otarłam swoją zgrzaną twarz, a farba która na niej była, teraz rozmazała się na mojej dłoni.

- Zabrać? Ale gdzie dokładnie?

- Do swojego świata. Ja wiem jak to brzmi Mirage, ale mam dość swojego życia tutaj i tęsknię za czasami, gdy byłam młoda i głupia. To już nie moje czasy na napadanie na miasto, ale przynajmniej żyłabym wśród ludzi, których rozumiem i byłabym blisko ciebie. Nie zamierzam mieszkać z tobą i Jokerem, życia nie będę Wam psuła, ale gdzieś obok.

Patrzyła na mnie wręcz błagalnie, widocznie wzruszona na wspomnienia Clevera. Co miałam zrobić? Zabrać ją? Tak nagle? Co na to Joker? Kurde, zrobiłabym to, chętnie jak nigdy, ale będą jej szukać. A tak właściwie... czego ja się boję? Już i tak mnie szukają. A to będzie niezła zabawa! Nadal jestem momentami rozdarta emocjonalnie. Jak mój ukochany.

Złapałam starszą Panią za ręce i spojrzałam na nią z najczulszym uśmiechem na jaki było mnie stać.

- Zawsze była Pani przy mnie i bardzo mnie wspierała. Oczywiście, ze Panią zabiorę. Ale będę przez to miała naganę! Trudno, Joker nie ma wyjścia.

Już wyciągnęłam telefon, aby do niego zadzwonić, kiedy ta zasłoniła mi go swoją starą dłonią. Nagle jej mina się zmieniła na zatroskaną, ale i szczęśliwą.

- Poczekaj. Zanim się zgodzisz, jest jeszcze coś, do czego muszę ci się przyznać.

Podeszła do biurka i wyciągnęła z niej saszetkę, małą metalową puszeczkę. Wzięła ją i usiadła na łóżku obok mnie.

- Ten naszyjnik, masz od matki, prawda?

Spojrzałam na stalowe piórko i koło z twarzą i orłem.

- Co ci powiedziała, gdy ci go dawała?

- Że to symbol jej przodków. Podobno wywodziła się z plemienia indian...

- Ze strony ojca. Tak wiem. Clever miał rdzenne korzenie.

- Słucham? Twój Clever? Co to znaczy?

- Przecież się domyślasz. Jeśli się nie mylę, a raczej tak jest, to ja i on jesteśmy twoimi dziadkami.

Odebrało mi mowę. Nie wiem czemu, ale jej wierzyłam. Tylko jak? I dlaczego tak nagle? W milczeniu czekałam na dalsze wyjaśnienia.

- Nigdy tego nikomu nie mówiłam, bo dlaczego bym miała? To zamierzchłe dzieje. Kilka tygodni po śmierci ukochanego dowiedziałam się, ze jestem w ciąży. Moja rodzina się domyślała, dlatego też się chcieli mnie pozbyć. Wiedziałam, ze zawsze będę kochać to dziecko i do samego dnia porodu nie miałam wątpliwości. Ale byłam wtedy zupełnie sama. Czasy były także ciężkie. Urodziłam córeczkę, piękną i zdrową. Dałam jej na imię Livet i to była ostatnia rzecz, jaką dla niej zrobiłam.

- Zostawiła ją Pani?

- Tak i nie. Zostawiłam ją najbliższej przyjaciółce, która wiedziała o wszystkim. Sama nie mogła mieć własnych dzieci. Ja zajęłam się przestępstwami. Rabunkami i napadami, aby zadbać o życie swoje i mojej córeczki. Cały czas miałam z nią kontakt, kiedy rosła dowiedziała się, ze jestem jej matką. Nam obu udało się zaakceptować ten fakt i mimo wszystko żyć dalej po swojemu. Ja tolerowałam to co ona robiła, wszystko i kiedy zeszła na tą samą drogę co ja nie ruszało mnie to. Byłam jedynie dumna z jej postępów. Hmmm, no bo co innego mogłam zrobić? Ona wiedziała co robię. Jednak któregoś razu policja ją namierzyła i musiała uciekać. Na wiele lat słuch po niej zaginął.

Zakochana w mroku GothamWhere stories live. Discover now