10- Kawał drogi...

3.4K 105 34
                                    

*Pov Piotr*

Dziś wstaliśmy bardzo wcześnie rano i niemal odrazu wyruszyliśmy w dalszą drogę.

- Aslan rozbił obuz koło kamiennego stołu. - zapowiedział Bóbr. - Na drugim brzegu tej rzeki.- wskazał palcem jakiś punkt.

- Jakiej rzeki?- Zapytałem.

- Jest skuta lodem, już od dobrych stu lat. - powiedziała Bobrowa.

- Kawał drogi...- westchnąłem.

- Świat jest wielki, tylko się mówi się, że jest mały.

- No właśnie. - szepnęła Zuzka patrząc na mnie.

Idziemy już od dobrych paru godzin bez żadnego postoju. Droga jest długa, a czasu bardzo mało. Gdyby nie Ava zanudziłbym się tu na śmierć! Nawet jak nie rozmawiamy mi wystarczy jej obecność do zajęcia sobie czasu.

- Szybciej ludzie. Nie chce się tutaj zestarzeć!- skomentował bobr.

- Słowo honoru...Jak znów to powie, zrobię sobie z niego piękną czapkę!- zaśmiałem się, a reszta ze mną. Oczywiście bobrą do śmiechu nie było.

- Przebierajcie tymi girami!  Jazda!

- Żeczywiście strasznie się zrzędzi. - westchnęła Łusia.

- O matko, to ona!- krzyknęła żona bobra i zaczęliśmy biec. - W nogi!- zaczeliśmy uciekać. Szybko biegliśmy przed siebie. Żeby tylko w porę dotrzeć do lasu. Jesteśmy już przy brzegu.

- Właście!- powiedział bóbr pokazując nam palcem na nore. Coś nad nami się zatrzymało. Ze sań ktoś wyszedł, po czym cień postaci zniknął.

- Chyba już poszła...

- Pójdę się rozejrzeć. - powiedziałem i chciałem wstać, ale bóbr był szybszy.

- Nie, martwy się nam nie przydasz. - powiedział.

- Ale Ty też wróć żywy. - bóbr opuścił notę. Nie wracał przez kilka sekund, aż w końcu wyskoczył że śmiechem, strasząc nas przy tym. Pod wpływem strachu Ava złapała mnie za rękę, ale widząc, że to tylko bóbr puściła moją dłoń. A szkoda.

- Mam nadzieję, że byliście grzeczni, bo jak nie to dostaniecie ruzgi. - ostrzegł nas.

Wyszliśmy na zewnątrz. Na zmrorzonym jeziorze stał starszy, siwy Pan, a za nim sanie z prezentami i renifery.

- Wesołych świąt.- powiedziała cicho Łucja i nieśmialo zaczęła podchodzić do nieznajomego.

- Będą wesołe, bo wy się zjawiliście. - odpowiedział.

- O nie, to już naprawdę jest przesada. - powiedziała do mnie Zuza. - Przecież to jest...

- Myśleliśmy, że to jest czarownica!- przerwałem siostrze.

- Ah tak, przepraszam bardzo, jednak na moje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że jeżdżę saniami dłużej od niej.

- Podobno w Narni nie ma gwiazdki. - skomentowała Ava.

- Nie było wiele lat, ale z waszym przybyciem odrodziła się nadzieja i złe czary zaczynają tracić swą moc.  - zapewnił - No tak, czy owak to się może przydać. - Wyciągnął wór z sani.

- Prezenty! - krzyknęła Łucja.

- To jest wyciąg z ognikrzewu, jedną kropla klaczy każdą ranę.  - podał młodej filolkę. - I oby się nie przydał.- włorzył jej do ręki sztylet.

*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*

Jak chcecie możecie zadawać w kom pytania na temat bohaterów, a szczególnie Avy.
Na pyt odpowiem w następnym rozdziale, który zacznę pisać za 30 min.

Opowieści z Narnii~ Piotr PevensieWhere stories live. Discover now