Słabość

1.7K 116 2
                                    

*piosenka,, In my blood" Shawn Mendes*

4 grudnia 1936 roku
Rosa nie przyszła dziś na kolację. Wiedziałem, że była z tym swoim Żydem, lecz nic nie powiedziałem rodzicom. Mieli dziś stosunkowo dobre humory, a ja nie chciałem ich psuć. Oczywiście gdy wróciła wywiązała się wielka awantura. Ojciec nienawidzi kiedy się spóźniamy, a ona przyszła w końcu godzinę po tym jak zjedliśmy kolację. W momencie, w którym zamknęły się za nią drzwi w ojca wstąpiło coś strasznego . Krzyczał i bił pięścią w stół. Chciał wiedzieć gdzie była ale ona nie chciała mu powiedzieć. Matka próbowała go uspokoić ale on nie zwracał na nią nawet uwagi. W momencie, w którym złapał Rosę za włosy coś w niej chyba pękło i powiedziała mu, że była z Dawidem. Jakby tego było mało oznajmiła, że jest w ciąży. Ojciec szybko pokojarzył fakty i nie minęła minuta, a w całej chacie rozległ się odgłos siarczystego policzka, który jej wymierzył. Spodziewałem się, że zacznie zaraz krzyczeć i wymachiwać rękoma, lecz to się nie stało. Po prostu wskazał na drzwi i kazał jej się wynosić. Rosa cała we łzach wbiegła do naszego pokoju i zaczęła na oślep wrzucać rzeczy do torby. Nigdy nie zapomnę tego jak na mnie wtedy spojrzała. Spojrzenie jakie mi posłała było mieszanką rozpaczy i złości. Teraz już wiem o co jej chodziło. Mogłem mu się postawić, lecz tego nie zrobiłem. Siedzę w pokoju jak tchórz i patrzę jak moja szesnastoletnia, ciężarna siostra zostaje wygnana na mróz. Mimo iż mam już 17 lat boję się mojego ojca. Jest bardzo impulsywny. Gdybym powiedział chociaż słowo mnie też by wypędził. Wątpię czy zechciałby nawet wysłuchać tego co mam do powiedzenia. Tak po prostu jest, czasem lepiej siedzieć cicho i się nie wychylać.

6 grudnia 1936 roku
Dowiedział się o tym, że wiedziałem o związku Rosy i Dawida. Bił mnie tak mocno, że nawet teraz czuję na plecach pręgi zostawione przez jego pasek. Bijąc mnie mówił o tym, że zatajając 'postępki mojej brudnej siostry' przynosiłem hańbę całej naszej rodzinie, że trzeba było to ukrócić. Nigdy nie pałał specjalną sympatią do Żydów ale ostatnio ta antypatia przerodziła się w prawdziwą nienawiść. Zaczyna mi być coraz bardziej obcy.

