Rozdział 13

2K 200 12
                                    

Camila z Dinah wróciły do pokoju, gdy była już dosłownie noc. Jutro poniedziałek, a co się z tym łączy, pierwszy dzień pracy w bibliotece. Póki co czytałam po raz któryś akta Normani, podczas gdy reszta sobie smacznie spała. Cały czas nie mogę uwierzyć w to, czego się dowiedziałam. Jakim cudem Hamilton też siedzi za zabójstwo jak Lexa? 

Zaczęłam ponownie jeździć wzrokiem po linijkach, które znałam już prawie na pamięć.

"Rozprawa o zabójstwie Williama Robinsona"

Zwilżyłam wargi językiem, czując suchość w ustach.

"Oskarżona: Próbował mnie zgwałcić!

WS: To dlaczego pani tego wcześniej nie zgłosiła, tylko użyła wobec niego przemocy?

Oskarżona: Tłumaczę to już setny raz, rasistowski Sędzio. Nie chcesz mi uwierzyć, bo mam inny kolor skóry czy zostałeś przekupiony przez tych nadzianych rodziców tego gnojka?

WS: Proszę się uspokoić, Panno Hamilton. Proszę powoli wytłumaczyć, dlaczego pani go zamordowała? To przez to, że panią napastował w szkole, to była zemsta, tak?

Oskarżona: Zaraz nie wytrzymam. Nie zamordowałam go z zemsty, to była samoobrona! Napisał do mnie, chciał się spotkać, poszłam i wtedy próbował mnie zgwałcić razem z tymi nadzianymi gnojami, którzy siedzą sobie teraz jako jebani świadkowie. "


Normani's POV:

*kilka lat wcześniej*

Trudno jest się wpasować w nowej szkole, w szczególności gdy jest się jedyną czarnoskórą osobą w całej placówce. 

William Robinson był w tym czasie najpopularniejszym chłopakiem ze szkoły. Zawsze wyśmiewał się z mojego koloru skóry i robił inne głupie żarty, by zabłysnąć. Był on wysoki, wysportowany i co najważniejsze, był biały i szanowany.

Pewnego wieczoru, gdy siedziałam w domu, to William do mnie napisał. Z początku myślałam, że chce zrobić sobie ze mnie żarty, więc po prostu nie odczytywałam jego wiadomości. Mój telefon chwile i by eksplodował od ilości powiadomień, które dostawałam. W końcu odczytałam je wszystkie. Chłopak pisał, że mnie przeprasza, że jestem najśliczniejsza i to, że chce się ze mną spotkać. Uznałam to za słaby żart, wiedząc, że jeszcze wczoraj siedział na stołówce z jakąś dziewczyną. Odpisałam mu szybkie, że ma spadać, ale on cały czas obsypywał mnie wiadomościami. Miałam go dość, więc po prostu go zablokowałam. Po chwili zauważyłam, że ktoś zaczął mi wysyłać wiadomości na numer telefonu. Zaczęłam się zastanawiać, skąd on go wziął. William prosił mnie o spotkanie jeszcze dzisiaj, bo chce mnie przeprosić tak na żywo. Głupia odpisałam mu, że możemy się spotkać w pubie, niedaleko szkoły, bo miałam go już dość.

Ubrałam się w to co zawsze, czyli obcisłe czarne jeansy i białą koszulkę. Założyłam na stopy różowe new balance, a na ramiona zarzuciłam różową kurtkę jeansową, która sięgała mi za tyłek. Przejrzałam się w lustrze, po czym niezauważalnie wyszłam z domu. Było ciemno na dworze, ale drogę rozświetlały mi latarnie. Napisałam Williamowi, że jestem w drodze i jak go tam nie będzie, jak ja przyjdę, to od razu wracam do domu. Schowałam telefon do kieszeni jeansów, po czym zaczęłam stawiać spore kroki w stronę celu. 

Po kilkunastu minutach, gdy latarni było coraz mniej, a do pubu brakowało mi 250 metrów, to poczułam szarpnięcie za kurtkę. Było ciemno, ale zauważyłam w ciemności trzy dość spore męskie sylwetki.

- Witaj, Normani. - usłyszałam jego głos. Przede mną znajdował się Robinson i jacyś inni chłopacy. W mojej głowie zaczęły się pojawiać pytania, na które nie znałam odpowiedzi.

DUИGЕОИ | CamrenWhere stories live. Discover now