Amnezja

3.2K 166 21
                                    

*piosenka ,, Youth" by Daughter*

,, Jeden z [...] pacjentów z amnezją powiedział kiedyś, że czuje się tak, jakby zapomniał, w którym miejscu czytał książkę, z tym że jednocześnie książka również gdzieś zniknęła " Graham Masterton

- Siostro, niech mi siostra da morfiny, błagam - wyszeptał błagalnie mężczyzna. Nie podniosłam wzroku znad jego poważnie poparzonej nogi i kontynuowałam zmienianie opatrunku. Wiedziałam, że jeśli spojrzę na jego twarz zobaczę kolejne poparzenia. Pochyliłam się nad nim jeszcze bardziej i nie odpowiedziałam. Mężczyzna nie miał chyba zamiaru przestać, ponieważ znów usłyszałam jego szept.

- Siostro, niech się siostra zlituje, nie wytrzymam.

Podniosłam głowę i spojrzałam na niego ze smutkiem. Jego twarz cała pokryta była zaczerwienioną i nawet zwęgloną w niektórych miejscach skórą. Oddałabym wszystko by tylko mu ulżyć, ale nie mogłam zbyt wiele zrobić. Morfiny ledwie starczało dla innych chorych, a on już dostał swoją dawkę. Zerknęłam na tabliczkę nad jego głową. Było na niej napisane jego imię, nazwisko oraz jednostka do której należał.

- Stefan, bardzo chciałabym ci pomóc, ale zrozum, nie mogę dać ci więcej - powiedziałam cicho. Czułam ucisk w gardle. Ciężko było mi znosić taką bezradność. Mimo mojej długiej pracy w Lazarecie nadal miałam trudności z pogodzeniem się z z tym, że nie zawsze da się coś zrobić.

Mężczyzna zrezygnowany wreszcie przestał i położył głowę na poduszkę cicho wzdychając. Wstałam ze stołka i spojrzałam na niego po raz ostatni. Delikatnie pogładziłam jego ramię starając się dodać mu otuchy. Odeszłam od jego łóżka i skierowałam się do szafki z lekami. Doktor König, ordynator kazał mi policzyć wszystkie buteleczki morfiny i zapisać ile ich zostało. Ostatnimi czasy coraz częściej jej brakowało, więc trzeba było dokładnie nadzorować zapasy. Otworzyłam oszklone drzwi szafki i zaczęłam liczyć. Nie zdążyłam nawet doliczyć do 10 gdy usłyszałam głos mojej przyjaciółki, Danieli.

- Kamilla, przywieźli rannych z frontu. Idź tam i pomóż doktorowi Königowi. Ja się zajmę morfiną.

Szybko przekazałam jej notes, w którym wszystko zapisywałam i pobiegłam w stronę wejścia do naszego chwilowego 'szpitala'. Zawsze właśnie tam składano nosze z nowymi pacjentami. Gdy dobiegłam na miejsce doktora jeszcze nie było. Podeszłam do stojącego niedaleko radia i podgłośniłam je. Na podłodze leżało pięciu mężczyzn; jeden z raną głowy, drugi z kulą w ramieniu, trzeci z poparzeniami, czwarty nieprzytomny z posiniaczoną twarzą, a piąty chyba ze złamaną nogą. Moją uwagę przykuł pierwszy z nich. Pozostała czwórka co chwilę jęczała i łapała się za bolące miejsca prosząc o pomoc, on jednak nie reagował w ten sposób. Mimo poważnie wyglądającej rany na jego głowie nie narzekał, nie zawodził. Po prostu leżał. Był przytomny i w pełni świadomy tego co się dzieje, a mimo to nie zdradzał jakichkolwiek oznak strachu bądź bólu. Nagle za moimi plecami pojawił się doktor König.

- Najpierw chyba rana głowy. A ty jak sądzisz Kamilla? - spytał mężczyzna. Zawsze darzył mnie sympatią. Już od pierwszego dnia w pracy bez przerwy mnie chwalił i pytał o zdanie. Miałam wrażenie, że liczy się z nim i nie pyta tylko z grzeczności. Inne pielęgniarki zawsze porównywał do mnie i uważał, że powinny brać ze mnie przykład. Schlebiało mi to.

- Zdecydowanie rana głowy, doktorze - pokiwałam głową.

- Adelaide, Kamilla, weźcie go i zanieście do sali zabiegowej - polecił doktor. Złapałam za nosze z jednej strony, a Adelaide z drugiej i podniosłyśmy je zgodnie. Ruszyłyśmy korytarzem za doktorem. Głowa żołnierza była po mojej stronie, a ja czułam na sobie spojrzenie jego niebieskich oczu.