Wszystkie te słowa były dla mnie wręcz nierealne. Nie pamiętałem tych rzeczy. Podczas mojego pobytu tutaj doznawałem różnego rodzaju przebłysków, lecz były one najwidoczniej zmienione. Odłożyłem podniszczony pamiętnik na stolik przy moim łóżku i westchnąłem. To co się ostatnio działo było ponad moje nerwy. Pamiętałem moment wypadku, lecz nie docierało do mnie nic co działo się wcześniej. Oczywiście, pamiętałem moje dzieciństwo, lecz resztę wspomnień zgubiłem w momencie utraty przytomności. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiedziałem czego nie pamiętałem. Wiedziałem już kim jestem, problem w tym, że nie miałem pojęcia co robiłem, co mi się przydarzyło. Są momenty, w których chciałbym przestać czytać, żyć w niewiedzy i zapomnieć o tym co się wydarzyło. Im dalej brnę w te wspomnienia tym trudniej się robi. Prawda jest taka, że to dopiero początek. Wiedziałem, że zrobi się trudniej, nie łatwiej.
Wbiłem spojrzenie w przybrudzony sufit. Nie byłem w stanie przestać myśleć o tym co właśnie przeczytałem. Byłem ciekawy co stało się z moją siostrą. W mojej głowie ocalały wspomnienia z naszego dzieciństwa. Zabawy nad potokiem, dziecięce kłótnie i budowanie fortów ze znalezionych patyków. Wnioskując po tym w jaki sposób pisałem o całym wydarzeniu w pamiętniku specjalnie nie przejąłem się jej odejściem. Teraz zaczynałem rozumieć dlaczego. Z każdym słowem zapisanym przeze mnie na kartkach tego dziennika przychodziły odczuwane wówczas emocje. Tak jakby wszystkie wspomnienia były w mojej głowie zakopane pod grubą warstwą kurzu, a zbitki liter na postrzępionych kartkach notesu odgrzebywały konkretne wspomnienia. Wszystko do mnie wracało. Każda łza bezsilności powstrzymywana z całych sił, każdy stłumiony jęk i pieczenie na plecach wywołane uderzeniami ojcowskiego pasa. Z każdą minutą stawało się to bardziej intensywne. Można było to porównać do lawiny. Nagły, nieoczekiwany wysyp wspomnień, zastępujący mnie szybko i bezlitośnie. Nadmiar powracających uczuć i emocji zaczął sprawiać mi niemal fizyczny ból. Zacisnąłem oczy z całych sił próbując odpędzić gromadzące się przed moimi oczami obrazy z przeszłości. Kłótnie rodziców, moment, w którym ojciec policzkuje moją siostrę, łzy na jej zaczerwienionym policzku i zamykające się za nią drzwi. Mój oddech przyspieszył, a moje ręce mimowolnie zacisnęły się na okrywającym mnie kocu. Nagle poczułem delikatny dotyk czyichś dłoni. Otworzyłem oczy. Moje spojrzenie natrafiło na intensywnie brązowe tęczówki Kamilli.
- Wszystko w porządku? - spytała troskliwie. Jej głos przywrócił mnie do rzeczywistości. Pokiwałem głowa nie mówiąc ani słowa. Wciąż byłem w szoku po tym czego przed chwilą doznałem. Nie wiedziałem, że będą się ze mną działy takie rzeczy. Wydawało mi się, że przeczytam ten pamiętnik i po prostu przypomnę sobie wszystko bezboleśnie. Okazało się jednak, że im więcej sobie przypominam tym więcej starych emocji budzi się we mnie. Wiedziałem, że im dalej będę brnąć tym będzie ciężej, ale musiałem sobie to wszystko przypomnieć. Inaczej mogłem zapomnieć o powrocie do mojego starego życia.
- Coś cię boli? Wyglądałeś naprawdę niepokojąco gdy tu przyszłam - powiedziała Kamilla wciąż wpatrując się we mnie z tym samym zatroskanym wyrazem twarzy.
- Nie, wszystko w porządku - odpowiedziałem wymijająco. Musiałem sobie z tym poradzić tak samo jak radziłem sobie z bólem. Obojętność była jedynym lekarstwem.
- Przeczytałeś już coś z tego? - spytała dziewczyna wskazując na pamiętnik.
- Tak, pierwsze dwie strony - odparłem z rezygnacją w głosie. Kamilla obrzuciła mnie zaskoczonym i lekko przerażonym spojrzeniem.
- W takim tempie to wyjdziesz stąd za miesiąc! - obruszyła się. - Musisz czytać szybciej, inaczej nie zdążysz przypomnieć sobie wszystkiego. Nie zatrzymam cię tu dłużej niż do wyleczenia twoich ran, a one nie będą goić się wiecznie...
Westchnąłem. Wiedziałem, że jeśli się nie pospieszę będę miał duży problem. Musiałem się pozbierać. Byłem porucznikiem Kompanii Chartów do cholery. Założę się, że z gorszych sytuacji wychodziłem obronną ręką.
- Pospieszę się, obiecuję - powiedziałem zdecydowanym głosem. Zauważyłem, że jest nieco bledsza niż zwykle. Miałem dziwne przeczucie, że coś się stało. - A co z tobą? Wszystko w porządku?
Słysząc moje pytanie dziewczyna drgnęła zaniepokojona. Jej reakcja nieco mnie zadziwiła.
- Oczywiście - wyrzuciła z siebie szybko. - Byłam na spacerze, nic się nie wydarzyło.
Zmierzyłem ją podejrzliwym spojrzeniem. Wiedziałem, że coś jest nie tak.
- Dobrze, spokojnie. Jesteś po prostu trochę blada - naprostowałem. Dziewczyna pokiwała pospiesznie głową i odwróciła się by odejść.
- Po prostu nie jadłam - dodała na odchodne, nie brzmiała jednak zbyt przekonująco. Nie miałem zamiaru dłużej jej dręczyć. Dlaczego miałaby mi coś mówić, ledwo mnie w końcu znała. Sięgnąłem ręką w stronę pamiętnika. Musiałem zmierzyć się z tym co było w środku. Czas na to bym wreszcie zaczął zachowywać się jak prawdziwy niemiecki porucznik. Nie było czasu na słabość.

Requiem [zakończone]Where stories live. Discover now