Chapter 45

4.4K 188 181
                                    

- To był ciekawy tydzień - Harry poinformował grupę Juniorów, zwolenników oraz Severusa i Toma. Nastoletni przywódca stał pośrodku kręgu, z rękami splecionymi za plecami, gdy patrzył na siedzących ludzi.

- Wiedziałeś, że tak będzie - mruknął Seamus. Blaise szturchnął go mocno w łokieć, podczas gdy Harry uśmiechnął się lekko.

- Po pierwsze, chciałbym powitać Remusa na spotkaniu, ponieważ jest to jego pierwszy z nami wszystkimi - powiedział Harry, kiwając głową wilkołakowi.

- Po raz pierwszy jako członek, dokładniej - Remus dodał.

- Prawda. Chcielibyśmy również powitać Michaela Cornera; jest tutaj, aby zostać wprowadzonym. Gin? Marcus? - Harry spojrzał przez ramię na miejsce, w którym siedział Czarny Pan i jego zastępczyni. Oboje wstali i stanęli po obu jego stronach. - Michael, mógłbyś tu podejść? Stań przede mną.

Krukon wstał powoli i podszedł do miejsca przed Chłopcem-Który-Przeżył. - Czy to będzie bolało? - zapytał cicho.

Harry uniósł brew, spoglądając na młodego czarodzieja, podczas gdy otaczający ich Juniorzy ukrywali chichoty. Oczy Toma przesunęły się po kręgu. - Dość - rozkazał Czarny Pan śmiertelnie poważnym głosem. W pokoju zapadła cisza.

- Dziękuję - mruknął Harry, skupiając się na uczniu przed sobą. - Nie. W mojej części Mrocznego Zakonu robimy to trochę inaczej niż Voldemort ze Śmierciożercami. Będziesz miał naszyjnik... Harry nagle przerwał, odwracając się, by spojrzeć na drzwi do kuchni.

Poppy i Sally-Anne weszły do ​​środka i połowa Juniorów wstała, celując różdżkami w dwie wiedźmy. Poppy spojrzała na uczniów otaczających trzech z czterech przywódców Mrocznego Zakonu z irytacją, gdy znalazła się między drżącą Puchonką a różdżkami. - Odłóżcie to - rozkazała. Nikt się nie poruszył.

- Lojalność bez Klątwy Crucatus. Udowodniłeś, że się mylę, Harry - mruknął Tom ponuro.

- To dlatego, że jestem genialny, a ty nie - dokuczał lekko Harry. - Poppy, Sally-Anne, witamy. Juniorzy, opuśćcie różdżki.

Grupa Szkolonych Śmierciożerców powróciła ostrożnie na swoje miejsca, wpatrując się w dwóch przybyszów, gdy Tom podszedł do nich z Harrym. - To coś nowego - mruknęła Poppy dość ponuro.

- Można ich wytrenować, wiesz? - Harry żartował, uśmiechając się. - Widziałem to, Dray.

- Cholera - mruknął blondyn Slytherin, chowając różdżkę, gdy inni wokół niego zachichotali. Napięcie w pokoju zmniejszyło się niemal natychmiast.

- Panno Perks, zakładam, że Poppy cię tu sprowadziła, ponieważ podjęłaś decyzję? - zapytał chłodno Tom.

- Tak, profesorze - zgodziła się Puchonka.

Tom kiwnął głową i uniósł brew w stronę swojej koleżanki. - Poppy, jak, u diabła, znalazłaś się tutaj na dole?

- Harry powiedział mi, jak tu trafić - odpowiedziała równomiernie pielęgniarka, spokojnie patrząc na turkusowe oczy. - Nie ufasz mi?

- Oh, przestań. - Harry parsknął, wywracając oczami i zerkając na krąg. - Poppy jest zwolennikiem i przyjacielem mojego drania kochanka - dodał, wskazując kciukiem Czarnego Pana, który skrzywił się. - Sally-Anne dołącza do nas z Michaelem. Dobre wyczucie czasu. - Ostatnie zdanie było skierowane do dwóch czarownic.

- Dobrze. - Poppy skinęła stanowczo głową.

Harry uśmiechnął się. - Poppy, czy mogłabyś usiąść obok Sevviego?

PorzuconyWhere stories live. Discover now