Page 16

3.6K 234 136
                                    


- Co ty wyprawiasz? Szukałem cię. To nie miejsce na twoje wygłupy.

- Gadasz jak mój ojciec. Musiałam...

- Wytrzeźwieć?

- Chciałam powiedzieć ochłonąć, ale tak. Miałam cię obudzić, ale tak słodko spałeś że zmiękło mi serce – uśmiechnęłam się głupio, a on zrobił skwaszoną minę zrobiłam sobie spacer, poszłam na zakupy i trochę się zabawiłam.

- Wczoraj wystarczająco dobrze się bawiłaś. Ale talent to ty masz. Wracamy.

Szliśmy już piechotą, unikając otwartych ulic. Kiedy weszliśmy do domu, leciały wiadomości. Mówiono o moim ojcu.

- To właśnie dziś, szanowany biznesmen Bruce Wayne, wyrusza na konferencję pokojową odbywającą się w Tajlandii. Jest ze mną Pan Wayne, który właśnie czeka na przylot samolotu. Może powie pan coś więcej?

- Oczywiście, nie ma w tym żadnej tajemnicy. Biorąc pod uwagę nagły wzrost przestępczości także poza Ameryką, głowy państwa wezwały wpływowych ludzi, reprezentujących stanowisko obronne w wielu zakątkach świata. Zostałem wybrany do reprezentacji naszego wspaniałego regionu. Wspólnie może nam się udać zniszczyć przestępczość, jeśli tylko dobrze to rozegramy.

Gapiłam się w ekran, a klaun zaczął się śmiać jak opętany. Prawie wylądował na podłodze. Ja jedynie kpiąco prychnęłam. Cały ojciec.

- Nie to miałeś robić, stary głupcze.

- Ej, nie jestem taki stary!

- Nie do ciebie gadam. Do mojego ojca!

Spojrzał to na mnie, to na ekran.

- Może tego nie wiesz – zaczął szeptem – ale ludzie w tv cię nie słyszą.

Pokiwał na mnie głową z poważnym wyrazem twarzy.

Nie mogłam, jebłam śmiechem i wylądowałam obok niego na kanapie. Zawtórował mi.

- Więc o co chodzi? Czego miał nie robić?

- Ehh, prosiłam go, aby dał sobie spokój i pomógł miastu znaleźć kogoś innego. Kogoś kto przejmie właśnie tego typu obowiązki. Nie mogę go narażać.

- Za bardzo się martwisz.

- To mój ojciec.

- Nie zazdroszczę. Ale, skoro wyjeżdża, to natychmiast jedziemy do ciebie, pakujesz się, a ja dostaję współlokatora.

Spojrzałam na niego z lekka zdziwiona ale z uśmiechem. Nareszcie się zgodził. Nareszcie uda mi się do niego zbliżyć. Musiałam od razu poinformować Panią Scott. Musze też powiedzieć Drake'owi, że będę nieobecna.

Joker odwiózł mnie do starego Gotham, jak najbliżej domu. Kiedy dotarłam do domu natknęłam się na Alfreda. A niech to, zapomniałam o nim. Ojciec wyjechał, ale on zostaje. Musiałam coś wymyślić. Podbiegłam do niego.

- Dzień dobry, panienko Wayne. Twój ojciec liczył, ze znajdziesz się, aby go pożegnać przed odlotem.

- Niestety, nie zdążyłam się do niego dostać, na lotnisku był straszny tłum. Alfredzie, mam ogromną prośbę.

- Niech zgadnę, chcesz prosić mnie o trzy tygodnie wolnego, aby dom stał pusty, albo to ty zamierzasz zniknąć na ten czas.

- Eeee, skąd wiedziałeś?

Alfred uśmiechnął się delikatnie pod nosem.

- Ja także byłem kiedyś młody. Więc, która z tych opcji?

Zakochana w mroku GothamWhere stories live. Discover now