10.

6.3K 547 213
                                    

Alec

-Czyli odwiedzicie nas jeszcze? - najgorszym momentem z tego dnia było pożegnanie. Nie chciałem opuszczać mojego rodzeństwa. 

-Nie mogę wam niczego obiecać. - wiedziałem ile Magnus dla mnie zrobił, jak bardzo się naraża. Nie chciałem bez uzgadniania z nim umawiać się na kolejne spotkanie.

-Na pewno was odwiedzimy. - spojrzałem na Magnusa. Wiedziałem, że jak tylko znajdziemy się w jego mieszkaniu będę musiał mu podziękować. Nie wiedziałem jednak czy jakiekolwiek słowa wyrażą moją wdzięczność. - Mam tylko do was jedną prośbę. Nie mówcie nikomu o naszym dzisiejszym spotkaniu. Nawet swoim rodzicom. Wolałbym żeby jak najmniej osób o tym wiedziało.

-Oczywiście Magnus! Ani słowa nikomu! - kiedy Izzy skończyła się żegnać ze mną rzuciła się w ramiona Magnusowi. - Tak bardzo Ci dziękujemy!

Podszedłem niepewnie do Jace'a. Pamiętam nasze ostatnie pożegnanie, nie chciałem znowu rozstawać się w złości. Brat przytulił mnie mocno nic nie mówiąc. Następnie podszedł do Magnusa.

-Spróbuj go skrzywdzić, a będziesz miał do czynienia ze mną. - miałem ochotę zdzielić Jace'a w ten jego pusty łeb. Magnus wybuchnął śmiechem i mrugnął do mnie.

-Kocham Cię Alec. - Max mocno się do mnie przytulił.

-Ja Ciebie też Max. Uważaj na siebie i słuchaj się starszych, tak? 

-A Ty słuchaj się Magnusa, tak? - roześmiałem się słysząc poważny ton mojego małego braciszka.

-Dobrze Max. - chłopak podbiegł do Magnusa i również go przytulił. Widziałem, że coś mu tam szeptał na ucho.

-Trzymajcie się i nie pakujcie w żadne kłopoty! - krzyknąłem szybko za nimi kiedy wychodzili. Po chwili Magnus stał koło mnie i wyczarowywał portal. Kompletnie nieświadomie złapałem go za rękę, w końcu jedna teleportacja nie zrobiła ze mnie mistrza.

-To był dzień pełen wrażeń. - kiedy znaleźliśmy się w jego mieszkaniu ogarnął mnie smutek. Dzień był naprawdę wspaniały, ale żałowałem, że musiałem zostawić tam moje rodzeństwo.. - Wszystko w porządku Alexandrze? - nie dając Magnusowi możliwości się rozebrać przytuliłem się do niego. Pragnąłem tego przez cały dzień. Tak bardzo chciałem znaleźć się w jego objęciach, poczuć jego ciepło.

-Dziękuję Ci Magnus. Naprawdę Ci dziękuję.

Magnus

-Czyli odwiedzicie nas jeszcze? - gdy zaczęło się ściemniać uznałem, że czas wracać do domu. Gdy Max zapytał o kolejne odwiedziny widziałem jak bardzo zmieszany jest Alexander.

-Nie mogę wam niczego obiecać.

-Na pewno was odwiedzimy. - nie robiłem tego tylko dla Alexandra, naprawdę. Polubiłem te dzieciaki, nawet patrzącego na mnie z mordem w oczach Jace'a. Ich miłość, siła, którą sobie wzajemnie dawali, to wszystko było bardzo rozczulające. Oni nie zasłużyli na taki los, to były przecież tylko niewinne dzieci.. - Mam tylko do was jedną prośbę. Nie mówcie nikomu o naszym dzisiejszym spotkaniu. Nawet swoim rodzicom. Wolałbym żeby jak najmniej osób o tym wiedziało. - Maryse zeszłaby chyba na zawał, gdyby się dowiedziała, że jej dzieci spędziły cały dzień z podziemnym.

-Oczywiście Magnus! Ani słowa nikomu! - ku mojemu zdziwieniu Izzy, kiedy tylko pożegnała się z bratem podeszła do mnie i mocno przytuliła. - Tak bardzo Ci dziękujemy!

Po Izzy podszedł do mnie Jace. Po jego wyrazie twarzy spodziewałem się prędzej porządnego ciosu w twarz niż jakiś podziękowań.

