Decyzja

1.2K 85 15
                                    

*piosenka,, High Hopes" by Kodaline*

,, But I've got high hopes,
It takes me back to when we started
High hopes when you let it go,
Go out and start again "

Warszawa, 19 lipca 1943 roku

Nasze ostatnie spotkanie nie przebiegło zbyt dobrze, dlatego czuję się zobowiązany by wytłumaczyć Ci wszystko.

Gdy pierwszy raz Cię zobaczyłem zafascynowałaś mnie. Nie chcę wyjść na powierzchownego, lecz pierwsze co mnie w Tobie zachwyciło to twoja uroda. Jesteś piękna i naprawdę wyjątkowa. Później z czasem zacząłem dostrzegać inne twoje cechy. Twoją niewiarygodną dobroć i empatię, Twoją radość i rezolutność. Długo by wymieniać. Od początku wiedziałem, że będę musiał wyjechać i Cię zostawić. Myślałem nawet o tym by zaproponować Ci wyjazd ze mną, do Warszawy. Mogłabyś zamieszkać u mnie, nie musiałabyś się niczym przejmować. Gdy naszedł czas naszej rozmowy, jak dobrze wiesz, wszystko się pokomplikowało. Nigdy nie chciałem Cię tak zranić. Zasługujesz na kogoś kto da Ci wszystko czego potrzebujesz. Miłość, szczęście, poczucie bezpieczeństwa, normalność i spokój. Może i nie jestem w stanie zapewnić Ci normalności czy spokoju, ale jestem pewien, że jeśli mi wybaczysz dam Ci moją dozgonną miłość, największe szczęście na jakie mnie stać i bezpieczeństwo, na które będę pracował każdego dnia. Przemyślałem to wszystko i wiem jedno. Nie obchodzą mnie Twoje korzenie, bo nie w nich się zakochałem. Zakochałem się w pięknej, dobrej dziewczynie pracującej w Lazarecie. Zakochałem się w kimś, kto ceni dobro innych bardziej niż swoje własne. Zakochałem się w osobie, która jest bezinteresowna, empatyczna i życzliwa do granic możliwości. Zakochałem się w Tobie, Kamilla. Wiem, że nie będzie łatwo. W końcu żyjemy w czasach, w których moja miłość do Ciebie mogłaby doprowadzić mnie przed pluton egzekucyjny. Ja sam będąc absolutnie szczery muszę Ci przyznać, że większość mojego życia spędziłem w niechęci do Żydów, którą później uzewnętrzniałem podczas mojej pracy w Gestapo. Nie jestem taki jak ty, jestem wręcz Twoim całkowitym przeciwieństwem, ale gdy jestem z Tobą zapominam o tych wszystkich uprzedzeniach. Jesteś dla mnie ważna i przepraszam, że zauważyłem to tak późno. Zrozumiem jeśli nie będziesz chciała mieć ze mną do czynienia. Pewnie na Twoim miejscu sam wolałbym o sobie zapomnieć. Mam jednak nadzieję, że dasz mi szansę. Kocham Cię, Kamilla.

Hans

Odłożyłam list na stolik przy moim łóżku. Ciepła łza powoli spływała po moim policzku, by następnie ześlizgnąć się na szyję. Nigdy nie pomyślałabym, że przyjdzie mi wybierać w takiej sprawie. Z jednej strony Hans. Oczarował mnie już w pierwszych sekundach naszej znajomości. Tajemniczy, przystojny i czarujący. Mimo tego jak mnie potraktował jakaś część mnie krzyczała głośno i wyraźnie bym to właśnie jego wybrała.

Z drugiej strony Karl. Nieugięty, troskliwy i zabawny. Już od jakiegoś czasu w moim sercu tliła się mała iskierka rozpalona przez niego w dniu naszego spotkania. Niezależnie od tego co bym wybrała i tak musiałabym zostawić pracę w Lazarecie. To miejsce stało się ogromną częścią mnie. Byłam przyzwyczajona do mojego życia tutaj. Leczenie, operacje, mieszkanie z przyjaciółkami. Miałam wrażenie, że całe moje życie składa się właśnie z tych rzeczy. Nie wiedziałam jak poradzę sobie nagle od nich oderwana, lecz byłam pewna jednego. Nie mogę ukrywać się przed miłością całe życie. To prawda, zostałam skrzywdzona naprawdę wiele razy, ale nie mogłam po prostu odciąć się od uczuć. W głębi duszy chciałam kochać i być kochaną. Potrzebowałam tego.

Nie chciałam czekać i zastanawiać się. Wiedziałam, że w ten sposób nigdy się nie zdecyduję. Zerwałam się z łóżka i wybiegłam z pokoju. Pędziłam pustym korytarzem szpitala ignorując nieprzyjemny chłód. Dobiegłam do dyżurki siostry oddziałowej. Kobieta przysypiała na krześle, lecz moje przybycie rozbudziło ją. Spojrzała na mnie zaspanym spojrzeniem i uśmiechnęła się delikatnie.

Requiem [zakończone]Where stories live. Discover now