➫Naprawiamy błąd

491 52 30
                                    

Pers:Dylan

Trzymając w ręce kartki chwyciłem z trzęsącymi się dłońmi plecak,i ruszyłem szybkim krokiem do ławki Matheo.Nawet nie podniosłem krzesła,które
„niechcąco spadło".

-Matheo.-zacząłem tupiąc stopą w podłogę ze złości.

-Co?-mruknął nie bardzo zainteresowany.

-Czytałeś listy?-spytałem na co ten jęknął.

-Nie i nie mam zamiaru. Jeden jest na pewno od...od wiesz kogo.-wyjaśnił kładąc głowę na ławkę.

-Wstawaj.-zacisnąłem mocniej zęby starając się mu nie przywalić.
-Już.-dodałem czekając.

-Ale...

-Żadnych "ale"! Kurwa! Wyglądasz jak chodzące zombi. Blady,bez humoru,cały opuchnięty...zrób coś ze sobą,ogarnij się, idź do Scotta i z nim pogadaj a nie użalasz się nad sobą mimo,że wiesz i każdy wie,że to tylko i wyłącznie twoja wina.Po chuj to zrobiłeś? Hmm?- zacząłem patrząc na niego z wyrzutem.

-Ja...Nie wiem...możemy o tym nie gadać?- burknął chowając głowę w ręce.

-Wstawaj.-powtórzyłem.
-Wychodzimy. Teraz.Idziemy pogadać o listach.- wytłumaczyłem chwytając go za nadgarstek i starając się go podnieś do góry,ale jebany jest nie do przezwyciężenia.

-Po lekcji.- wyjąkał podnosząc głowę i wycierając oczy od łez.

Zabije go.

-Musimy pogadać!- uderzyłem ręką o ławkę dzięki czemu się zląkł.
-Teraz.- posłanie groźnego spojrzenia w tym momencie było dobrą decyzją.

Mam gdzieś,że płacze i jest mu źle. To jego wina,sam sobie to zrobił więc niech teraz cierpi. On stracił swoje szczęście,ale ja nie mam zamiaru. Będę walczył o Thomasa do ostatniego momentu. Co bym nie musiał zrobić...przejdę każdą przeszkodę i odzyskam swoje pyskate, kochane szczęście.

-Jak tam chcesz...- Matheo chwycił listy w rękę,zarzucił plecak na plecy i wyszedł za mną z klasy.Nauczyciel nie zwrócił na nas uwagi,praktycznie na nic nie zwracał uwagi.Ciągle siedzi ze słuchawkami w uszach i telefonem w ręce. To jest ten nauczyciel z serii " Mam wyjebane w tych gówniarzy, niech robią se co chcą".

-No chodź szybciej!-krzyknąłem będąc już w połowie korytarza.

-Moment.- oznajmił zginając listy na pół i wrzucając je do najbliższego śmietnika.

-Nie!- krzyknąłem podbiegając do niego.
-Kurwa!Co zrobiłeś?!- wrzasnąłem kucając przy koszu i sięgając do niego ręką.

-Fuu,co ty robisz? wyrzuć to z powrotem.- powiedział patrząc na to co robię z grymasem na twarzy. Nie przejmując się nim wyciągnąłem listy z kosza.

-Nie! Musisz je przeczytać!Teraz. Moje i twoje. Już wiem o co chodzi chłopakom.- zacząłem mocno nakręcony.

-Mówiłem ci,że nie będę tego czytać,tak?

-CZYTAJ TO.- podniosłem ton.

Okeeeeeeeeeej...już...spokojnie,
czytam.- wystraszony faktem,że zaraz go rozsadzę usiadł na ławce i zaczął czytać listy.
( Dop od autorki: Proszę wejść w rozdział 43~ "Listy" i tam będziecie mieć list od Thomasa i Scotta i dla Thomasa i Scotta. Dla przypomnienia są te listy!)

-Czytaj,czytaj.-ponagliłem obserwując go bardzo dokładnie.

-Czytam. Nie przeszkadzaj.- mruknął nie odrywając wzroku od kartki. Pierwszy list jaki przeczytał był od Thomasa do mnie.
-No...i co? To dla ciebie od Toma...co jest nie tak?- zapytał odkładając go na bok. Chwycił ten drugi, który dostałem.

ᴜʟυвιenιec тyrana ♡ Where stories live. Discover now