Wysoki Hauptsturmführer

1.6K 128 8
                                    

Udało mi się napisać jeden rozdział w autobusie więc macie co czytać 😁 jest trochę dłuższy, a to jako rekompensata haha. Miłego czytania kochani!

Chciałam iść porozmawiać z Olgą. Wyruszyłam na jej poszukiwania. Przemierzając oddział czułam na sobie spojrzenia rannych. Po tym co się dziś wydarzyło bez przerwy na mnie patrzyli. Nie miałam im tego za złe, ja sama jeszcze do końca nie wierzyłam w to co się stało. Znajdowałam się w okolicach wejścia do Lazaretu wciąż poszukując Ukrainki, gdy do moich uszu dobiegł jakiś dźwięk.

Odwróciłam się i zobaczyłam
SS-Hauptsturmführera* w towarzystwie dwóch niższych rangą Gestapowców. Czułam, że będą z tego kłopoty. Nie miałam pojęcia dlaczego się tu fatygowali, musiała to być poważna sprawa. Odwróciłam się z intencją kontynuowania moich poszukiwań, lecz za moimi plecami ktoś chrząknął. Odwróciłam się wiedząc, kto mnie zaczepia. Nie myliłam się.
Wysoki Hauptsturmführer patrzył na mnie zaciekawiony.
- Bardzo ciekawa uroda... - powiedział cicho pochodząc bliżej. Chwycił mój podbródek i uniósł go lekko w górę z niepokojącym uśmiechem. Starałam się wyglądać na jak najbardziej pewną siebie, lecz było to bardzo trudne. Czując na sobie jego badawcze spojrzenie czułam prawdziwe przerażenie. Mimo, że dzięki zmianie koloru włosów nie wyglądałam już tak semicko zawsze czułam ten sam strach.
- Piękna... - wyszeptał mężczyzna. W jednym momencie poczułam jak rumieniec wstępuje na moje policzki. Skłonność do rumienienia się odziedziczyłam po mamie. Jej policzki zaróżowione były praktycznie przez cały czas.
Widząc moje zawstydzenie mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej. Puścił mój podbródek i odsunął się trochę. Odruchowo poprawiłam fartuch, mimo iż leżał idealnie.
- Hauptsturmführer Lange - przedstawił się. - Podobno leży to porucznik Karl Brandt. Przyjechaliśmy z nim porozmawiać.
Poczułam ogarniającą mnie panikę. Porucznik nie był jeszcze gotowy na jakiekolwiek pytania dotyczące jego przeszłości. Najwyżej te dotyczące jego rodziny, ale wątpię czy tego przystojnego Niemca doprowadziła tu chęć poznania jego historii... Skoro już wspominam o tym, że był przystojny może przybliżę nieco jego wygląd. Był wysoki, około głowę wyższy ode mnie. Miał przenikliwe, szare oczy i włosy koloru ciemnego blondu. Mocno zarysowana żuchwa i tajemniczy wyraz twarzy nadawały mu wygląd prawdziwego, aryjskiego wojownika. Onieśmielał całym sobą. Swoją postawą, wyglądem i aurą otaczającą go. Biła od niego pewność siebie, która była widoczna w każdym jego ruchu. Zamyśliłam się przez co niechcący zignorowałam jego pytanie. Mężczyzna zmierzył mnie lekko rozbawionym spojrzeniem i pomachał mi ręką przed nosem. Gwałtownie się ocknęłam i spojrzałam na niego nadal trochę nieprzytomna.
- Herr Lange, porucznik jest nadal wycieńczony. Obawiam się, że rozmowa na tym etapie nie wchodzi w grę. Doznał poważnych obrażeń takich jak wstrząśnienie mózgu i poważna rana głowy. Operowaliśmy i podaliśmy medykamenty, lecz narazie jest bardzo osłabiony i wykazuje oznaki apatii - starałam się mówić dość wyszukanymi słowami. To zazwyczaj wystarczało by zniechęcić ludzi z zewnątrz. Okazało się jednak, że Hauptsturmführer nie był taki jak inni.
- Siostro, my tylko na chwilkę - nalegał. Zaklęłam w myślach widząc, że nie odpuści. Musiałam zaprowadzić go do porucznika, nie miałam wyboru.
- Dobrze, ale proszę nie zadawać zbyt wiele pytań. Jego kondycja umysłowa wciąż jest lekko zaburzona - powiedziałam i ruszyłam w stronę sali chorych. Dźwięk obcasów wojskowych butów towarzyszył mi przez całą drogę przyprawiając mnie o dreszcze. Gdy weszłam na salę w towarzystwie Gestapowca spojrzenia wszystkich pacjentów oblepiły nas niczym muchy. Szczególnie przerażony wydawał się Karl, który jednak opanował się w samą porę maskując przerażenie zmęczeniem. Spojrzałam na niego porozumiewawczo i nieznacznie się zgarbiłam i pozwoliłam rękom wisieć bezwładnie na ułamek sekundy. W ten sposób chciałam mu pokazać by zachowywał się jak ktoś bardzo zmęczony. Chyba zrozumiał bo ledwo zauważalnie kiwnął głową. Poczułam ulgę wypełniającą moje ciało. Może nikt się nie zorientuje, że Karl nic nie pamięta.
W towarzystwie wysokiego blondyna podeszłam do łóżka porucznika. Odwróciłam się w stronę Hauptsturmführera i uśmiechnęłam się lekko.
- To pan porucznik Brandt. Na wszelki wypadek zostanę tutaj. Mieliśmy już dzisiaj jeden nieprzyjemny incydent i wolałabym być przy poruczniku gdy będzie odpowiadał - powiedziałam głosem nieznoszącym sprzeciwu. Wysoki Hauptsturmführer uśmiechnął się pod nosem i kiwnął głową.
