- Nigdy bym się nie spodziewał, że idąc Śmiertelnym Nokturnem po książkę, wyląduję na niewidzialnym Chłopcu-Który-Przeżył. To naprawdę musi być mój szczęśliwy dzień. Nie uważasz tak, panie Potter?
O cholera.
- Zaskoczony widząc mnie?
O cholera!
Tom Riddle uśmiechnął się do Harry'ego, kiedy zabrał mu pelerynę, uważnie ją oglądając.
- Skąd ją masz? Chyba jest przydatna.
- Zejdź ze mnie! - powiedział Harry łamiącym się głosem. Tom uniósł brew, patrząc na chłopaka.
- Całkiem mi tu wygodnie, dziękuję. - Harry spojrzał na mężczyznę, który zamordował mu rodziców. Tom tylko się uśmiechnął.
Nie.
To zdecydowanie nie był jego dzień. Riddle chwycił go i poprowadził gdzieś w głąb Londynu. Zdziwił się, że nie został od razu teleportowany do jego kryjówki.
-~*~-
Harry spojrzał na Czarnego Pana, który siedział naprzeciwko niego przy stoliku, przy małej kawiarence w mugolskim Londynie. Voldemort miał jego różdżkę i pelerynę. Był w totalnym bagnie. Starszy czarodziej westchnął głęboko.
- Nie zamierzam cię zabić, Potter.
- Więc dlaczego nazywasz mnie Potter, Tom? - Voldemort spojrzał zirytowany na młodszego czarodzieja.
- Pozwolę ci tak do mnie mówić, ale tylko dlatego, żebyś nie zaczął krzyczeć "Voldemort", podczas miłej rozmowy. Masowe paniki są zabawne, ale wolę je mieć w planach.
- Miłej rozmowy? - zapytał Harry, z niedowierzaniem.
- Jeżeli przestaniesz być wrogo nastawiony, to będzie miła rozmowa.
- Co ci się stało, że nie próbujesz mnie już zabić?
- Jestem zmęczonym tym, że moja duma zostaje podeptana po raz kolejny, okej? - Voldemort zwęził szkarłatne oczy. - W każdym razie... Dlaczego jesteś sam w środku Londynu?
Harry westchnął. - Ciotka mnie tu zostawiła.
- Czemu?
- A bo ja wiem? Ją zapytaj. - Harry znów spojrzał na mężczyznę. - Dlaczego pytasz? - Voldemort uniósł brew.
- Dumbledore zazwyczaj lepiej dba o swojego Złotego Chłopca.
- Och jasne. Krewni mnie nienawidzą.
- Czemu nie wyślesz sowy do Dumbledore'a, że ciotka cię zostawiła? - Głos Czarnego Pana był zabarwiony ciekawością. Harry potrząsnął głową.
- Moja sowa została w domu wujostwa. Zresztą, Dumbledore powiedział, żeby nie zawracać mu głowy sprawami, które nie są ważne.
- A to nie jest ważne? - Harry nie mógł powstrzymać się od uśmiechu.
- Brzmisz jak moja przyjaciółka, Hermiona. - Usta Voldemorta drgnęły.
- Odpowiedz na pytanie, Potter.
- Cóż, to zależy. Próbujesz mnie zabić?
- Odpowiadanie pytaniem na pytanie jest niegrzeczne.
- Musisz mi wybaczyć. Nie miałem kursów dobrego wychowania. - Odparł sarkastycznie Harry. Voldemort obserwował chłopaka z widocznym rozbawieniem w jego szkarłatnych oczach.
ESTÁS LEYENDO
Porzucony
FanficNastoletni Harry Potter zostaje porzucony w samym środku Londynu. Tłumaczenie by: Aria_Riddle Beta: Cessidy84 Okładka: Danieleq135