13.

6.6K 506 127
                                    

Alec

Przygotowanie kolacji zajęło mi o wiele więcej czasu niż powinno, ponieważ strasznie trzęsły mi się ręce. Nie tylko one zresztą, cały w środku chodziłem. Właśnie pierwszy raz się całowałem. Pierwszy raz ktoś, nie z rodziny, powiedział mi, że mnie kocha. Pierwszy raz wyznałem komuś, że go kocham. Jakiś głosik z tyłu głowy krzyczał, że nie powinienem, że nie mam prawa być szczęśliwy kiedy inni cierpią, ale nie chciałem go słuchać, nie teraz kiedy wszystko było takie świeże. Chciałem chociaż przez chwilę być szczęśliwy i uszczęśliwić drugą osobę. Przez chwile poczuć się znowu normalnie.. Czy to naprawdę taki wielki grzech? Próbując odgonić nieprzyjemne myśli, z talerzem pełnym kanapek, wróciłem do Magnusa. Uśmiechnąłem się widząc jego ulgę. Dlaczego po prostu mi nie powie, że jestem strasznym kucharzem? 

-Smacznego Magnus. - uśmiech nie schodził z twarzy Magnusa, z mojej w sumie też. Pomogłem czarownikowi usiąść, cały czas martwiąc się czy aby wszystko jest już w porządku. 

-A Ty nie jesz? 

-Zjadłem w kuchni. - oczywiście to było kłamstwo, które Magnus od razu przejrzał.

-Mhm..nie lubię jeść sam. 

-Przecież jestem przy Tobie. 

-Alexandrze, nie głódź się proszę.

-Nie głodzę, po prostu nie jestem głodny.

-Chodzi o Twoją rodzinę tak? Nie musisz się martwić o nich, zadbam o to by nie chodzili głodni..

-Magnus posłuchaj..

-..a teraz jedz. - Magnus nie zważając na moje protesty podsunął mi pod nos talerz z kanapkami. Wiedziałem, że nie da mi spokoju, więc na odczepnego zabrałem jedną. - Nie można było tak od razu? Smacznego. - czarownik, wyraźnie zadowolony, zabrał się za pustoszenie talerza. 

-Opowiesz mi jak doszło do tego, że aż tak nadwyrężyłeś swoje siły? 

-Mówiłem Ci Alexandrze, że to nic takiego. - posłałem Magnusowi groźne spojrzenie, na co tylko się uśmiechnął, ale na szczęście zaczął opowiadać. - Dwójka wilkołaków podpadła jakiemuś demonowi, z tego co wiem, to jednemu z większych, pewnie równemu mojemu ojcu. Nie dopytywałem, lepiej czasem za dużo nie wiedzieć. - mówiąc ostatnie zdanie mrugnął do mnie znacząco. Ja jednak niezrażony sugestią czekałem na dalszy ciąg. - Rzucił na nich jakiś czar koszmarów. -miałem wrażenie, że tutaj Magnus coś pominął, nie chciałem jednak mu przerywać. - Zamiast spróbować najpierw ściągnąć to z jednego, wziąłem się od razu za obydwóch. Stary, a głupi jak to mawiają przyziemni. Przerwać nie mogłem, bo nie wiedziałem jakie byłyby tego skutki, więc musiałem liczyć na to, że dożyje końca. - miałem ochotę nakrzyczeć na Magnusa za tak bezmyślnie zachowanie! Przecież nie jest na tym świecie sam, nie może sobie tak po prostu liczyć, że dożyje końca! - Nie złość się Alexandrze.

-Nie możesz się tak bezmyślnie zachowywać! - Magnus przyglądał mi się przez chwilę. Również wpatrzony w niego nawet nie spostrzegłem kiedy odłożył talerz i znalazł się niebezpiecznie blisko mnie. 

-Nigdy Cię nie zostawię Alexandrze, nie martw się o to. - wtuliłem się w niego. Miałem nadzieję, że to będzie prawda. - Myślę, że wezmę sobie parę dni wolnego. Wiesz, zregeneruje jeszcze trochę swoje siły.

-Myślę, że to bardzo dobry pomysł! - mówiąc to nie oderwałem się od niego, więc nie wiem ile z tego usłyszał. Magnus zaczął delikatnie gładzić moje plecy. Przymknąłem oczy starając się korzystać z chwili. Nie wiadomo jak długo jeszcze potrwa ta sielanka.

-Jaki jest Twój ulubiony kolor? -spojrzałem rozbawiony na Magnusa. - No co, chce wiedzieć o Tobie jak najwięcej. Więc?

-Czarny. - nad odpowiedzią musiałem się chwilę zastanowić, jakoś nigdy specjalnie nie przywiązywałem do takich rzeczy wagi. No ale skoro zawsze nosiłem czarne rzeczy to chyba to jest mój ulubiony kolor? - A Twój?

SługaWhere stories live. Discover now