Prośba

969 80 8
                                    

Miałam wrażenie, że zewsząd spływa na mnie paraliżujący chłód. Dopięłam sweter na ostatni guzik i usiadłam na krześle przy biurku czekając aż Karl doprowadzi się do porządku. Każda minuta dłużyła mi się niemiłosiernie. Po chwili mężczyzna dopiął mundur i usiadł za biurkiem naprzeciw mnie.

- Chyba nie po to tu przyszłaś, prawda? - spytał opuszczając wzrok. Widziałam, że próbował ukryć zakłopotanie w jakie wprawiła go ta sytuacja. Wzięłam głęboki wdech i przybrałam obojętny wyraz twarzy. Musiałam pozostać niewzruszona. Nie przyszłam tu  rozmawiać o uczuciach. 

- Ja... Chciałam cię o coś prosić - zaczęłam cicho. - Wiesz, ciężko mi się przyzwyczaić do tej bezczynności. Rozumiesz, braku pracy. Chciałabym znowu robić coś znaczącego. Rozmawiałam z przyjaciółką i powiedziała, że ktoś z moim doświadczeniem przydałby się na Pawiaku. Chciałam spytać czy mógłbyś mi pomóc, wiesz, zdobyć tę pracę. 

Karl przez chwilę siedział w ciszy mierząc mnie wzrokiem. Nie potrafiłam rozpoznać jakiego rodzaju było to spojrzenie. Był świetny w ukrywaniu emocji, musiałam mu to przyznać. Ta jego kamienna postawa sprawiała, że stresowałam się jeszcze bardziej. Mimo iż mu ufałam, wciąż nieco bałam się tego, że mógłby powiedzieć coś Hansowi. Wiedziałam, że byłby zły jak nigdy. Po długiej chwili ciszy Karl przerwał milczenie. 

- Rozmawiałaś o tym z Hansem? 

- Wolałabym, żeby zostało to między nami - odpowiedziałam wymijająco. Miałam nadzieję, że zrozumie.

Chyba się nie przeliczyłam. Karl pokiwał głową i zaczął bawić się piórem. Przeciągał to, a ja coraz bardziej się niecierpliwiłam. Chciałam już wiedzieć na czym stoję i wyjść z tego przeklętego biura, najlepiej wziąć zimny prysznic i do końca dnia nie wychodzić z mieszkania. 

- To niezbyt przyjemna praca - zaczął Karl odchylając się na krześle i mierząc mnie uważnym wzrokiem. - Dość ciężka i wyczerpująca psychicznie. Trzeba się przystosować. 

- Jestem w stanie się przystosować - wypaliłam szybko, może nawet trochę zbyt szybko. Mężczyzna zaśmiał się pod nosem. Bez słowa pochylił się nad biurkiem i wziął do ręki skórzaną teczkę. Otworzył ją i zaczął przeglądać zebrane tam papiery. Było ich mnóstwo, a mnie bardzo zastanawiało czego dotyczyły. Po chwili poszukiwań wyciągnął jakąś kartkę. Zaczął coś pisać, nie potrafiłam jednak dostrzec co. Na dole kartki złożył swój podpis i przesunął ją po biurku w moją stronę.

- Idź z tym na Pawiak - powiedział, a ja poczułam jak schodzi ze mnie całe napięcie. Udało się. Pokiwałam głową i schowałam kartkę do torby. Poprawiłam ją na ramieniu i wstałam. Spojrzałam na Karla. Nie wiedziałam czy powinnam coś jeszcze powiedzieć. Po tym co się wydarzyło czułam się dziwnie. Z jednej strony wiedziałam, że to co zrobiłam nie jest w porządku w stosunku do Hansa. Z drugiej strony nie mogłam powiedzieć, że żałowałam. Na początku między mną a Hansem było praktycznie idealnie. Wydawało mi się, że wybrałam dobrze i że nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego życia. Myślałam, że będę w stanie się przystosować, przyzwyczaić. Odrzucałam od siebie wszystko co Hansa nie dotyczyło. Starałam się wymazać z pamięci Karla i to co się między nami działo. Wymazanie czegoś z pamięci nie sprawi jednak, że nigdy się to nie wydarzyło. To co stało się dzisiaj otrzepało z kurzu to wspomnienie. Nie chciałam zostawiać Hansa, wiedziałam, że nie nie powinnam. Nie miałam zamiaru. 

- Dziękuję - powiedziałam cicho i ruszyłam w stronę drzwi przyciskając torebkę do piersi. 

- Kamilla? - usłyszałam jego głos i przeklęłam go w myślach. Chciałam po prostu wyjść i nie musieć już na niego patrzeć. Narastało we mnie poczucie winy, a nie chciałam zacząć żałować tego do czego między nami doszło. Przystanęłam z dłonią na klamce i odwróciłam się w jego stronę.

- Powinnam już iść - wymamrotałam zawstydzona. Czułam na sobie spojrzenie jego oczu i miałam wrażenie, że jeśli jeszcze chwilę tam zostanę to nie uda mi się wyjść. 

- Co teraz będzie? - spytał wstając. Chciał zrobić krok w moją stronę, lecz zawahał się i ostatecznie został na miejscu. Odwróciłam wzrok i nacisnęłam klamkę.

- Spotkajmy się jutro. Będę czekała przy bramie - wypaliłam nie myśląc nawet o tym co robię. 

Pośpiesznie opuściłam gabinet Karla. Szybkim krokiem ruszyłam po schodach w stronę wyjścia. Kobieta, która zaprowadziła mnie do niego, zmierzyła mnie podejrzliwym spojrzeniem, a może tylko mi się wydawało. Odnosiłam wrażenie, że wszyscy wiedzą i na mnie patrzą. Opuściłam głowę mając nadzieję, że nie napotkam nigdzie Heinricha. To byłaby tragedia. Mocniej przycisnęłam torebkę do piersi i wyszłam na plac. Rozejrzałam się dookoła kilka razy upewniając się, że nie widzę żadnych znajomych twarzy i ruszyłam w kierunku wyjścia. Minęłam strażników i praktycznie wybiegłam na ulicę. Całe napięcie prawie natychmiast mnie opuściło, a ja lekkim krokiem ruszyłam w stronę... No właśnie. Przystanęłam i zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie mam pojęcia jak dojść na ten cały Pawiak. Pomyślałam, że może mogłabym skądś zadzwonić do Piotrka, ale przecież nie miałam numeru. Na ulicy było dość mało ludzi, lecz domyślałam się, że Polacy raczej nie będą chcieli gromadzić się w tym miejscu. Ruszyłam nieznaną mi ulicą co chwila się rozglądając. Miałam nadzieję napotkać kogoś znajomego. Teraz łatwo byłoby mi znaleźć jakąś wymówkę dotyczącą powodu mojej obecności w tej okolicy. Nie widziałam jednak nikogo znajomego. Przyspieszyłam kroku starając się rozpoznać okolicę mimo iż wiedziałam, że praktycznie graniczy to z cudem. Byłam w Warszawie naprawdę od niedawna, a też nie chodziłam na jakieś specjalne wycieczki krajoznawcze. Podmuch chłodnego wiatru przyprawił mnie o gęsią skórkę. Euforia wywołana powodzeniem mojego planu praktycznie w sekundę całkowicie wyparowała. Droga na Pawiak wcześniej była jednym z moich najmniejszych zmartwień, teraz stała się tym największym.


Requiem [zakończone]Where stories live. Discover now