➫Team Scott czy Team Matheo?

445 32 50
                                    

Przed Rozdziałem

Polecam wrócić do poprzednich rozdziałów dla przypomnienia jak ktoś nie pamięta co się działo a to jest możliwe bo znowu "dałam dupy" co do rozdziałów i chyba od wakacji nie było rozdziału? coś takiego chyba...no dobra mniejsza z tym lecimy dalej. Przypominam,że zaraz koniec Ulubieńca!!! Nareszcie! hhihi zostało mało rozdziałów także mówię wam to żebyście mogli sobie to przetrawić i pogodzić się z tą informacją...ale też nie ma co się łamać bo zblogowany czeka na czytelników,może spodoba wam się to ff jak UT,kto wie...nie przedłużając zapraszam do czytania

Pers;Scott♡ 

Nie mogąc dłużej znieść krzyków i gówno-burzy tych debili po prostu wziąłem rzeczy i wyszedłem.
Nie chce mi się siedzieć na lekcjach dzisiaj szczerze mówiąc,więc po prostu stąd pójdę. Nie mam konkretnego celu. Po prostu...będę szedł przed siebie i gdzie wyląduje tam będę.

-Scott zaczekaj!- usłyszałem za sobą na co wykręciłem oczami oraz przyspieszyłem kroku nie patrząc za siebie.
-Scott'y!- wołanie było coraz głośniejsze co oznaczało,że jest blisko. Poprawiłem plecak na ramieniu po czym zacząłem biec w stronę wyjścia.

Pierdolony kurwa kretyn, co on sobie myśli w ogóle?! Nie chce z nim gadać,to nie chce chyba proste,ale jak widać nie dla niego.

-Kurwa!- krzyknął przez co zdecydowałem się obrócić. Spojrzałem do tyłu i zobaczyłem jak chłopak zaczyna biec za mną.

-Daj mi spokój!!- powiedziałem mając go dość. Ciągle próbuje się ze mną jakoś dogadać, nagle chce sobie wszystko wytłumaczyć i nie wiadomo co jeszcze...szkoda,że ja nie chce gadać z nim, jest pierdolnięty.Nikt normalny nie zrywa z nikim przez takie gówno, w ogólne nikt nie żąda takich rzeczy to po pierwsze! po drugie serio? odliczać do zerwania bo nie wyszedłem z pod blatu na jego życzenie? Co jest z nim nie tak? może chce żebyśmy do siebie znowu wrócili wtedy to dopiero będzie hah! i co? powiedzmy,że zgodził bym się i może za to,że nie podniosę papierka z ziemi na jego zawołanie w ciągu sekundy stwierdzi,że taki związek jest bez sensu i ze mną zerwie? Ciekawie by było muszę przyznać.

-Ale ja chcę tylko porozmawiać!

-A ja nie! I przestań wrzeszczeć!- odkrzyknąłem uświadamiając sobie,że biegniemy szkolnym korytarzem przepychając się przez innych uczniów w dodatku drąc japy jak dzikusy.

-No proszę zaczekaj!- nie odpowiadając na to starałem się przyśpieszyć ale fajki i alkohol dają się we znaki, znacznie spadła mi kondycja przez co zacząłem szybko się męczyć.To już nie to samo co kiedyś...najlepszy z w-f, najlepsza kondycja i treningi po szkole...pierdolone imprezy.
Oddychając głośno i płytko nie poddawałem się, biegłem ile sił w nogach odpychając każdego kto stanął mi na drodze na ścianę. Co jakiś czas też spoglądałem do tyłu żeby zobaczyć jak debil blisko mnie jest i...jest bliiiisko. Jebany ma kondycję kuźwa.

Zbliżyliśmy się do tylnego wyjścia ewakuacyjnego. Szybko zacząłem szarpać za klamkę od drzwi,ale jak zwykle były zamknięte.

I po chuj jest to wyjście ewakuacyjne w razie wybuchu pożaru skoro jest kurwa zamknięte!!

Zostałem w kropce. Chłopak odpychał tak samo jak ja uczniów na boki a z jednym wdał się w kłótliwą konwersację gdzie doszło do przepychanki ja szybko próbowałem wymyślić jak stąd uciec. Rozglądałem się dookoła. Jedyne wyjście jest takie,że wbiegnę po schodach do góry a następnie kolejne jedyne wyjście jest na dach szkoły...może jeżeli sprintem wbiegnę na górę i szybko po drabince na dach to mnie zgubi. Przeczekam tam kilka minut dla pewności i wtedy zejdę.

ᴜʟυвιenιec тyrana ♡ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz