60

1K 145 6
                                    

- O matko.

- No co?! - ściągnął brwi, patrząc prosto w jego oczy, jednocześnie przygryzając dolną wargę w stresie - O matko bo dobrze, czy o matko bo źle?

- Nie wiem, jestem w szoku - podszedł bliżej, by chwycić jeden z rozjaśnionych kosmyków między palce - wyglądasz dobrze - posłał mu słodki uśmiech - bardzo dobrze.

Starszy nie odpowiedział, patrzył tylko na palce Jimina mierzwiące jego blond grzywkę. Jednocześnie macał tył głowy prawą ręką, nie mogąc przyzwyczaić się do braku długich, gładkich pasm. 

- Serio? - wymamrotał, po czym wydął wargi i przeniódł wzrok z powrotem na twarz uśmiechniętego chłopaka, gdy ten skinął głową.

- Serio serio. Dobrze, że się zdecydowałeś - delikatnie ucałował jego czoło przez grzywkę, nie chcąc zniszczyć świeżo wystylizowanej fryzury - rozumiem, że do szkoły idziesz jako Min Yoongi?

Szkoła. No tak. Nie odpowiedział, a twarz momentalnie mu zbladła. Zapomniał o istnieniu kolejnej placówki,do której teraz musi się udać. W końcu, mimo że jest już dorosły, mógłby studiować, a nawet te studia kończyć, tymczasem olał szkołę na tak długi czas, że teraz nie miał perspektyw. Starszy umysł przyswaja informacje wolniej, i nie było mu tak łatwo jak jego kolegom i koleżankom z klas, przez które się przewinął. Z każdym mijającym tygodniem, miesiącem, rokiem, życie coraz mocniej kopało go w tyłek. Nie otrzymywał praktycznie żadnego wsparcia finansowego, jedyne z czego się utrzymywał to dorywcze prace, których i tak znajdował już coraz mniej. Gdyby skończył liceum, mógłby zatrudnić się chociaż w jakimś niewielkim przedsiębiorstwie i otrzymywać godne wynagrodzenie. Tym czasem, zostawił swoje mieszkanie w Daegu samo sobie, z sypiącym się ze ścian tynkiem, w dodatku właśnie uświadomił sobie, że przed przyjazdem do Jimina nie wyniósł śmieci.

Ach, no i przecież nie mógł mieszkać u chłopaka wiecznie. Spędził tu już dostatecznie długi czas by stwierdzić, że jego rodzicom niezbyt kolorowo maluje się wizja utrzymywania bezrobotnego transwestyty bez wykształcenia. W dodatku, nie mieli pojęcia co łączy go z ich synem. Gdyby wiedzieli, mogliby wykopać go na zbity pysk - przynajmniej tego zdania był sam Yoongi. Wciąż noszący dziewczęce ubrania, choć z odjętym makijażem i kilkoma centymetrami włosów. Teraz, wyglądał chyba jeszcze dziwniej niż wcześniej, gdy przedstawiał się jako kobieta. Nie stwarzał już pozoru przeciętnej urody nastolatki, a raczej zidiociałego chłopaka, który idzie na bal przebierańców. Dodatkowo, uwydatniły mu się mięśnie, odkąd Park zmusił go do jedzenia porządnych posiłków i większej aktywności fizycznej.

- Yoongi, musisz - sunął palcem po jego policzku, gdy ten wpatrywał się zamyślony w podłogę - zobacz ile już zrobiłeś. Spójrz - zwrócił jego twarz w stronę wiszącego w korytarzu na którym obecnie się znajdowali lustra - porównaj obecnego siebie z tym sprzed miesiąca.

Wciąż wpatrywał się w jasnobeżowe płytki, więc Park użył niewielkiej siły do uniesienia jego podbródka tak, by głowa znajdowałą się na naturalnym poziomie, a chłopak był zmuszony patrzeć przed siebie. Zresztą, w głębi serca, chciał spojrzeć.

Nie był już sobą tak obrzydzony. Nie miał ochoty okaleczyć ciała, które nie było już tak zmarnowane, wychudzone i wątłe. Nie chciał związać ciemnych kosmyków, także już nieistniejących, tak by ukryć je przed własnym wzrokiem. Nie chciał zamaskować się makijażem, by schować twarz, której uprzednio wstydził się sam przed sobą.

Teraz, z każdą zachodzącą zmianą, był w stanie dostrzec tego dzieciaka, który wyjechał kilkanaście lat temu z miasta, opuszczając najlepszego przyjaciela, by móc żyć w zgodzie z wolą swojego serca. Serca, które wybrało tę samą płeć, której ciałem dowodziło. 

Wybrało Jimina.

Bo wtedy, Min Yoongi był tylko zagubioną we własnym wnętrzu i pragnieniach istotą. Zmuszoną do myślenia w ten, a nie inny sposób. 

Przez kilkanaście sekund nawet nie drgnął. Poruszały się tylko gałki oczne, wodzące wzrokiem po widocznym w lustrze odbiciu.

Teraz widział tego chłopaka, którym zawsze był, i nigdy nie przestał. 

Spojrzał w górę, na twarz zapatrzonego w niego chłopaka. Uśmiechnął się nieznaczne i kiwnął głową w geście potwierdzenia i podziękowania. 

Po chwili, nieśmiało przysunął się do Jimina i z nadzieją, że żadnego z jego rodziców nie najdzie nagła potrzeba skorzystania z toalety, przyłożył delikatnie usta do tych pełniejszych. Przez moment, stres nie pozwolił mu ruszyć wargami, a te jedynie mimowolnie zadrżały. Przymknął oczy i wykonał drobny ruch, którym pozwolił sobie rozsunąć wargi bruneta. Delikatnie przechylił głowę w prawą stronę, skupiając się na pieszczeniu górnej wargi rumieniącego się chłopaka poprzez wolne, nieznaczne, ale wyczuwalne i czułe ruchy. 

Rozluźnił się, gdy młodszy złożył dłonie na ramionach chłopaka i począł odwzajemniać jeden z ich dotychczasowo najśmielszych, mimo że tak drobny pocałunek.

To wystarczyło, by starszy poczuł jak lodowa powłoka jego serca pęka.

- Masz, twoje karmelowe macchiato i donut z polewą - podstawił wyciągniętą z plecaka papierową torbę centralnie przed twarz chłopaka, tuż po oderwaniu się od delikatnego pocałunku. Wcisnął pakunek do lewej dłoni i zmierzwił szybko jego grzywkę. Skierował się do pokoju, śmiejąc się pod nosem na widok jego rumianej, zdezorientowanej twarzy.

----(a/n)----

Kolejny rozdział, tak na rozpoczęcie weekendu.

Nie byłam cały tydzień w szkole, woot woot. 

Na ten moment mam więcej nieobecności niż obecności, a z racji mojej ubiegłorocznej frekwencji, która ledwo pozwoliła mi zdać...

Na ten moment mam więcej nieobecności niż obecności, a z racji mojej ubiegłorocznej frekwencji, która ledwo pozwoliła mi zdać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
fake ⇝ YOONMIN ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz