Page 32

3.2K 217 138
                                    


Wjeżdżając do Starego Gotham odzyskałam częściowo przytomność. Byłam rozpalona, ekran wirował, próbowałam coś powiedzieć, ale wychodziły majaki i jeszcze ten okropny ból w nodze. Miałam bezwład ciała. Nie mogłam się ruszyć. Z piskiem opon wjechaliśmy na podjazd. Joker czym prędzej wziął mnie z powrotem na ręce i zaniósł do domu. Położył mnie na kanapie, a pod nogę oparł poduszkę. Widziałam wystające ostrze i mnóstwo krwi. Traciłam czucie w nodze coraz bardziej. Rozmazany kontur Jokera biegał co chwila w różne strony. Nagle polał mi czymś nogę. Zaczęłam krzyczeć, ponieważ rana piekła, jakby ktoś wylał na mnie kwas. Poczułam jego dłoń na swoim czole. Jego zakrwawiona twarz była ostatnim co widziałam.

*

Joker

Ostrze Batmana przecięło jej tętnice. Krew nie przestawała lecieć. Wiedziałem, ze jak wyciągnę ostrze, to ona się wykrwawi. Źle z nią było. CO chwila traciła przytomność, miała gorączkę. Polałem jej ranę alkoholem i oczyściłem pozostałe. Musiało minąć jakieś pół godziny nim zjawił się stary przyjaciel, doktor, który niegdyś zszywał mnie samego i pomógł zająć się Mirage. Wciąż byłem oszołomiony wybuchem, sam ledwo kontaktowałem. Jedyne co mogłem zrobić, aby nie przeszkadzać to wykonywać polecenia doktora i samemu odpocząć. Usiadłem za głową Miry, położyłem ją sobie na kolanie i oparłem ciało na oparciu kanapy. Głowa bolała niemiłosiernie, udało mi się zasnąć na kilka minut.

*

Kiedy się obudziłem, doktor już skończył. Noga została opatrzona i zszyta. Zmył także całą krew. Ostrze leżał na stole. Kiedy je zauważyłem poczułem gniew, jakiego do tej pory nie czułem. Mirage naprawdę była zagrożona. Przez Batmana... nie, jej własnego ojca. I tą piekielną rakietę! Co za idiota ją wystrzelił?! Gdy tylko dojdę do siebie zajmę się tym osobiście. Ale Mira...

- Jej stan nie jest najlepszy. Wyleczyłem ranę na nodze, ale doznała z pewnością urazu głowy, dostało się zakażenie, reszta ciała jest pokiereszowana. Ona musi trafić do szpitala, Joker.

- Nie może. Rozpoznają ją, zabiorą mi. Weź ją do swojego gabinetu. Tam będzie bezpieczna.

- Mój gabinet znajduje się w centrum, nie jestem w stanie jej ukryć. Łatwiej będzie mi przyjeżdżać tutaj. Załatwię sprzęt i leki. To nie powinno trwać długo.

Nie byłem do tego skory, ale racja, wolałem mieć Mirage blisko siebie, właśnie teraz.

*

Następnego wieczora, cały ten złom od doktorka był już u niej w pokoju, razem z nią. Przeprowadzał jej badania, a ja siedziałem w salonie przy kominku z whiskey w dłoni. Wróciłem myślami do tamtej nocy. Ten szczeniak Robin nie miał ze mną szans. Kiedy pocisk uderzył zeskoczyłem z dachu ukrywając się przed lecącymi gruzami. Dzieciak nie miał tyle szczęścia. Kawał muru przygniótł jego nogę i stracił przytomność. W tedy usłyszałem krzyki Sugar. Zareagowałem jednak dopiero wtedy gdy zaczęli walczyć. Nie ważne co przede mną ukrywała, nie zamierzałem jej zostawiać.

*

Zająłem się także sprawą pocisku. Była to sprawka Zagadki i Pingwina. Rakieta miała wprowadzony cyfrowy cel, którym był Batman. Jednak ci debile zapomnieli, ze my tez tam byliśmy. Już ich dorwałem. Normalnie bym się nawet nie droczył z nimi i od razu ich wystrzelał. Oszczędziłem ich ze względu na Mirę. Są przyjaciółmi, a oni mi się za to odpłacą. Chwilowo jeszcze długo będą do siebie dochodzić. Napuściłem na nich J'a, który znacznie szybciej od nas wyczuł pocisk i uciekł. Mira by mnie zabiła, gdyby on zdechł.

Zakochana w mroku GothamWhere stories live. Discover now