Page 7

4.6K 285 62
                                    

Nie można ufać Jokerowi. Zwłaszcza wtedy, gdy mówi, ze pomoże ci sprzątnąć pokój. Jakże się zawiodłam. W połowie roboty usiadł sobie wygodnie w fotelu opierając plecy i nogi na oparciach. Bawił się swoim ulubionym nożem. Chyba ulubionym, odniosłam takie wrażenie, bo zaczęłam go już rozpoznawać. Miał go najczęściej. Cały czas także spoglądał na mnie, a na dokładkę próbował dyrygować i rzucał teksty co mogłabym ogarnać nieco lepiej.

- Strasznie wolno ci to idzie. Ja zrobiłbym to w mgnieniu oka.

Uniosłam oczy ku niebu i westchnęłam. Dobra, pokaż co potrafisz. Chwyciłam stare i zakurzone prześcieradła, które leżały na podłodze, podeszłam do zapatrzonego na nóż Jokera i rzuciłam nimi w niego. Zerwał się w taki sam sposób jak ja na wejściu. Zabrałam się do wycierania kurzy z mebli.

- To rewanż?

- Żarty a kłamstwo to dwie różne rzeczy.

- Kiedy skłamałem? - zrobił głupią minę.

- Mówiąc, ze pomożesz.

- To był żart. Znowu.

- Kłamstwo.

- Lubisz się kłócić?

- Nawet nie wiesz jak bardzo.

Wstał, a wręcz zeskoczył z fotela i podleciał do mnie. Uniósł ręce i złapał mnie za ramiona.

- Czy słyszałaś kiedyś, aby z moich ust padło kłamstwo? Czekaj, odpowiem za ciebie. Nie. Nie słyszałaś. Ja nie kłamię.

- A ja tak i to doskonale.

- Skoro tak – mlasnął – to powinnaś umieć odróżnić jedno od drugiego. Ale niech ci będzie. Pomogę.

Pierwsza lekcja za mną. Już od początku zaczął mi pokazywać jak myśli. Dopiero to do mnie dotarło. Ale nie musiał mnie prowokować.

Zdjął swój fioletowy płaszcz i rzucił go na wieszak w rogu. Nawet nie wiedziałam, ze tam jest. Kurz przysłaniał mi oczy. Stanął przede mną w zielonej kamizelce i szerokim uśmiechem. Wyciągnął ręke w geście odebrania szmaty do kurzu.

- Dobrze się bawisz prawda?

Pokiwał radośnie głową. To było tak komiczne, ze wybuchłam śmiechem. Nie wytrzymałam. Pokiwałam głową w geście niedowierzania, ale oddałam mu ścierkę.

- Ty także. - miał rację.

Ja chwyciłam miotłę. Razem gładko poszło. W międzyczasie usłyszałam jak nuci pod nosem. Nie chciałam przeszkadzać. Nie mogłam rozpoznać piosenki przez dłuższy czas. Oparłam ręce na miotle i zaczęłam mu się przyglądać. Potrafił być normalny, ale to tylko gra.

- Zmęczyłaś się?

- Co to za piosenka?

- Nie mam pojęcia. Zarządzam przerwę. Mam coś do załatwienia na mieście. Możesz na mnie poczekać z robotą. Rozgość się, wrócę niedługo.

- Na mieście powiadasz.

- Przypominam, zę w naszej umowie nie obiecywałem że zaprzestanę swoich działań.

Uniosłam ręce w obronnym geście. Założył płaszcze i wyciągnął nóż z powrotem.

- Radziłbym, abyś nie wykorzystała mojej nieobecności w jakiś podły sposób. Tatuś na pewno cię śledzi przez telefon, więc żadnych połączeń. Ani na policję.

Już chciał wyjść kiedy obrócił się tanecznie i z radosnym głosem powiedział...

- Przy okazji, radziłbym ci oglądać telewizję. Wiadomości będą dzisiaj nadzwyczaj interesujące. Do zobaczenia, droga Riddle.

Zakochana w mroku GothamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz