Page 35

3K 198 77
                                    


Nie wiem jak znalazłam się z sypialni Jokera, ale wiem jakim cudem zniknęły moje ubrania. Miałam na sobie tylko bieliznę. Od razu przypomniałam sobie co się wczoraj wydarzyło. Wystraszyłam się, czy aby na pewno wszystko w porządku i od razu zerwałam się z łóżka. Znalazłam spodenki i założyłam je nie marnując czasu poszukiwania koszulki. Zbiegłam czym prędzej na dół i rozejrzałam się po mieszkaniu. Ciuchów Jokera nie było, J też zniknął. Jeśli jeszcze Pani Scott nie będzie, to zacznę się denerwować. Wróciłam na górę, stanęłam przed drzwiami i zapukałam od razu przekręcając klamkę. Odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam starszą panią siedzącą na łóżku, już od stóp do głów ogarniętą.

- Dzień dobry kochanie! Jak się spało? Powinnaś być wyspana, bo w nocy nie słyszałam żadnych, romantycznych odgłosów.

Spaliłam buraka, ale uśmiechnęłam się szeroko.

- Jak w najlepszym. Marii widziałaś J'a albo Jokera? Nie ma ich.

- Och tak, z samego rana zrobiłam mu kawę, kazał ci przekazać, ze wróci po południu. Ma jakąś sprawę. Przy okazji nie dziwię się, ze tak cię zauroczył.

- To znaczy? - jej wyraz twarzy był tajemniczy.

- Był bez koszulki, ma niezwykłe ciało. Och, gdybym tylko była młodsza... musiałabyś go bardziej pilnować.

- I mówi mi to własna babcia! Nie wierzę! Ale musisz przyznać, ze mam szczęście.

- To prawda, jednak mój Clever też był niczego sobie. Ja już swoje przeżyłam, teraz twoja kolei.

- Z pewnością. W takim razie może ja zrobię śniadanie i herbatę? Porozmawiamy w kuchni?

- Chętnie, ale ubierz się dziecko, jeszcze nie ma upałów. Chyba, ze będziesz pół dnia tak czekała na Jokera.

Spojrzałam po sobie. A co tam? Najwyżej złapię przeziębienie.

Przy sniadaniu Pani Scott opowiadała mi o miejscu, które byłoby dla niej idealne dla zamieszkania. Nie chciała dużo. Zwykły parterowy domek z ogródkiem. Do zrobienia, tak myślę. Obgadam te szczegóły z Jokerem jak wróci. Po śniadaniu Marii wróciła do siebie tłumacząc się, ze jest zmęczona, ponieważ w przeciwieństwie do mnie, nie najlepiej spała. Nowe miejsce trochę ją przytłaczało.

Akurat kiedy zbierałam naczynia ze stołu usłyszałam stukanie do drzwi. Dalej nie posiadając koszulki na sobie poszłam otworzyć. W drzwiach zobaczyłam Nygmę i Pingwina. Zawsze razem, urocze. Oboje wyglądali... okropnie. Ślady bo nauczce od Jokera nieco już zanikały, ale nadal były widoczne. Musiałam zasłonić usta dłonią, aby nie pokazać po sobie, ze mnie to bawi.

- Możemy wejść? Mamy sprawę.

- Pewnie, do salonu.

Usiedli na kanapie, a ja na fotelu obok.

- Co Was sprowadza?

- Chodzi o Wayne Enterprises i twojego ojca. - zaczął Edward.

- Bruce wysłał za tobą list gończy. Każdy kto cię zobaczy ma zgłosić wszelkie informacje na policję. Jeśli cię złapią, wysyłają cię bezpośrednio do niego. Firma ofiarowała kosmiczną sumę pieniędzy za przekazanie mu decyzji co z tobą zrobić. - wyjaśnił Pingwin.

- Czyli krótko mówiąc ojciec decyduje o tym czy umieszczą mnie w Blackgate czy Arkham Asylum? Ciekawe jak władza się na to zgodziła. Skąd o tym wiecie?

- Edward zdołał włamać się do ich bazy danych oraz korespondencji. Poza tym trąbią o tym w telewizji. Nie widziałaś?

- Powiedzmy, ze od wczoraj mam sporo na głowie. A właśnie, możecie mi pomóc?

Zakochana w mroku GothamTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang