17- Niech żyje...

3.5K 108 28
                                    

*Pov Piotr*

- EDMUND!!- Wrzasnąłem, a w moich oczach pojawiły się łzy. Dlaczego ten idiota się nigdy nie słucha? Zamknąłem jeszcze szybciej i brutalniej. Robiłem wszystko, żeby tylko dostać się do mojego umierającego w tym momencie brata. Dostałem się do Wiedźmy i zacząłem z nią walczyć. I dopiero teraz mogę stwierdzić, że potrafię władać mieczem. Nagle usłyszałem coś jakby wręczenie lwa. Odwróciłem się i zaobaczyłem Aslana.

- To nie możliwe.- wyszeptała.

Zobaczyłem swoje siostry, a za nimi Narnijczyków. Ponownie czacząłem walczyć, jednak za długo nie postałem, gdyż wiedźma podcięła mi mieczem nogi i upadłem. Wbiła mi miecz w rękę tak, że zostałem przybity do ziemi i już miała wbić w moje płuca miecz, gdyby nie Aslan, który skoczył na nią i zabił. Wyciągnąłem sobie z ręki miecz i ostatnimi sił wstałem.

- To już koniec. - odezwał się do mnie Aslan.

- Piotr!- zawołały mnie siostry i rzuciły się na mnie. Podbiegła również Ava.

- A gdzie Edmund?-zapytała Zuzanna, a ja spojrzałem w miejsce gdzie leży mój brat.
- Edmund! - krzyknęła Zuza i trafiła strzałą w karła, który chyba chciał dobić mi brata.  

Łucja jak szybko tylko mogła, podbiegła do Edka i wlała mu trochę swojego leczniczego wywaru do ust. Ed zamknął oczy i usta. Odszedł. Wszyscy zaczęli płakać, a Edek zaczął kaszleć. Czyli jednak żyje. Przytuliłem brata.

- Musisz mi zawsze robić na złość?!- zapytałem nadal płacząc, tylko że teraz ze szczęścia. Dziewczyny przytuliły nas mocno śmiejąc się. Łucja wstała i poszła z Aslanem 'ożywiać' Narnijczyków swoim eliksirem.

***

Wchodzimy na sale bankietową. Ker Paravel jest naprawdę śliczny. Przeszliśmy do swoich tronów.

- W imię Lśniącego Morza Wschodniego, oto Królowa Łucja Dzielna. - spojrzał na Łucje, a Timnus załorzył jej na glowe korone. - W imię Wielkiego Lasu Zachodniego, oto Król Edmund Sprawiedliwy. W imię  Gorącego słońca południa, oto Królowa Zuzanna Łagodna. I w imię Czystego Północnego nieba, oto król Piotr Wspaniały. - wszyscy dostaliśmy swoje korony i usiedliśmy na swoich tronach. - Kto raz zostanie władcą Narni, ten już zawsze władcą będzie. Niechaj wasza mądrość będzie z nami piłki gwiazdy świecą na niebie. - powiedział, a po sali unosił się krzyki radości.

- Niech żyje król Piotr! Niech żyje król Edmund! Niech żyje królowa Zuzanna! Niech żyje królowa Łucja!

Zaczęła się impreza. Całą noc przetańczyłem z Avą, było naprawdę wspaniale. Niestety również w między czasie Aslana opuścił nas.

***

Jedziemy przez las goniąc jakąś zwierzynę, które podobno daje szczęście. Biały jeleń ucieka, a my z radością go gonimy.

- No choć, że! - powiedziała Zuzanna do zatrzymującego się Edka. Minęło 10 lat, a on jest cały czas tak samo uparty. Przez ten czas dużo się zmieniło. Tak nie oficjalnie jestem z Avą od kilku miesięcy. W końcu po tylu latach.

- Muszę złapać oddech. - powiedział wskazując na swojego konia Filipa.

- Bo Jelenia nie złapiesz, dalej chodź!

- Co on tam znowu mamrocze?- zapytała Łusia.

- Czekajcie chwilkę, muszę podumać wśród drzew. - Zaśmialiśmy się.

- Co to jest?- zszedłem z konia i podszedłem do jakiegoś słupa. - Coś mi to przypomina.

- Widziałam ją już, może we śnie? Już wiem.-  powiedziała Łusia i pobiegła w nieznanym kierunku.

- Łucja!

- Co ona znowu?

- Czekaj!

- No chodź. - popedzala nas.

- To nie gałęzie. - westchnąłem.

- Tylko futra. - szepnęła Zuzia. Nagle wypadliśmy przez drzwi szafy, a do pokoju wszedł profesor Krike.

- A! Tu jesteście. Co wy robiliście w tej szafie? - zapytał.

- Coś nam się zdaje, ze nam Pan nie uwierzy. - zaśmiała się Ava. Profesor rzucił do nas piłkę.

- A załorzymy się?

Opowieści z Narnii~ Piotr PevensieWhere stories live. Discover now