23.

4K 413 145
                                    

Magnus

Zajęty Alexandrem nawet nie zauważyłem kiedy do mieszkania wparowało jego rodzeństwo.

-Co z nim? - spojrzałem na Izzy. Dziewczyna była zapłakana i przerażona. Wiedziałem czego się obawia.

-Wyjdzie z tego. Nie martw się Izzy. - wymusiłem uśmiech by dodać jej otuchy i ponownie skupiłem się na rannym chłopaku. Oczywiste było, że nie dam mu umrzeć. Ściągnąłem poszarpaną bluzkę by mieć lepszy dostęp do rany, która wyglądała paskudnie. Najważniejsze to pozbyć się trucizny, to ona zagraża jego życiu, i to pewnie ona nadawała ranie czarnego odcienia i niezbyt przyjemnego zapachu. Potem zajmę się samą raną. Czułem, że stracę na to dużo sił, ale było mi wszystko jedno.. Liczył się tylko Alexander. On musiał żyć.

-O czym Ty do cholery mówisz?! - gdzieś z tyłu głowy słyszałem jakąś kłótnie pomiędzy jego rodzeństwem.  Wybrali sobie idealny moment.

-Izzy..

-Przez Ciebie Alec mógł zginąć! Czy Ty naprawdę nic nie widzisz?! To było więcej niż pewne, że w końcu do tego dojdzie. -  Izzy rzuciła się na Jace'a. Nie przysłuchiwałem się ich rozmowie, nie wiedziałem co takiego się stało, ale gdy dziewczyna wyciągnęła swój bicz postanowiłem interweniować. 

-Potrzebuje spokoju! Niech jedno z was wraca do instytutu zanim zrobicie sobie krzywdę! Nie mam czasu na was!

-Ja nie zostawię Alec'a. W odróżnieniu od co niektórych mi na nim zależy!

-Izzy, ja..

-Jace wracaj do instytutu. Ja naprawdę potrzebuje spokoju! - widziałem, że Izzy ledwo nad sobą panuje.

-Nie chciałem. Przepraszam. - Jace wyszedł przybity z mieszkania, a ja wróciłem do leczenia. Byłem ciekaw o co w tym wszystkim chodzi, ale wiedziałem, że na pytania przyjdzie jeszcze czas. Izzy siedziała koło nas i cały czas po policzku spływały jej łzy. Dziewczyna i tak bardzo dobrze sobie radziła w tej sytuacji.

-Nie płacz, proszę. Uratuje go. 

-Wiem Magnus. - miałem wrażenie, że dziewczyna jeszcze bardziej spochmurniała. Postanowiłem nic więcej nie mówić. - On go naprawdę kocha. A Jace jest tak głupi, że tego nie widzi. - pomimo, że domyśliłem się tego na mojej imprezie, to ta prawda, wypowiedziana głośno, i tak mnie zabolała. - On mógł przez tego kretyna dzisiaj zginąć. 

-Izzy, posłuchaj..

-Nigdy mu tego nie wybaczę! - wolałem więcej z nią nie dyskutować. Lepiej poczekać aż ochłonie.

********

Do wieczora udało mi się wyciągnąć całą truciznę z Alexandra. Zostało mi tylko uleczenie rany. Byłem zmęczony, ale nie mogłem się poddać, w końcu chodziło o życie mojego Alexandra.

-Izzy po lewej od wejścia jest pokój gościnny. Idź się połóż.

-Zostanę przy nim.

-Sytuacja opanowana. To był ciężki dzień, przyda Ci się odpoczynek. - sam zamierzałem się chociaż na chwilę położyć, ale nie chciałem wstawać przy Izzy. Bałem się, że nie będę mógł utrzymać się na nogach, a nie chciałem dodatkowo martwić dziewczyny.

-Tobie też Magnus.

-Jeszcze chwile przy nim posiedzę. - Izzy uśmiechnęła się delikatnie.

-Tylko bądźcie grzeczni. - odprowadziłem dziewczynę wzrokiem. 

-Zostaliśmy sami Alexandrze. - pogłaskałem go po głowie ciesząc się tą chwilą. Osobiście wolałbym by chłopak był przytomny.. - Kocham Cię Alexandrze. Jak jeszcze nigdy nikogo. - z trudem wstałem i udałem się do swojej sypialni. Chwila snu dobrze mi zrobi.

SługaWhere stories live. Discover now