➫Nie wierzę...

657 68 45
                                    

Pers:Thomas 

Po lekcjach pożegnałem się z Dylanem i Matheo, którzy w ostatniej chwili nas wystawili,powiedzieli,że nie mogą iść z nami do klubu, że muszą coś załatwić i poszli gdzieś razem - Co mnie nie cieszy, bo nie chcieli powiedzieć gdzie idą, co będą robić i dlaczego nie chcą brać mnie i Scotta ze sobą- więc postanowiłem razem z McCallem, że pójdziemy zapić żale idąc  na jakiś sorbet czy coś w tym stylu.

-Co bierzesz? - zapytał przyjaciel kiedy weszliśmy już do środka lokalu.

-Nie wiem... - spojrzałem wzrokiem na kartę.
-Może truskawka-brzoskwinia? - zadałem pytanie sam sobie.

-Mm dobry wybór, ja biorę limonka-winogron. - oznajmił na co przytaknąłem głową.

-No i super. - posłałem mu uśmiech, po czym wyciągnąłem portfel.

-Co robisz, ja stawiam! - krzyknął wyrywając mi przedmiot z ręki.

-Scott! - od krzyknąłem patrząc na to jak McCall poszedł do kasy i zaczął składać zamówienie. Westchnąłem głośno zakładając ręce na piersi.

-Już. - wyszczerzył zęby kiedy wrócił.

-Kretyn. - odpowiedziałem pokazując mu środkowy palec i ruszając w stronę jednego ze stolików znajdujących się przy oknach.
-Ale dzięki. - posłałem mu uśmiech.

-Lepszego kretyna znaleźć nie mogłeś.- zaśmiał się siadając naprzeciw mnie i odkładając swój plecak na bok a telefon kładąc na blat. Ja plecak zawiesiłem na wieszka przed wejściem a telefon mam w tylniej kieszeni spodni -tak wiem dziwny jestem,zostawiłem plecak z całą zawartością na ogólni dostępnym wieszaku dla ludzi,ale jakoś bardzo mi to nie przeszkadza,poza tym kto i co miałby mi niby ukraść? Jak ja nie mam tam nic cennego nawet zużytej jebanej chusteczki,tylko książki,które de facto potem można sprzedać i mieć z tego hajs...kurwa może jednak źle zrobiłem zostawiając go tam? Jednak jak ktoś go ukradnie to wychodzi na to że ukradnie mi hajs! Potem wrócę po niego. Nigdy nie sądziłem,że tępe podręczniki do szkoły będą mnie obchodzić. Heh,ale ten świat zadziwia,tak sako jak mnie ostatnio Dylan.

-Co racja,to racja.-przyznałem mu prawdę na co wypiął dumnie pierś do przodu.
-Dobra nie ciesz się tak.- rzekłem na co udał smutnego i odwrócił wzrok w stronę kasy patrząc czy nie ma naszego zamówienia.

-O niee...Thomas nasze zamówienie już jest.- powiedział na co zmarszczyłem brwi.

-I ?- spytałem nie rozumiejąc.

-I musisz po nie iść,bo ja zamawiałem,więc ty idziesz odebrać. -oznajmił na co wykręciłem oczami.
westchnąłem głośno,ale wstałem po te sorbety.

-Dziękuje.-uśmiechnąłem się promiennie do wysokiego,  chłopaka z czarnymi włosami i białym pojedynczym pasemkiem przechodzącym jednym pasmem przez jego postawione do góry włosy, stojącego za ladą. Widać,że jest od nas starszy. Daje mu takie...dwadzieścia,ewentualnie dziewiętnaście lat.

-Nie ma za co, to moja praca.-odpowiedział puszczając do mnie oczko na co się speszyłem i z uśmiechem na twarzy spuściłem głowę w dół.
-Matthew jestem.- powiedział na co podniosłem do góry głowę.

-Thomas.-odpowiedziałem odkładając sorbety na bok, po czym wyciągnąłem do niego rękę. On natomiast odstawił na bok szklankę ze ścierką i także podał mi dłoń.

ᴜʟυвιenιec тyrana ♡ Donde viven las historias. Descúbrelo ahora