-Spróbuj go skrzywdzić, a będziesz miał do czynienia ze mną. - spojrzałem na blondyna, który pomimo ostrych słów uśmiechnął się do mnie. Wybuchnąłem śmiechem i mrugnąłem do zdezorientowanego Alexandra.

-Kocham Cię Alec. - Max był bardzo uroczym i mądrym sześciolatkiem.

-Ja Ciebie też Max. Uważaj na siebie i słuchaj się starszych, tak? 

-A Ty słuchaj się Magnusa, tak? - akurat to prośba bardzo mi się spodobała.

-Dobrze Max. - uważaj Alexandrze, bo jeszcze to wykorzystam przeciwko Tobie! Chłopiec uradowany odpowiedzią brata podbiegł do mnie. Wziąłem go na ręce.

-Alec Cię lubi, a on zwykle nie lubi nikogo. - szepnął mi na ucho Max. Mimowolnie spojrzałem na Alexandra, który uważnie nam się przyglądał. Postawiłem chłopca delikatnie na nogi cały czas analizując to co mi powiedział. Pewnie dla kogoś z boku musi to być śmieszne, pięćsetletni czarownik poruszony słowami sześciolatka.

-Trzymajcie się i nie pakujcie w żadne kłopoty! - Alexander krzyknął za odchodzącym rodzeństwem. By nie przedłużać ruszyłem w jego stronę i wyczarowałem portal do domu. Alexander złapał mnie za rękę. Z szoku, wywołany jego zapewne nieświadomym i niewinnym gestem, ocknąłem się dopiero w domu.

-To był dzień pełen wrażeń. - starałem się zachować normalną postawę, ale w środku cały chodziłem. Spojrzałem w stronę chłopaka, który wydał mi się bardzo smutny. - Wszystko w porządku Alexandrze? - chłopak po raz kolejny dzisiejszego dnia bardzo mnie zaskoczył. Podszedł do mnie i mocno się wtulił. Od razu odwzajemnił uścisk, starając się nie zrobić niczego głupiego.

-Dziękuję Ci Magnus. Naprawdę Ci dziękuję. - przyciągnąłem chłopaka jeszcze bliżej siebie by bardziej poczuć ciepło jego ciała. Alexander na początku bardzo mocno drżał, ale czułem jak z czasem się uspokaja. Alexander czuł się bezpieczny w moich ramionach. To musiało coś znaczyć! Nie wiem ile byśmy tak jeszcze trwali gdybym nie usłyszał burczenia w jego brzuchu.

-Nie chce przerywać tej pięknej chwili, ale ktoś tu chyba jest głodny.

-Nie jestem. - Alexander przywarł do mnie jeszcze mocniej jakby się bał, że zaraz go puszczę. Teraz pomiędzy nami nie było żadnej odległości. Uśmiechnąłem się i zacząłem delikatnie jeździć ręką po plecach chłopaka. Trochę czasu minęło nim Alexander znowu się odezwał. - Chyba jednak jestem głodny. - roześmiałem się i odsunąłem od Alexandra. Starałem się za długo na niego nie patrzeć, bo wtedy mógłbym naprawdę nie wytrzymać.

-Na co masz zatem ochotę Alexandrze?

-Kanapka?

-W porządku, ale na pewno nie jedna. - ruszyliśmy do kuchni. Ja zabrałem się za jedzenie, prosząc Alexandra by zrobił dla nas kakao. Z pełnym talerzem kanapek i parującymi kubkami udaliśmy się do salonu. Jedliśmy w ciszy, widziałem, że Alexander jest nieobecny. Zapewne myślał o spotkaniu ze swoim rodzeństwem. Jak zwykle skorzystałem z okazji by móc sobie na niego popatrzeć. Przypomniała mi się jeszcze jedna, ważna sprawa, którą chcąc nie chcąc musiałem poruszyć..

-Alexandrze, jutro będę miał dwóch klientów, dlatego muszę Cię prosić, abyś podczas ich pobytu nie wychodził z pokoju. - sprawa była dość poważna i martwiłem się, że może mi nie starczyć sił na powrót do domu, dlatego wyjątkowo postanowiłem przyjąć ich u siebie w domu.

-Ohh, rozumiem.

-Uwinę się z nimi szybko.- uśmiechnąłem się do chłopaka. Miałem nadzieję, że nie obraził się za to, ale lepiej żeby siedział w pokoju. Nie zamierzałem nim pomiatać przed klientami, więc to była najbezpieczniejsza opcja.

/I jak wrażenia kochani? Muszę was trochę porozpieszczać po przerwie 😀 Pozdrawiam!

SługaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz