36- Proszę!

2.1K 70 3
                                    

*Pov Piotr*

Byłem bardzo wkurzony na Edmunda. Nie panowałem nad sobą. Uderzyłem go, bo...W sumie to nie wiem dlaczego. Przecież nic nie zrobił Avie. Miał to być tylko żart, a ja jak zawsze spartoliłem. Już miałem wymierzyć bratu kolejny cios, ale powstrzymał mnie myśl o tym, że Ava nie będzie zadowolona. Spuściłem dłoń. Oj uwierzcie, nie było to takie proste.

- Ogarnij się stary. - powiedział brat i wskazał głową na zdruzgotaną Ave. Dziewczyna w oczach miała coś w rodzaju strachu i tak jakby rozczarowania. Odwróciła się na pięcie i pobiegła przez siebie nie zwracając uwagi na nas. Kurwa, co i narobiłem?! Znowu.

Znacie to uczucie kiedy ktoś się na was zawiódł? To jak na przykład mama na was patrzyła gdy dowiedziała się, że zjadłaś wszystkie ciasteczka z puszki, to wymalowane na twarzy rodzicielki zawiedzenie i rozczarowanie? Tak, to samo widziałem w oczach Avy zanim uciekła. Tylko Ja nie zjadłem ciastek, tylko pobiłam brata...

Spojrzałem na Edka. Jego nos był szły siny i sączyła się z niego krew. Chyba złamałem mu nos. Ups. Nie chcący. A może chcący? Załóżmy, że to pierwsze.

- No idź za nią! Biegnij! - krzyknął patrząć na mnie jak na idiote. Kiwnąłem tylko głową i pobiegłem z stronę, w którą udała się Ava. Już wybiegłam na chodnik zobaczyłem ją, ale zanim zdążyłem ją dogonić ona wbiegł do domu i zamknęła drzwi na klucz.

Zrezygnowany, ze zwieszoną w dół głową wróciłem do rodzeństwa.

- I jak?- zapytała Łucja, a ja potrząsnąłem głową dając im znać, że się nie udało.

- Nie zdążyłem... - szepnąłem. Zuza podeszła do mnie i po prostu przytuliła. Po chwili Łucja rzuciła się w moją stronę i upadłem z siostrami na ziemię.

- Ej! Jeszce ja!- Ed podszedł do nas i również się przytulił. I co ja bym bez nich zrobił? Czasami mam ochotę ich pozabiajć, ale kocham ich bezgranicznie i nie wyobrażam sobie bez nich życia.

*Pov Ava*

Czuję się dziwnie. Edek nic nie zrobił. On chciał tylko...nie wiem co on chciał. Jestem zawiedziona.  Piotr moim zdaniem okropnie postąpił. Nie powinien się wtrącać w to co ja robię. Mam też swoje życie.

***

Z racji soboty wstałam trochę później i poszłamsie wyszykować. Ubrałam się i uczesałam. Po moim ubogim śniadaniu poszła do pokoju i wzięłam książkę zaczęłam czytać. Mocno się wciągnęłam w literaturę. Z resztą jak zawsze. Już główny bohater miał skoczyć z klifu, gdy usłyszałam pokanke do drzwi.

- Proszę! - krzyknęłam zła. Bo, akurat teraz komuś zachciało sie przyjść. W drzwiach stał nikt inny jak Piotr. W rękach trzymał bukiet tulipanów. Wyglądał na zmieszanego i to było urocze.

- Mogę wejść? - zapytał i podrapał się po karku. Kiwnełam głową, a Pevensie wszedł do pomieszczenia nie zamykając za sobą drzwi. Chłopak usiadł obok mnie na łóżku. - Przepraszam. Nie powinienem tak reagować. Ja po prostu...no nie wiem jak to nazwać...- Stara się uniknąć słowa zazdrość. - Wkurzyło mnie to. Ja naprawdę Cię przepraszam i obiecuję, że się to już NIGDY nie powtórzy.

",",",",",",",",",",",",",",",",",",",",",",",",

Nie sugerujące się ostatnimi zdaniami.


Już piszę kolejny rozdział.



Będzie za niecałą godzinę.

Opowieści z Narnii~ Piotr PevensieWhere stories live. Discover now