➫ Zapomnij,żyj dalej

375 48 50
                                    

w tym samym czasie co Dylan i Matheo...
Pers:Thomas

Siedzimy u mnie w domu. Zaprosiłem Scotta,żeby nie siedział sam załamany.Od kłótni a raczej zerwania z Matheo nie jest sobą. Ciągle przygnębiony Scott nie jest normalnym ani tym bardziej fajnym widokiem. Mało się odzywa,mało się śmieje,ma na wszystko wyjebane...a co najgorsze zamknął się w sobie i nie rozmawia ze mną tak jak wcześniej. To po prostu nie mój przyjaciel...to nie jest ten sam odważny, nie rozważny,głupiutki śmieszny McCall. Nawet jego mama chciała dzwonić po psychologa.

Także tak wygląda u Scotta a co ze mną? No...cóż mogę powiedzieć,że jestem załamany,ale nie tak bardzo jak Scott a to dlatego,że już wcześniej mocno dostałem po dupie od Dylana. Tak naprawdę to nie rusza mnie to. Mam żal do szatyna i jestem mega wściekły na siebie za to,że mu zaufałem po raz drugi a nie powinienem...Dylan po raz drugi sprawił,że moje serce rozpadło się na kawałki. No ale co mogę zrobić? znowu nie wybrał mnie...dlatego trzeciej szansy mu nie dam. Po raz drugi mu zaufałem...trzeciego razu nie będzie, nie ma mowy...nie mogę pozwolić na to,żeby sytuacja się powtórzyła. Nie zniósłbym tego, nie zniósłbym myśli,że Dylan znowu może mnie bić,prześladować i poniżać,dlatego postanowiłem go unikać i zerwać całkowicie kontakt,żeby nie było tak jak kiedyś. A jeżeli unikanie go nie będzie wychodzić najwyżej powiem mamie całą prawdę a wtedy na pewno ten chuj się do mnie nie zbliży.

-Scotty?- zagadałem do przyjaciela,który leży owinięty kocem po samą szyje.

-Hm?-mruknął tępo patrząc w telewizor,na którym włączyłem netflixa i puściłem "wyspa totalnej porażki" żeby chociaż trochę rozbawić przyjaciela,ale nawet to nie działa...

-Wszystko dobrze?

-Yhm.-poprawił głowę na poduszce na co westchnąłem ciężko.

-Może chcesz herbaty? Albo przynieść ci jakieś chrupki?kanapki? cokolwiek? zmienić bajkę? zmienić na serial? pogadać? wyjść na spacer?-zacząłem patrząc zmartwiony na niego.

-Nie,dzięki.- odpowiedział mało ochoczo.

-Oj Scotty...- położyłem dłoń na jego ramieniu i delikatnie zacząłem ją gładzić kiedy po jego policzku spłynęła łza.
-Wszystko będzie dobrze, nie możesz się załamywać, nie jeden Matheo na świecie jest.

-Ale ten Matheo był mój...jeden jedyny i to jego kocham...- wychlipał chwytając chusteczkę.

-No ja wiem,ja wiem...wiem co czujesz przyjacielu,więc wiem co ci poradzić.- oznajmiłem na co ten niechętnie na mnie spojrzał i podniósł się do pozycji siedzącej.

-No...-wytarł dłonią poliki.

-Nie możesz się załamywać! musisz chociaż udawać,że jest dobrze...staraj się iść dalej. Masz mnie masz Ly...no masz mnie, mamę, która bardzo cię kocha,masz moją mamę,która cię uwielbia! nie myśl o nim za dużo,zajmij się czymś,czymkolwiek, co tylko pomoże ci się odciąć od świata...

-Tom wiesz jak to jest...mówi się bardzo łatwo,ale robi się to o wiele trudniej a ja tego w ogóle nie zrobię bo nie potrafię i nawet nie będę próbował.

-Czyli co? chcesz się poddać?-spytałem na co ten wzruszył ramionami.
-O nie! Nie będziesz się poddawał bo jest do chuja pana Scott Bradbury McCall! Ty się nie poddajesz, nie wiesz co to strach, jesteś zabawnym gościem,który jest mega nie ogarnięty i jest odważny! Nie jesteś szarą myszką,zamkniętą w sobie pizdą! I nie pozwolę,żeby taka pizda się z ciebie stała tylko i wyłącznie przez jakiegoś kretyna,który ocalił mi jakiś czas temu życie i dzięki temu stał się naszym przyjacielem! A potem na koniec zaprzyjaźnił się z moim chłopakiem a wtedy oni razem spierdolili wszystko dlatego pokażmy im,że nie łamiemy się z ich powodu.

ᴜʟυвιenιec тyrana ♡ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz