34.

3.7K 296 69
                                    

Alec

Nie podzielałem entuzjazmu Jace'a, ani też nie rozumiałem dlaczego Magnus na to wszystko się zgodził. Całe moje rozbawianie uleciało robiąc miejsce złości. Do tej pory doskonale sami sobie radziliśmy! No może z tym doskonale trochę przesadziłem, ale to nie zmienia faktu, że radziliśmy sobie!

Czarownik wyszedł do kuchni zostawiając nas samych. Miałem ochotę mu potowarzyszyć. Chciałem być z dala od Jace'a, który cieszył się, że Clary zaraz przyjdzie i co chwila zapewniał nas, że ona na pewno rozwiąże nasz problem. Ciekawe jak? Czy Jace nie mógł zrozumieć, że to ona jest problemem?  Prychnąłem pod nosem.

-No co? - Jace spoważniał. Izzy spojrzała na mnie z zaciekawieniem.

-Nic. - wzruszyłem ramionami. Nie miałem ochoty ani siły na dyskusję z Jace'em. Od czasu naszej nieudolnie przeprowadzonej misji praktycznie ze sobą nie rozmawialiśmy. I to nie był najlepszy moment na tą rozmowę. Izzy wróciła do oglądania swoich paznokci, a ja odwróciłem wzrok od Jace'a.

-No przecież słyszałem, że znowu coś Ci się nie podoba.

-Znowu? - uniosłem brew. Nie podobał mi się ton Jace'a. To ja mogłem być na niego zły, nie odwrotnie. To nie ja go zawiodłem!

-Tak. Znowu. Na cokolwiek bym nie wpadł to zawsze źle.

-Chłopaki przestańcie. - Izzy nie odrywała wzroku od paznokci, więc nie widziała rosnącej złości na naszych twarzach. Pewnie myślała, że to nasza kolejna braterska sprzeczka, ale ja widziałem, że tym razem szykuje się coś grubszego.

-Nie, nie przestanę. Niech w końcu powie o co mu do cholery chodzi! Od pewnego czasu  mnie unikasz Alec. Latasz z jakimś podziemnym i..

-Zastanówmy się chwilę. - nie wytrzymałem. Wstałem z kanapy żałując, że Jace nie został ropuchą. - Dzięki mojemu lataniu z jakimś podziemnym mamy kielich. A jak pomogła nam Twoja Clary? - przed oczami znowu miałem ich razem, w łóżku.. Dzięki Magnusowi i kiepskiej sytuacji łowców na chwilę zapomniałem o tym. Na chwilę zapomniałem, że Jace kocha Clary.. Na chwilę.. - O tak, dawała Ci ukojenie kiedy to ja walczyłem o życie! Odrzucam Twoje pomysły?! Jak myślisz dlaczego? - mój głos robił się coraz głośniejszy. - Kto wpadł na pomysł podrywania jakiś dziewczyn na misji? Kto?!

-A więc o to Ci chodzi? Przecież nie zrobiłem tego specjalnie! Nigdy nie roztrząsałeś takich rzeczy. I o co Ci chodzi z tym ukojeniem co? Zazdrościsz mi, że mam dziewczynę?

-Jace! - Izzy oderwała się w końcu od swoich paznokci, ale było już za późno.

-Może też byś ją miał gdybyś nie był takim nadętym dupkiem! - Jace również zerwał się z kanapy. W pierwszej kolejności miałam ochotę rzucić się na niego z pięściami. To, że zamiast czuwać przy mnie wolał spędzić czas z Clary jakoś przełknąłem, ale to co teraz powiedział.. to było jak cios prosto w serce.

-Może bym ją miał gdybym nie był gejem! - poczułem silna potrzebę przewietrzenia się. Ruszyłem do wyjścia mijając po drodze zaskoczonego Magnusa. Nie wiem ile słyszał z naszej rozmowy i nie interesowało mnie to kompletnie. Wyszedłem trzaskając mocno drzwiami. A więc Jace ma mnie za nadętego dupka, dobrze wiedzieć.

Magnus

Kończyłem przygotowywać kolację kiedy usłyszałem podniesione głosy w salonie. Przewróciłem oczami, łowcy nie dawali mi ani chwili spokoju. Wziąłem talerze i ruszyłem do salonu. Dobre jedzenie, mój wymyślony podczas pichcenia plan i może trochę alkoholu uspokoi sytuację. Zaraz znowu będziemy się śmiać.  Mogę nawet Jace ponownie zamienić w ropuche.

SługaWhere stories live. Discover now