- Nie ma problemu - odpowiedział i usiadł na krzesełku przy łóżku rannego mężczyzny. - Witaj Brandt.
Byłam zaskoczona tym, że się znali. Nie spodziewałam się, że Karl ma znajomości w samym Gestapo.
- Dzień dobry Hans. A może powinienem mówić do ciebie po nazwisku? Dawno się nie widzieliśmy - odparł porucznik. Nie takiego poziomu zmęczenia od niego oczekiwałam. Stres powrócił na nowo.
Słysząc swoje imię Gestapowiec lekko się skrzywił, lecz już po chwili zakrył grymas uśmiechem.
- Brandt, przyjechałem by coś ci zaproponować - zaczął mężczyzna. - Byłeś dobry w tym co robiłeś. Brakuje nam twojego wrodzonego talentu do robienia porządku z Żydami i innymi zwierzętami. Zdecydowanie za krótko u nas pracowałeś. Teraz doznałeś kolejnego poważnego urazu w walce i myślę, że sam już chcesz średnio wracać na front. Dlatego proponuję ci rozwiązanie. Wróć do Gestapo i zapomnij o froncie. Byłeś niezły Brandt. Brakuje nam twojej... Bezpośredniości. W tej pracy trzeba wykazać się charakterem, myślę, że wiesz o co mi chodzi.
Karl słuchał ze skupieniem tego co mówił mężczyzna. Miałam ogromną nadzieję, że się zgodzi. Mógłby zacząć wszystko na nowo i nie musiałby przypominać sobie tego co zrobił w wojsku. A w dodatku rozdział o jego pracy w Gestapo napewno jest wcześniej w pamiętniku niż rozdział i jego wstąpieniu do wojska.
- Dziękuję za propozycję, ale nie skorzystam - odpowiedział bez chwili namysłu. Wypuściłam powietrze z płuc trochę za głośno. Moja irytacja została zauważona przez wysokiego Hauptsturmführera. Mężczyzna odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie z rozbawieniem.
- Nie dość, że mnie zasmuciłeś Brandt to jeszcze nasza piękna sanitariuszka jest zawiedziona - powiedział z uśmiechem.
- Ja... Po prostu uważam, że byłby dobrym funkcjonariuszem - odpowiedziałam pod nosem.
- Zaznałaś jego stanowczości? - zaśmiał się blondyn sprawiając, że znów się zarumieniłam. Widocznie sprawiało mu przyjemność zawstydzanie mnie, bo za każdym razem gdy rumieniec wstępował na moje policzki jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększał. Nie dało się nie zauważyć jak piękny był jego uśmiech. Gdy się uśmiechał pokazywał rząd prostych, białych zębów, a w jego policzkach tworzyły się urocze dołeczki. Słowo 'urocze' nie pasowało do jego osoby ani trochę, lecz nie potrafiłam znaleźć innego słowa, ktore byłoby w stanie to opisać.
- Zastanów się Brandt... - kontynuował Gestapowiec. - W razie czego przekaż decyzję tej pięknej dziewczynie. W dyżurce mają mój numer.
Po tych słowach odwrócił się w stronę wyjścia, lecz nagle przystanął. Spojrzał na mnie i obdarzył mnie tym niesamowitym uśmiechem.
- Może kiedyś gdzieś razem wyjdziemy. Słyszałem, że macie tu w okolicy piękny park - nie czekając na odpowiedź odszedł zostawiając mnie osłupiałą. Stałam w bezruchu wpatrując się w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał mężczyzna.
- On nie jest dobrym człowiekiem - usłyszałam za plecami głos porucznika. Powoli odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego pytająco.
- Co masz na myśli? - spytałam.
- Po prostu trzymaj się od niego z daleka - burknął mężczyzna i odwrócił wzrok. Przewróciłam oczami i zignorowałam jego słowa.
- Wracaj do czytania pamiętnika, wrócę dziś wieczorem - powiedziałam. - I przemyśl dokładnie tą ofertę.
Po tych słowach odeszłam zostawiając go z małym zeszycikiem, który miał pomóc mu w odzyskaniu wspomnień. Miałam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej. Teraz jednak musiałam skupić się na pracy. Nie wiedziałam czy będzie to możliwe po tym jak spotkałam tajemniczego Hauptsturmführera...

Dla niewtajemniczonych!
Dlaczego SS-Hauptsturmführer skoro mówimy o Gestapowcu możecie spytać. A to dlatego, że w strukturach Gestapo funkcjonariusze używali podwójnych stopni. Oznacza to, że posiadali zarówno stopień służbowy SS jak i stopień policyjny. Piszę to z pamięci, więc podam jeden z niewielu przykładów, które zapamiętałam.
Wymyślony przeze mnie Hans Fischer jest funkcjonariuszem Gestapo. Oznacza to, że jego stopniem jest zarówno stopień służbowy SS czyli SS-Standartenführer jak i stopień policyjny Regierungs und Kriminaldirektor. Tak, nie mam co robić, że zapamiętuję takie rzeczy. Nie pytałam u źródła, ale w filmach zazwyczaj przedstawiają się stopniem SS haha. Profesor ja bawi i uczy ;)
Chciałam jeszcze podziękować za pierwszy tysiąc wyświetleń! Dziękuję Wam bardzo! ❤

Requiem [zakończone]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt