21

1.5K 244 37
                                    

(a/n)

Jednak dodaję, bo potrzebowałam przerwy od dat i nazwisk.

Cri.

--------

Yoongi's POV

Zdawało mi się, że grunt, który miałem pod nogami mógł zapaść się w każdej chwili. Stojąc na placu w Busan wpatrywałem się w zegar, który za dosłownie kilka minut miał wskazać umówioną godzinę, a z każdą sekundą moje serce było coraz bardziej słyszalne, jego echo niosło się chyba po całym mieście.

Nagle poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu i natychmiast zostałem odwrócony w przeciwnym kierunku.


Jasnobrązowe włosy, a na nich delikatne, rude prześwity, ciemne oczy pełne ekscytacji. 

Zarumienione policzki wskazywały na to, że biegł.


O kurwa, jest ode mnie niższy.

Patrzy się na mnie... jakoś tak dziwnie.

Zauważył? Może i lepiej.


Ni stąd, ni zowąd znalazłem się w silnym uścisku tego nadpobudliwego dzieciaka, który zaczął mną targać jak kundel kawałem mięcha. Krzyczał moje imię tak głośno, że ludzie wokół wlepiali w nas gały jak w parę zbiegów z wariatkowa.

-YOONJIII! – krzyknął po raz ostatni, odsuwając się na maleńki krok ode mnie, po chwili wybuchając głośnym śmiechem. Cholera, co za dzieciak.


Czułem, jak mierzy mnie wzrokiem, więc odruchowo wciągnąłem brzuch tak mocno jak mogłem, uniosłem lekko głowę do góry i minimalnie obniżyłem się na skrzyżowanych nogach, by zdawać się choć odrobinę dziewczęcy i nieco niższy, niż w rzeczywistości.


Nie miałem pojęcia co myśli, ale serio, jeśli wciąż nie widzi, że obaj mamy w gaciach penisy, to musi być na poziomie intelektualnym brukselki.


Dopiero wtedy do mnie dotarło – to wciąż ten sam Park Jimin sprzed 10 lat, ten sam Park Jimin, którego szukałem i ten sam Park Jimin, który szukał mnie.

Kurwa.


- Jimin – powiedziałem cicho i niepewnie mimo próby wydobycia z siebie piskliwego, melodyjnego głosu. Nogi miałem jak z waty. Dźwięk jego imienia w moich ustach nie powstał od 10 lat.

Chłopak zaczął przyglądać mi się z uśmiechem, tym razem bardziej dyskretnie.

- Jesteś w mundurku, Yoon – praktycznie szepnął, na co ja przytaknąłem.

- Żeby mieć pewność, że mnie poznasz – wymamrotałem patrząc w dół, kryjąc dłonie za plecami. Czułem, że moja twarz płonie rumieńcem jak nigdy, poza tym wciąż nie zdecydowałem się na żaden ruch – ani w kierunku skutecznego ukrycia mojej tożsamości, ani w stronę jej wyjawienia.

- Nie mógłbym cię nie poznać.


Spojrzałem na niego pytająco, a on w odpowiedzi wyciągnął z kieszeni swoją komórkę, którą zaraz odblokował.

Kod to 4554, co za banał.

Myślałem, że zemdleję po rzuceniu okiem na tapetę widniejącą na skierowanym wprost na moja twarz ekranie. 

Bo na ekranie również moja twarz widniała... Zdjęcie, które wysłałem mu kilka tygodni temu.


Cholera.


Wymusiłem uśmiech i przeniosłem wzrok powrotem na chłopaka. Sprawiał wrażenie, jakby skakał stojąc.

- Może jakaś kawa? – wypaliłem szybko wciąż uginając się nieznacznie na zmęczonych już nogach, nie mając nic innego do powiedzenia.

Jimin natychmiast złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku budynku, a uśmiech nie znikał z jego twarzy.


fake ⇝ YOONMIN ✔Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu