70

961 153 81
                                    

Dochodziła osiemnasta.

Zapach zapiekanki ryżowej, która od dłuższego czasu znajdowała się w rozgrzanym piekarniku roznosił się po całym mieszkaniu, kusząc domowników. Stół może nie był wyjątkowo pięknie nakryty, ale na pewno dostatecznie ładnie jak na luźną, rodzinną kolację. W salonie rozbrzmiewała muzyka puszczona z wieży stereo przez głowę rodziny, ojca, który zajmował już miejsce przy stole. 

- Ej, kolacja - Jihyun wparował do pokoju, w którym Yoongi wraz z Jiminem leżeli bezczynnie na łóżku, tym razem ostrożni, by nie zostali zauważeni w jakiejkolwiek dwuznacznej sytuacji - chodźcie szybko.

Niechętnie podnieśli się z łóżka i opuścili pomieszczenie, by przejść do salonu. Zestresowani zajęli sąsiednie miejsca przy stole. Yoongi na przeciw siebie miał puste na ten moment krzesło, Jimin zaś swojego ojca. Mężczyzna uśmiechnął się lekko wodząc wzrokiem za Jihyunem, który zastanawiał się, które miejsce będzie dla niego lepsze w spełnianiu tajnej taktyki. Ostatecznie zajął miejsce koło brata. 

Po wszystkim, do czego doszło tego poranka, para spała w swoich objęciach do południa. Po serii czułych pocałunków przeplatanymi uśmiechami niechętnie wstali i wkroczyli znów w objęcia rzeczywistości. Całe popołudnie miziali się wzajemnie po twarzach i rozmawialii o tym bo było oraz będzie, aż dochodzili do wniosku, że nie powinni się zamartwiać. Yoongi opuścił pierwszy dzień w nowej szkole, a Jimin narobił sobie od przyjazdu chłopaka tyle nieobecności, że jego frekwencja może sięgać dopuszczalnej granicy. 

Nie chcieli się teraz rozstawać, a Yoongi coraz bardziej martwił się o swoją sytuację materialną. Jeśli udałoby mu się zaklimatyzować w nowej szkole, nie mógłby przecież dłużej siedzieć na głowie czteroosobowej rodzinie. Musiałby przecież zająć się mieszkaniem w Daegu i znaleźć nowe w Busan, co wcale nie należało do najprostszych, najprzyjemniejszych i najmniej czasochłonnych rzeczy. Powoli zaczynał żałować decyzji o ponownym podjęciu się nauki, bo gdyby pracował, mógłby zapewnić sobie jakikolwiek start. Fakt faktem, bez wykształcenia jedyne co mu się do tej pory trafiało to dorywcze prace, ewentualnie takie na pół etatu. 

Najchętniej wyjechałby na Syberię i zaprzyjaźnił się z wilkami.  

Pierwszym, kto rzucił się na zapiekankę, jedno z dań które mamie Jimina wychodziły naprawdę nieźle, był nikt inny jak Jihyun. Pozostali czekali cierpliwie i wymieniali niezręczne, wymuszone uśmiechy. 

Jednak po kolacji i paru lampkach wina atmosfera zdecydowanie się rozluźniła. Jihyun rozsądnie dawkował ilość spożywanego alkoholu, by przypadkiem nie nawalić w tym, co miał do zrobienia. Jimin wraz z Yoongim pili po równo, a młodszy, już nieco wstawiony, nawet nie zauważył kiedy jego blondyn zaczął dyskretnie gładzić jego udo.

Ten dzień był dla Jimina zdecydowanie zbyt intensywny i przepełniony wrażeniami. Przeżył swój pierwszy raz, wyzbył się wstydu i przekroczył granice przyzwoitości, wijąc się w ekstazie jak kotka w rui. Rozmowy zaczynały schodzić na nieprzyjemny dla niego kierunek. Rodzice żartowali coś o związkach, małżeństwach a także sprawach łóżkowych, co wzbudziło w nim pewne podejrzenia, że może jednak nie byli sami w domu tego poranka. Zarówno on jaki Yoongi siedzieli i przysłuchiwali się rozmowom małżeństwa, wymieniając co jakiś czas wymowne spojrzenia. 

- Właśnie, Jimin - rodzicielka zwróciła się do zajętego obserwowaniem dłoni Yoongiego sunącej op jego udzie - Podobno miała dziś przyjść Twoja dziewczyna!

Rozgrzana dłoń blondyna natychmiast zatrzymała się w bezruchu, a palce zacisnęły się na materiale jeansowych spodni. 

- M-moja? - spojrzał zdezorientowany na kobietę, zaraz po tym na Jihyuna, udającego niewiniątko. Chłopak popijał wolno wino z kieliszka, przyglądając się odbijającym się na szkle światłu, zdając się ignorować rozmowy. Trzeba było mu przyznać, że nie był najgorszym aktorem - może Jihyuna?

Spojrzenie blondwłosego chłopaka wędrowało po wszystkich twarzach, lustrując je dokładnie. Szczególną uwagę Yoongi poświęcił niejednoznacznej ekspresji Jimina. Myśli kołowały się w jego głowie, lecz nagle przestały.

Przestały, gdy spojrzał na Jihyuna. 

No bo bez przesady, nie był na tyle pijany, by nie widzieć, że ten dzieciak ewidentnie ma coś za uszami.

- No weź, Jiminnie, nie wstydź się - ojciec klepnął jego ramię dwukrotnie, pochylając się nad stołem - tylko zabezpieczaj się!

Choć wcale nie minęło zbyt wiele czasu, miał już serdecznie dosyć. Powoli zaczynał łączyć fakty z tokiem wydarzeń ostatnich dni. Dostrzegając skupione na jego bracie spojrzenie Yoongiego, również zwrócił wzrok w jego kierunku.

W tym momencie, obaj zrozumieli, choć to Yoongi zdążył już przeanalizować całą sytuację.

Nie wiedział jaki cel ma Jihyun, ale pierwszy raz w życiu nie myślał pesymistycznie. Wiedział, że najmłodszy członej rodziny dąży do wyjawienia ich związku. Złośliwie? Może. By zaszkodzić Jiminowi? Na pewno nie. 

-Ale nie martw się, pomożemy, jeśli w naszej rodzinie zawita nowy członek - matka dwojga chłopców roześmiała się głośno, by zaraz położyć głowę na ramieniu męża. Obaj wpatrywali się w Jimina, który w tym momencie miał wybuchnąć, ale...

Blondyn odchrząknął donośnie, prostując się na krześle i pewnie patrząc na przemian w oczy rodziców braci. Ci zamilkli, i nawet Jimin, który już brał głęboki oddech z zamiarem powstania z krzesła, zastygł. Również Jihyun, już nie tak znudzony, przestał poruszać kieliszkiem i rozlewać krwistoczerwoną ciecz po jego ściankach, kątem oka obserwując kochanków. Yoongi rozejrzał się pospiesznie po pokoju i jeszcze pewniej wbił chłodny wzrok w rodzicielkę jego chłopaka.

- Przykro mi, ale jedyny członek jaki dojdzie do tej rodziny, to mój własny. 

W tym momencie przyciągnął do siebie starszego z braci i wpił się w rozwarte usta, pozostawiając wszystkich, łącznie ze sobą w ciężkim szoku.

fake ⇝ YOONMIN ✔Where stories live. Discover now