71

1.2K 186 49
                                    

- Masz, stary - wyciągnął do niego dłoń, lecz nie pustą. Banknoty składały się łącznie na sumę dwukrotnie wyższą niż ta, którą Jimin mu do tej pory ofiarował - będziesz miał na materac do łóżka, czy coś - zaśmiał się wodząc wzrokiem po chłopcach okupujących nowy, mięciutki dywan w kolorze wina.

Jimin ściągnął brwi i obejrzał dokładnie banknoty. Podniósł się do siadu i dotknął każdy z nich po kolei, dokładnie badając ich fakturę. Nie zdziwiłby się, gdyby Jihyun dał mu jakiś lewy hajs, żeby wylądował w pierdlu.

- Czy ty cały ten czas brałeś odemnie hajs po to, żebym w koncu wygadal sie przed rodzicami?

- Gratulacje, Sherlocku - wymamrotal blondyn, wtulajac twarz głębiej w kocyk - minęły z 2 miesiące a ty dopiero zczaiłeś. Powinieneś sie na coś leczyć. Na cokolwiek, może dodałoby ci jakiś brakujący pierwiastek do mózgu.

Dopiero teraz Jimin, niegrzeszacy intelektem tak bardzo jak urodą, skojarzył wszystkie fakty. Cel młodszego brata, który faktycznie już wcześniej wiedział o planie ich rodziców. 

- No dobra, nieważne, ale w sumie materac już zamówiłem - wyciagnął rękę wysoko do góry by wytarmosić grzywkę brata - Kupię za to szczotkę do kibla, będzie mi o tobie przypominać.

Ostatecznie, po akcji jakiej dokonał Yoongi (a Jihyun, mimo że dążył do wystawienia ich związku na światło dzienne, ani trochę nie spodziewał się takiego obrotu spraw), rodzice Jimina sceptycznie zaczeli podchodzić do swojego syna i jego wybranka. Tak twierdziła cała trójka, jednak ich odczucia okazały się być złudne. Po tygodniu, tak jak przewidywał młodszy z braci, powiedzieli Jiminowi o mieszkaniu, które dla niego mają. 

A jego, gdy zrozumiał intencje brata, wzruszyło to, że Jihyun tak naprawdę cały czas chciał dla niego dobrze. Był idiotą, że tego nie zauważył.

Chociaż znając go, bardziej zależy mu na miejscu do spania po imprezie, bo od rodziców na pewno by mu się oberwało gdyby wrócił o trzeciej w nocy napity w trzy dupy. Jimin też nie propaguje takich zachowań w wieku Jihuyna. To nic, że gdy był te dwa lata młodszy, też zdarzało mu się popijać. To też nic, że przecież wie o tym co robi Jungkook i sam go w tym nakręca. Z rodziną jest inaczej. Zawsze będzie widział go jako młodego, i zawsze zapytany o jego wiek odpowie "dziesięć?" po dłuższej chwili zastanowienia. Więc jeśli tak będzie, Jihyun za każdym razem będzie dostawał opieprz, ale przynajmniej od niego, a nie od rodziców. Mimo wszystko, pewnie w pierwszej kolejności Jimin będzie się jednak zwracał do Jungkooka, by w końcu wydoroślał i nie demoralizował mu rodzeństwa.

W każdym razie, był szczęśliwy. Chyba jak nigdy dotąd.
Był wdzięczny Yoongiemu, że palnął taka głupotę przy jego rodzicach. I tak pewnie nie do końca pamietają moment w którym Yoongi przyssał się do jego twarzy, ale na pewno przyjęli do wiadomości fakt istnienia ich związku.

Dwa pokoje, kuchnia, łazienka i dość przestronny korytarz. Jedyne o co trzeba teraz zadbać do odpowiednie umeblowanie, na które właśnie oczekiwali i dekoracje. To wystarczająco dużo, by miał dobry start w życiu, przy okazji gwarantując to samo swojemu chłopakowi.

Tym czasem, rok szkolny już zbliżał się do końca. Park Jimin uzyskał najwyższy wynik w klasie z podstawowej matematyki (bo przecież nie trzeba wspominać o fakcie, że z biologii był najgorszy i prawie oblał), a Min Yoongi zaliczył bezproblemowo wszystkie zaległe egzaminy i ma już pewność otrzymania świadectwa ukończenia szkoły średniej. 

Mimo, że do szkoły ubiera męski mundurek, po powrocie do mieszkania wciąż lubi ubierać się jak dawniej, nieco krępujac tym swojego chłopaka.

Minęły dwa miesiące od wyjawienia ich związku, a zostały dwa dni do piątku, dnia na który Jimin zaplanował przeprowadzkę na dobre.

