25.

4K 424 95
                                    

Alec

Ostrożnie wycofałem się z Jace'a pokoju. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. On kompletnie się mną nie przejął. Jakbym w ogóle nic dla niego znaczył. NIC.. To bolało jak cholera. Oczy zaszły mi łzami. Nie chciałem siedzieć w Instytucie. Nie chciałem nikogo widzieć, słyszeć.. Wyłączyłem telefon i udałem się do parku. Podróż zajęła mi więcej czasu niż zwykle ze względu na moją ranę. Każdy krok sprawiał mi ból, ale nie przejmowałem się tym, było mi wszystko jedno. Myśl, że nie znaczę nic dla Jace'a sprawiała, że odechciewało mi się wszystkiego.. Mógłbym tu nawet paść.. Jace i tak by się nie przejął. 

Jace jest moją pierwszą miłością. Przybył do instytutu w wieku dziesięciu lat i od tamtej pory byliśmy nierozłączni.. Wraz z dojrzewaniem zrozumiałem, że Jace nie jest tylko moim przyjacielem.. To uczucie zawsze mnie wykańczało, ale teraz.. On miał już naprawdę wiele dziewczyn, a ja cały czas go kochałem nie mogąc się od tego uwolnić.. Oddałem się bez reszty pracy by chociaż na chwilę zapomnieć o moim parabatai, którego kompletnie nie obchodzę. Nie liczyłem na to, że któregoś dnia Jace pokocha mnie tak jak ja kocham jego.. Ale on mnie mnie w ogóle nie kochał.. nawet jako brata. Odkąd poznałem Jace, liczył się tylko on..  I co teraz? Zamknąłem oczy starając się zatrzymać łzy. Muszę wyjechać. Został mi niecały miesiąc.. jakoś to przetrzymam. Wytrzymałem już i tak dość długo.. 

Chciałbym chociaż przez chwilę poczuć jak to jest być kochanym.. Chciałbym kogoś pocałować, przytulić. Rozejrzałem się po parku. Tyle szczęśliwych par.. A ja wiecznie jestem sam. Sam na swoje własne życzenie. Sam, bo kocham kogoś, kogo kompletnie nie obchodzę. Sam, bo.. bo jestem idiotą. Zerwałem się z ławki. Czułem, że rana coraz bardziej mnie boli, ale mój cel nie był daleko. Park znajdował się blisko mieszkania Magnusa. Wiedziałem, że muszę go przeprosić za poranek i że.. że teraz potrzebuje JEGO obecności. 

-Haaaaaloooo? - długa stałem pod drzwiami.  Nie odpuszczałem jednak, bo czułem, że Magnus był w domu. W końcu odezwał się, ale brzmiał jakoś tak dziwnie.

-Cześć, tu Alec. Mogę wejść? Zajmę Ci tylko chwilę. - czarownik nic nie odpowiadając otwarł mi drzwi. Wejście na drugie piętro było dla mnie nie lada zadaniem. Dotarłem pod jego drzwi cały spocony. Tak skupiłem się na tym żeby do niego dojść, że ani przez chwilę nie pomyślałem co mu powiedzieć. Gdy wszedłem do środka zamurowało mnie. Magnus stał bez koszulki. Nie sądziłem, że ma takie umięśnione ciało. Wpatrywałem się w niego zastanawiając się co dalej.

-Coś się stało Alexandrze? - Magnus musi dużo ćwiczyć. Jego mięśnie były idealnie zarysowane. - Alexandrze?

-Tak. - podniosłem wzrok na jego twarz by móc się skupić. - Chciałem Cię przeprosić. Ja.. Rano.. To znaczy.. Bo.. - ale nawet jego twarz mnie rozpraszała. Patrzył na mnie z nieskrywaną troską, a jego oczy błyszczały.

-Alexandrze. Nie masz za.. - po raz drugi miałem ochotę by Magnus mnie pocałował. Przybliżyłem się do niego. - nie masz.. za co.. - Magnus spojrzał na moje usta, a ja czułem, że zaraz nie wytrzymam.

-Magnus.. - jak na komendę złączyliśmy nasze usta. Nie dokońca wiedziałem co robić, więc poddałem się bez reszty Magnusowi. Sam nie wiem kiedy moje ręce zaczęły jeździć po jego do połowy nagim ciele. Kiedy poczułem jak Magnus wkłada mi swoje dłonie pod bluzkę ogarnęło mnie ogromne podniecenie. Odpłynąłem całkowicie.

-Rana Ci się otworzyła. - Magnus oderwał się ode mnie. Przyglądał mi się przez chwilę, ale ja myślałem tylko o tym by ponownie go pocałować. Czarownik wspaniale całował! Jego zapach, delikatny smak alkoholu w jego ustach.. Po chwili leżałem już na kanapie. Pierwsze wrażenie zaczęło mijać, a ja znowu poczułem ogromny ból. Chciałem znowu zatopić się w jego ustach, ale Magnus obecnie skupiał się na mojej na nowo otwartej ranie. - Spróbuj wstać z tej kanapy, a nie ręczę za siebie! - czułem, że mógłbym tu zostać aż do wyjazdu do Idrysu..

SługaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz