36.

2.9K 267 15
                                    

Alec 

-Gdzie? Gdzie został? - wpatrywałem się w Simona z coraz większym przerażeniem.

-No nie wiem do końca co to było za miejsce.. Magnus mówił, że tam zawsze przebywa najwięcej podziemnych, ale nie wiem.. 

-Musicie uciekać. - podałem Jace'owi kielich. - Daleko, musicie trzymać się z dala tego wszystkiego.

-Musimy.

-Nie, ja muszę ratować Magnusa. 

-Alec nie bądź śmieszny, Magnus doskonale sobie poradzi, widziałem go w akcji. Sam wiesz, że w starciu z czarownikiem jesteś bez szans. Nie ma co ryzykować. Zatrzymaj go, w Twoich rękach będzie najbezpieczniejszy. - nie chciałem zostawić Magnusa, ale wiedziałem, że Jace ma rację. Zresztą nawet do końca nie wiedziałem gdzie czarownik się znajduje. Nie miałem zbytnio czasu na zastanowienie się, bo z dołu dało się słyszeć jakiś huk. Wiedzieliśmy co to oznacza. Przyszli po nas. 

-Na górę. Przeskoczymy na drugi budynek i tam zejdziemy. Ruchy! - wszyscy pognaliśmy na samą górę, na dach, na którym przed chwilą siedziałem martwiąc się swoimi uczuciami. Otworzyłem klapę od dachu puszczając wszystkich, rozglądając się w tym czasie za jakimś przedmiotem, który zamknąłby klapę i byłby chociaż małym utrudnieniem dla podziemnych. Każda dodatkowa chwila działała na naszą korzyść. Słyszałem, że są już pod mieszkaniem Magnusa i próbują się tam dostać. Oderwałem jakiś pręt, mając nadzieje, że to nic ważnego i wsunąłem się na górę delikatnie przymykając klapę. Potem w zasuw włożyłem pręt. To powinno ich na chwile zatrzymać, o ile w ogóle domyślą się gdzie jesteśmy. 

-To za daleko! - Clary patrzyła na drugi budynek z przerażeniem. - Nie dam rady!

-Jesteś Nocną Łowczynią czy nie? - dziewczyna spojrzała na mnie ze złością. Nie było czasu na żadne rozterki. Skoczyłem jako pierwszy. -Dalej! - widziałem, że Jace namawia Clary. Ta dwójka na bank sobie poradzi, bardziej martwiłem się o Simona. Chłopak stał na krawędzi i wpatrywał się w dół. Jace złapał dziewczynę za rękę i oboje skoczyli. Kiedy stali już koło mnie Jace wziął ją w objęcia i mówił jak to nie jest z niej dumny. Dobre sobie..

-Uciekajcie. Ja.. ja dam sobie radę. - Simon spojrzał na mnie. Nie wiem czemu, ale wiedziałem, że nie możemy go zostawić, że musimy go ratować. 

-Nie wygłupiaj się. Weź rozbieg, złapiemy Cię.

-Nie dam rady.

-Nawet jeśli, to lepiej żeby zabił Cię upadek niż oni, dalej. - Clary spojrzała na mnie z oburzeniem, ale moje słowa poskutkowały. Simon odszedł na drugi koniec i zaczął biec ku nam. Niestety już od momentu jego wybicia wiedziałem, że nie doskoczy.

-Simon! - dziewczyna krzyknęła kiedy Simon zaczął spadać.

-Zatkaj jej buzie, zaraz nas usłyszą!- przewróciłem oczami i spojrzałem w dół za Simonem.

-Nic mi nie jest. - Simon na całe szczęście zatrzymał się na odstającym balkonie. 

-Wspaniale. Schodzimy do Ciebie. Ruszcie się i tak już dużo czasu straciliśmy. - zeskoczyłem na balkon do Simona i pomogłem mu wstać. - Wszystko w porządku? 

-Tak, tak. - Simon stał dumnie, otrzepał się, poprawił okulary.

-Świetna robota. - poklepałem go plecach. Pomimo tego, że nie doskoczył i tak dobrze się spisał. Nie miał do dyspozycji run pomagających tak jak my. Nie ukrywam, zaimponował mi, a to nie zdarza się często. Po cichu weszliśmy do mieszkania, które na szczęście było puste. Potem szybko odnaleźliśmy drzwi wyjściowe i uciekliśmy. 

SługaWhere stories live. Discover now