- Nigdy nie myślałem, że kobiety będą musiały mnie nosić. Gdybym wiedział to może jadłbym mniej - wychrypiał blondyn. Uśmiechnęłam się pod nosem ale nie odpowiedziałam. Gdy dotarłyśmy do sali zabiegowej jednocześnie uniosłyśmy nosze i położyłyśmy mężczyznę na stół operacyjny. Doktor był już gotowy do operacji.

- Kamilla, będziesz mi towarzyszyć - zadecydował i przywołał mnie gestem. Umyłam ręce i stanęłam u jego boku przykładając do twarzy żołnierza szmatkę nasączoną chloroformem.

***

Nie jestem w stanie powiedzieć ile trwała operacja. Nie często jakikolwiek zabieg dłuży mi się aż tak bardzo. Uraz był dość poważny dlatego operacja trochę się przeciągnęła. Na szczęście zakończyła się powodzeniem. Po udanym zabiegu Adelaide pomogła mi odnieść mężczyznę do sali chorych. Położyłyśmy go w łóżku i już miałyśmy udać się na przerwę gdy podszedł do mnie doktor König.

- Kamilla, potrzebuję z tobą porozmawiać. Mogę cię prosić do mojego gabinetu? - spytał.

- Oczywiście - odpowiedziałam lekko zaniepokojona i ruszyłam za ordynatorem we wskazanym przez niego kierunku. Gdy weszliśmy do środka, mężczyzna zamknął za nami drzwi i usiadł przy stoliku, który służył mu za biurko. Zdjął okrągłe okulary i spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem.

- Ten porucznik... - zaczął, a moje serce zabiło szybciej.

- Czy on... Nie przeżyje? - przerwałam mu lekko wystraszona. Bardzo przywiązywałam się do pacjentów. Wiedziałam, że nie powinnam, ale jednak nie miałam nad to wpływu. Czułam się za nich odpowiedzialna i za każdym razem gdy któryś z nich umierał czułam bardzo duży dyskomfort. Daniela nieraz mówiła, że to co czuję jest złe i powinnam coś z tym zrobić ale jakoś nie potrafiłam.

- Nie, spokojnie, powinien z tego wyjść - pocieszył mnie lekarz. - Chodzi o to, że obawiam się, że przez ten uraz głowy mógł nabawić się amnezji. Wątpię, żeby szkody wyrządzone przez ciało obce, które znalazłem tam przy zabiegu były tylko fizyczne. Jego mózg mógł ulec jakiemuś zniszczeniu. Może to być tylko chwilowa amnezja, oczywiście, ale obawiam się, że nie miał aż takiego szczęścia... Pozostaje nam tylko czekać i mieć nadzieję, że jest to amnezja wsteczna.

- Dlaczego mi doktor o tym mówi? - spytałam lekko zdziwiona. Spodziewałabym się, że mnie o tym poinformuje ale czemu chciał o tym mówić bez świadków?

- Potrzebuję, żebyś mu pomogła - powiedział. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi? Jak mogłabym pomóc mu z amnezją skoro poznałam go dopiero dzisiaj?

- Ale doktorze, co pan ma na myśli? - spytałam zdezorientowana.

- Jeśli nie przypomni sobie chociaż połowy rzeczy, która dotyczy jego służby mogą uznać go za bezużytecznego. Zostanie zwolniony ze służby i pozostawiony sam sobie. Jak myślisz, jak człowiek niewiedzący kim jest poradzi sobie sam?

Słowa ordynatora dość mocno mnie uderzyły. Wykazywałam się ogromną empatią i nie mogłam nawet myśleć o tym jak czułby się człowiek bez jakichkolwiek wspomnień pozostawiony sam sobie.

- Ale jak mogę mu pomóc? Ja nawet nie wiem kim on jest.

- Jego kolega, opatrywała go pani dzisiaj. Poprosisz by o nim opowiedział i spiszesz to wszystko. Porucznik musi sobie przypomnieć wszystkie z najbardziej istotnych rzeczy przed zwolnieniem ze szpitala.

- Rozumiem... Zrobię co w mojej mocy by mu pomóc. Ale mam jedno pytanie... Dlaczego aż tak zależy panu na tym człowieku? - spytałam kierowana ciekawością. Mężczyzna widocznie nie chciał o tym mówić bo odwrócił się ode mnie.

- Jestem doktorem - powiedział bez przekonania. Kiwnęłam głową i wyszłam z jego gabinetu. Wiedziałam, że muszę jakoś namówić tego Stefana by opowiedział mi o poruczniku. Obiecałam sobie, że nie odpuszczę dopóki nie pomogę temu mężczyźnie.

Requiem [zakończone]Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin