Chapter 30

4.8K 247 36
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84






- Lucjuszu? - Głowa Rodziny Malfoy spojrzał na grupę spokojnych uczniów, na czele z Harrym.

- Tak, panie Potter? - Harry tylko skrzywił się na ten tytuł.

- Zastanawialiśmy się, czy moglibyśmy zniszczyć którykolwiek z pokoi we Dworze? - Cały trening Lucjusza na utrzymywanie kamiennej maski spełzł na niczym i jego wzrok przedstawiał jedynie bezradne gapienie się. Tom jednak odwrócił się do Harry'ego, marszcząc brwi.

- Co wasza piątka znowu chce zrobić?

- To pomysł Harry'ego! - zawołały cztery głosy naraz, a Harry spojrzał na nich gniewnie.

- Tego się spodziewałem.

- Chcemy stworzyć miejsce do pojedynku. - wyjaśnił spokojnie Harry. - Gryfoni kontra Ślizgoni. Gin jest naszym sędzią.

- A czy panna Granger może rzeczywiście uczestniczyć? - zapytał Lucjusz, ponownie dołączając do rozmowy, gdy jego spojrzenie skierowało się na ciężarną wiedźmę.

- Pani Pomfrey mówi, że wciąż mogę czarować przez kolejne półtora miesiąca. - powiedziała chłodno Hermiona. - W każdym razie ktoś musi pokazać pańskiemu synowi, że nie jest najlepszy. - Lucjusz wpatrywał się w czarownicę zirytowany, podczas gdy wszyscy inni się zaśmiali, a Tom uśmiechnął się. Nagle Lucjusz zwrócił się do syna.

- Draconie Lucjuszu Malfoy, jeśli przegrasz, będę bardzo rozczarowany. - Draco szybko wytrzeźwiał. Źle było gdy jego ojciec zwracał się do niego dwoma imionami.

- Oczywiście, ojcze.

- Lucjuszu, to niesprawiedliwe. - Tom zachichotał. - Jest przecież przeciwko Harry'emu Potterowi. - Lucjusz skrzywił się na Czarnego Pana.

- Więc obstawiasz Gryfonów, mój Lordzie?

- Oczywiście, że tak.

- Czy może chcielibyście to oglądać? - zapytała Ginny z szerokim uśmiechem. - Może postawić trochę pieniędzy?

- Tak, jestem pewien, że Gin dobrze zajmie się waszymi pieniędzmi. - powiedział psotnie Harry.

- To byłoby naprawdę zabawne. - stwierdził Tom, wstając. - Lucjuszu?

- Minister ma przybyć w ciągu godziny. - odpowiedział cicho Lucjusz.

- No i? - Harry zrobił dziwną minę do Głowy Rodu Malfoy. - Nikogo tutaj nie obchodzi, co czuje Minister, Lucjuszu. Niech jeden ze skrzatów domowych zaprowadzi go do nas.

- Zastraszanie. Podstępne. - mruknął Teodor.

- Jak to zastraszanie? - zapytała starsza Gryfonka, nawet gdy Lucjusz wstał i dał znak, by poszli za nim do odpowiedniego pomieszczenia.

- Pokazujemy, że jesteśmy siłą, z którą należy się liczyć. Wszyscy mamy tylko siedemnaście lat, a ty jesteś w ciąży. Co zrobi Minister, kiedy pomyśli o Dzieciach Jutra, patrząc na nas teraz? - Draco odpowiedział ostro.

- Minister nie wie, po której stronie stoimy, Draco. - wtrącił Harry cicho. - To nie jest zastraszanie.

- Twoje dzisiejsze działania sprawią, że naprawdę pomyśli o jutrze. - zapewniła Ginny. - W tej chwili nie zna naszych stron w tej wojnie, ale kiedy je pozna, może po prostu kilka razy przemyśleć swoje poparcie w wojnie, nim sam zdecyduje.

PorzuconyWhere stories live. Discover now