12- Coś Ty narobił?!

3.4K 110 38
                                    

*Pov Piotr*

Już po chwili wilki były naprzeciw nam. Wyciągnąłem miecz.

- No dalej synku, pokaż co potrafisz!- prowokował mnie  przywódca watahy wielkich, dzikich, narnijskich wilków. Wyciągnąłem w jego strone miecz. - I co? Tylko na to Cię stać? - zapytał z pogardą.

- Piotrek patrz!- krzyknęła Ava. Popatrzyłem w górę. Przez szczeliny w lodowym wodospadzie zaczęła lecieć woda.

- Trzymajcie się mnie! -krzyknąłem i już po chwili mój pas oplatało sześć damskich rąk (XD).  Wbiłem miecz w kre, a po kilku sekundach zostaliśmy poniesieni przez fale zimnej wody.

Gdy dorliśmy do brzegu szybko szyszegłem z jeziora wyciągarąc z wody Ave i Zuzanne.

- Gdzie Łucja?!- zapytała po chwili Ava. Rozejrzałem się wokół. No było jej.

- Coś Ty narobił?!- wrzasnęła na mnie Zuzanna. Zaczęliśmy  wołać młodszą.

- Co się stało? - zapytała idąca w naszą stronę Łucja. - Zimno mi. Zgubiłam płaszcz.- powiedziała, ale to teraz nie było ważne, przytuliłem siostrę i okryłem ją swoim futrem.

- Już Ci nie będzie potrzebne!- skomętował bobr wskazując na zakwitającą gałąź. Śnieg zaczął topnieć i wszędzie w Koło zrobiło się zielono.

***

Już rano dotarliśmy do obozu. Swoje futra porzuciliśmy po przebudzeniu. Teraz już po zimie nie ma śladu. Jest bardzo ciepło i przyjemnie. Idziemy ścieżką do Aslana, a każdy patrzy się na nas jakbyśmy byli niewiadomo kim. Może dla nich jesteśmy?

- Co oni się tak na nas patrzą?- zapytała Zuzanna z uśmiechem.

- Takich stworów jeszcze nie widzieli. - zaśmała się Łusia, a my razem z nią. Dotarliśmy do namiotu. Nie wiedząc co robić wyciągnąłem miecz w stronę centaura.

- Prowadź nas do Aslana. - powiedziałem wyciągając narzędzie w górę. Stworzenie spojrzało na czerwony namiot i wszyscy klęknęli, my również. Z namiotu wyszedł on. Wielki lew.

Jego złota grzywa powiewała na wietrze, a z każdym jego krokiem czułem coraz większą nadzieję w odnalezienie brata.

- Witaj Piotrze synu Adama, witajcie Zuzanna i Łucjo córki Ewy, witajcie i wy bobry. - Zwrócił się do nas. - Macie moją wdzięczność, ale gdzie drugi z braci? - wstaliśmy.

- My właśnie w tej sprawie...prosimy o pomoc. - wyznałem.

- Bo, po drodze rozdzielono nas.- rzekła Zuza.

- Edmunda porwała Biała Czarownica. - dokończyłem.

- Porwała? - zapytał. - A jak do tego doszło?

- No...on ich zdradził wasza wysokość. - Powiedział cicho bóbr. Po polu rozbiegły się szmery i krzyki niezadowolenia.

- A więc zdradził i nas. - Rzekł centaur.

- Milcz Oreusie!- rozkazał Aslan. - Nie wiemy jeszcze wszystkiego.

- Byłem dla niego za ostry...to moja wina.- mruknąłem. Zuzanna złapała mnie za ramię.

- Nasza wspólna. - powiedziała.

- To jest nasz brat. - szepnęła Łucja.

- Wiem moja droga i dlatego jego zdrada Tak boli. Nie łatwo będzie go ocalić.

***

Stałem na wzgórzu oglądając okolice i patrząc na zamek.

- Oto Ker Paravel. Zamek czterech tronów. Waszych tronów. Na jednym z nich masz zasiąść ty. - popatrzyłem na niego. - Jako król. Wątpisz w proractwo?

- Nie, chodzi o to, że...Aslanie widzisz ja jestem tylko...

- Piotr Pevensie. Pochodzisz z Londynu. W dodadku bóbr poskarrzył mi się, iż chcesz z niego zrobić czapkę. - Powiedział, na co się uśmiechnąłem.- Widzisz...tą krainą żądzą wielkie czary. Moc potężniejsza, od któregokolwiek z nas. Ona stanowi co dobre, a co złe i kieruję naszymi losami. Twoim i moim.

Opowieści z Narnii~ Piotr PevensieWhere stories live. Discover now