22

1.5K 222 18
                                    

Dwie godziny z Parkiem Jiminem to zdecydowanie za dużo.

Wpatrywał się we mnie jak w obrazek przez bite dwie godziny, kilka razy oferował coś do jedzenia, aż w końcu za bodajże szóstym się zgodziłem. Jedynie od czasu do czasu zdarzyło mu się wyjrzeć przez okno, gdy upijał kolejny łyk swojej karmelowej macchiato (oczywiście, że zamówił to samo, co ja), w każdej innej chwili jego wzrok skupiał się na mnie.

Padam z nóg.


A, wspomniałem już, że ten dzieciak jest na poziomie kiełka fasoli?

Bo po tych dwóch godzinach, musiał się skapnąć, że kobieta nie powinna wyglądać do końca jak ja, a jeśli nie zauważył – coś z nim jest nie halo.

Albo zwyczajnie nie chciał robić mi przykrości.

Nie zdziwiłbym się, gdyby teraz zablokował mnie na czacie i nigdy więcej się nie odezwał, chcąc wyrzucić ze swojej głowy każde wspomnienie mnie dotyczące. Szczególnie, jeśli dowie się że to ja. Min Yoongi.

Gdybym mógł, sam bym to zrobił.


Przywykłem do tego, że od czasu do czasu ktoś krzywo na mnie spojrzał, szczególnie w chwilach takich, jak ta – gdy już od 30 minut siedzę naprzeciw jakiejś kobitki w pociągu.

Młodym dziewczynom w damskich ubikacjach też zdarzyło się spojrzeć na mnie dyskretnie, więc zwykle kitrałem się w pierwszej kabinie, żeby oszczędzić im tych pary sekund więcej patrzenia na moją osobę.

No, a tak naprawdę to po to, żeby nie zdążyły zauważyć mojego płaskodupia, czy coś.


Największy problem stanowiła jednak szkoła.

Bo szkołę zmieniałem już z 5 razy – i mowa tu tylko o średniej. Okresu gimnazjum nawet nie chcę wspominać.


Hej, jestem Min Yoonji.


Pedał, homoś, zboczeniec, cnotka, zwyrodnialec.

To były te pseudonimy, do których przywykłem i które słyszałem na co dzień.

Były gorsze – złe na tyle, że moje słownictwo wzbogacało się w tym czasie proporcjonalnie do ilości słów rzucanych przez kolegów z klasy.


Nie chcę też myśleć o tym, ile przeprowadzek przeszedłem.

Zwykle, kiedy odkrywali, że nie jestem laską, znikałem po paru dniach. Już mnie nie było... w szkole, w mieście. Chciałem nawet spierdolić z kraju.

Któregoś razu w głowach pedagogów pojawiła się wspaniała idea przedstawienia mnie jako chłopca i prośby o akceptację.


Chuj to dało.

Tylko wywołali dramę na całą szkołę, no i ostatecznie wydalili mnie z niej za bójkę z jakimś palantem. Uznali mnie za trudny przypadek

Zakładam, że w tym okręgu wciąż krążą plotki o chłoptasiu w spódnicy nawalającym jednego z największych mięśniaków w budzie.


Ale zacznijmy od tego, jak to wszystko się zaczęło...

„Nie będę wychowywać pedała, zmienisz się, albo możesz wypierdalać."

No to się zmieniłem.

Zacząłem się przebierać, przeprowadziliśmy się, mama zaakceptowała fakt, że chcę zmienić płeć, a wręcz ją to ucieszyło. Zaakceptowała nawet mojego chłopaka. Po mojej operacji mieliśmy przeprowadzić się w zupełnie inne miejsce, gdzie nikt by nas nie znał. Jedyne, czego moja rodzicielka chciała, to dobra pozycja w społeczeństwie, nawet w tym najbliższym otoczeniu.


A ja chciałem tylko akceptacji.


Problem w tym, że jeśli faktycznie miałbym mieć operację, to tylko ze względu na tę kobietę.

Wobec tego jakoś w okolicach mojej siedemnastki wywaliła mnie na zbity pysk, gdy oznajmiłem jej, że po prostu jestem gejem, mężczyzną, który chce być z mężczyzną, i nie chce tego zmieniać.


A, w międzyczasie rodzice strasznie się pokłócili i wzięli rozwód, po którym całą naszą trójkę czekała przeprowadzka – jedyne, czego ta dwójka chciała, to bycie jak najdalej od siebie. Wariaci.


A więc od osiemnastego roku życia mieszkałem z ojcem, który chciał zrobić ze mnie prawdziwego mężczyznę, w przeciwieństwie do matki, która tylko się na mnie darła.

Zabrał mi wszystkie damskie ubrania, zmuszał do ćwiczenia, kazał mi wyrabiać mięśnie -zwyczajnie zachowywać się znów jak facet.


Namieszali mi w głowie. Nie zniosłem obojga, więc wyniosłem się na własne 30 metrów kwadratowych w Daegu. Na jakieś dwa lata przerwałem naukę, aż miesiąc temu coś mi odwaliło i od tego czasu siedzę sobie w małej, prywatnej szkółce, gdzie co prawda już zaczynam słyszeć jakieś szepty wkoło mnie, ale przynajmniej nikt nie okłada mnie pięściami.

No i super.


Wysiadłem na stacji w Daegu i szybkim krokiem ruszyłem przed siebie rozglądając się dyskretnie za znajomymi twarzami chowając własną w kołnierzu mundurku, jako że miałem wrażenie (jak się okazało mylne), że powoli na mojej buźce zaczął pojawiać się zarost.

Nagle poczułem chwytającą mnie w talii silną dłoń i zaraz zostałem pociągnięty do zaułka, w którym było zdecydowanie ciemniej, niż o tej porze dnia być powinno.

--------

Nie bijcie, będzie dobrze.


Może.

fake ⇝ YOONMIN ✔Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora