6.

8.2K 602 214
                                    

Magnus

Spojrzałem zdumiony na Alexandra kompletnie nic z tego nie rozumiejąc. Wpatrywał się we mnie z widocznym wyzwaniem. Już chyba wolałem go przerażonego, niż takiego z mordem w oczach. On chciał mnie sprowokować? Dlaczego? Byłem tak tym wszystkim zdziwiony, że nawet nie czułem bólu po uderzeniu. Dotarło do mnie, że ta cała kolacja, te podziękowania to była tylko gra.. a ja nabrałem się jak małe dziecko. Było mi tak cholernie źle. Nie wiedziałem co mam jeszcze zrobić by on zaczął mi ufać. Przecież ja chce dla niego jak najlepiej..

-Idź do swojego pokoju. - nie udało mi się opanować drżenia głosu. Chłopak był zaskoczony moją reakcją. Nadal siedział, a jego wyraz twarzy zmieniał się z każdą sekundą, wyglądał jakby dopiero teraz do niego docierało co zrobił. Nie mogąc znieść jego obecności i tego jak mnie potraktował sam wstałem od stołu i udałem się do swojego pokoju. Nie wiedziałem co mam z tym wszystkim zrobić. Może to błąd, że go zatrzymałem?

********

Całą noc nawet oka nie zmrużyłem, zastanawiałem się co dalej zrobić z chłopakiem. Zostawić go? A co jeśli następnym razem zamiast szklanki rzuci czymś innym? Czułem jak moje czoło pulsuje. Mam nadzieję, że nie będzie żadnego śladu po tym incydencie, bo jeśli ktokolwiek by się dowiedział o zachowaniu Alexandra byłoby po nim. I jego rodzinie zresztą też. Do cholery, dlaczego ja nadal tak się tym wszystkim przejmuję?!

********

Około dziesiątej wstałem z łóżka. Problemy problemami, ale mam swoich klientów, których nie chce zaniedbać. Dzięki nimi śpię spokojniej, mam wrażenie, że robię coś dobrego, że nie stoję bezczynnie i nie przypatruje się temu co obecnie się dzieje. Dzisiaj nie zamierzałem się śpieszyć do domu, więc nadgonię wczorajszy dzień. Ogarnąłem się i wyszedłem z pokoju. Czy Alexander spędził całą noc na krześle? Wyglądało na to, że tak. Nawet szklanka leżała rozbita w tym samym miejscu co wczoraj. Starałem się nie patrzeć na niego, ale czułem jego spojrzenie na sobie. Bez słowa wyszedłem z domu. Teraz muszę zająć się pracą, później zastanowię się co zrobić z Alexandrem.

Alec

-Idź do swojego pokoju. - już bym wolał żeby mnie uderzył, nakrzyczał, niż patrzył takim wzrokiem. Magnus wyglądał na zranionego. I to była moja wina. Co mi do tego łba strzeliło? Na co ja liczyłem? Przecież było mi tu dobrze i wszystko zepsułem. Chciałem jakoś zareagować, ale co mogłem mu powiedzieć? Czarownik wstał i poszedł do swojego pokoju, a ja czułem jak pęka mi serce. W ciągu tych paru dni dałem niezły popis. Co się ze mną do cholery dzieje?! Noc spędziłem na krześle, tak mnie sparaliżowało, że nie mogłem się ruszyć. Znowu ogarnęło mnie uczucie strachu. Zarzucałem Jace'owi, że zabiłby swojego Pana, a sam nie lepiej się zachowałem. No właśnie Pana.. Magnus nie chciał być moim Panem. Dlaczego tak późno to do mnie musiało dotrzeć?! Cały czas o tym wszystkim myślałem.. Wiedziałem, że muszę przeprosić Magnusa, ale bałem się, że to może nie wystarczyć.. Mój genialny plan okazał się katastrofą.

*********

Byłem pewien, że Magnus z samego rana zacznie szykować się do wyjścia, ale nic, cisza. Pierwsze odgłosy usłyszałem dopiero po dziesiątej, ale z pokoju czarownik wyszedł do dwunastej. Wychodząc z mieszkania nawet na mnie spojrzał. Co ja narobiłem?.. Szok minął mi dopiero koło południa. Posprzątałem po naszej wczorajszej kolacji. Cały czas zastanawiałem się co dalej zrobi Magnus.. Jakbym chciał żeby moje rodzeństwo było teraz przy mnie.. Na myśl o nich rozpłakałem się. Magnus może zrobić ze mną co zechce, niech nie karze tylko mojej rodziny.  

Magnus

Do mieszkania wracałem grubo po dwunastej. Na ulicach było już ciemno i pusto. Byłem wykończony, ale i tak uznałem, że spacer dobrze mi zrobi. Na klatce zacząłem zastanawiać się co zastanę w domu. Naprawdę nie miałem teraz siły na tego chłopaka. W mieszkaniu panowała cisza, nawet Prezesa nie było słychać. Sam nie wiedziałem czy to dobry, czy zły znak. Przy stole zastałem Alexandra, który spał i znowu miał rozchylone usta. Przyjrzałem mu się, widać, że płakał. Po raz kolejny zrobiło mi się go żal.. Przerażony i zagubiony. Słodki i niewinny. Być może będę tego żałować, ale spróbuję jeszcze raz udowodnić mu, że nie każdy podziemny jest tym złym. Po cichu wziąłem go na ręce, przecież nie pozwolę mu spać na tym krześle, bo jutro nie wstanie. Przez całą drogę do jego pokoju nie potrafiłem oderwać od niego wzroku. Alexander niewątpliwie jest wyjątkowy i pewnie nie raz się o tym jeszcze przekonam. Położyłem go delikatnie na łóżku, przykryłem i z trudem powstrzymałem się by go nie pocałować. Wychodząc zauważyłem, że coś leży na ziemi, pewnie wypadło z jego kieszeni jak go niosłem.

SługaWhere stories live. Discover now