W którymś momencie, głos Jimina wyrwał Jihyuna z transu w jaki wpadł grając w jakąś strzelankę na nowej konsoli brata, a Yoongiego z czytania nudnej, według Jimina, powieści o jakimś skrytobójcy. Jimin podniósł się i udał do sąsiedniego pokoju, wciąż zagraconego pudłami i workami. Chwycił mocno jeden z plastikowych worków i zaciagnął go z powrotem do salonu, by tam po prostu położyć go na środku. 

- Co ci odwala? - Yoongi wychylił nos zza książki.

Jako że worek był przezroczysty, starszy mógł dostrzec znajdujące się w srodku różnokolorowe tkaniny, wśród których przeważały odcienie mięty i bladego różu.

- Wyrzucamy? - Jimin wyciągnął jeden z ulubionych swetrów swojego chłopaka ze środka. Błękitny, z czarnymi kokardkami wyszytymi gdzieniegdzie.

Yoongi natychmiast otworzył usta z zamiarem wydania z siebie groźnego krzyku odmowy. Z jakiegoś powodu, zamiast tego wziął głęboki oddech i ściągnął brwi. Obejrzał dokładnie sweter, a potem ukradkiem spojrzał w bok, na znajdujące się w rogu pokoju lustro. Gdy widział tam blondwłodego chłopaka o ostrych rysach twarzy, średnio pasował mu do niego dziewczęcy sweter, taki jak ten. Zamknął usta i zaczął nerwowo przygryzać wargi od środka, obserwowany przez cierpliwie stojącego na dębowej podłodze Jimina.

- Wyrzucamy - kiwnął głową zdecydowanie - wszystko.

- To co masz na sobie też? - Jimin uniósł brew, obserwując jak starszy wstaje. 

- Pozwól mi to zostawić... - zamknął w dłoniach końcówki przydługich rękawów beżowego swetra, przystrojonego u dołu frędzelkami.

- Lepiej wyglądasz bez niego - posłał mu zadziorny uśmiech i przysunął się do niego by złapać dłonie i uwolnić z nich tkaninę. Pocałował delikatnie jego czoło i wsunął jedną z rąk pod sweter, na co Yoongi się wzdrygnął, a po chwili roześmiał, z twarzą oblaną rumieńcem - jesteś taki uroczy.

- Ty wyglądasz lepiej bez tego - stuknął palcem wskazujacym w klamrę jego paska od spodni i spojrzał wymownie na jego twarz, teraz równie rumianą jak jego.

- Fuj, jestem tu - wymamrotał Jihyun nie odrywając wzroku od konsoli - jeśli ściany nie są dźwiękoszczelne, to idę do Jungkooka.

Czerwień która pokryła twarze obu mogłaby być porównana do koloru okrągłego dywanu zdobiącego środek pokoju. Po kilku sekundach ciszy Jimin zaczął się śmiać donośnie, mimo, że przecież nie miał wyraźnego powodu. Po chwili, ekpresja zniesmaczonego blondyna uległa tej samej zmianie, i zarażony śmiechem Jimina wtulił się w niego mocno, dusząc własny śmiech w jego klatce piersiowej. Jihyun parschnął i pokręcił głową powolnie, odrywając wzrok od konsoli i ignorując przegraną. Spojrzał na parę zakochanych i nawet przez chwilę poczuł się trochę zazdrosny o sposób w jaki na siebie patrzą. Wpatrzeni w swoje oczy bez krępacji, jak w dzieła sztuki zasługujące na adorację całego świata, a jednocześnie tak swobodnie.

Patrzyli na siebie śmiejąc się cicho i beztrosko, bo w końcu było dobrze, było najlepiej.

KONIEC

----(a/n)----

Yo, wiecie co? Dziękuję za tego fika. Za wszystkie komentarze, głosy. Naprawdę dobrze mi się go pisało. Pisałam rozdziały dosłownie wszędzie, gdzie złapała mnie wena lub pomysł na zabawną sytuację wpadł mi do głowy. W szkole, w przychodni, w autobusie, przed snem, przy jedzeniu śniadania, w samolocie... Rany, pisałam to tak długo, że nie jestem w stanie tych miejsc zliczyć.

Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do końca i zachęcam was do zaobserwowania mojego profilu, bo za parę tygodni pojawi się coś nowego (edit: już się pojawiło, a więc proszę o miłość dla "blind to your voice")w zupełnie innym klimacie. 

Żadnych śmieszków, poetycko i depresyjnie.

Ale nie martwcie się, bo to na pewno nie ostatni komedyjny fluff jaki się u mnie na profilu pojawił.

Jeszcze raz dziękuję. ♥

fake ⇝ YOONMIN ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz