Rozdział 22

2K 186 8
                                    

Clarke's POV:

Zatrzymałam auto niedaleko garażów na przedmieściach miasta, po czym ponownie chwyciłam do ręki zmiętą karteczkę. Przeczytałam adres jeszcze raz, upewniając się, czy trafiłam w dobre miejsce. Bałam się wyjść, przecież to bardzo patologiczna dzielnica. Mogą mnie tutaj pobić, zgwałcić i okraść. Zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam, przyjeżdżając tu. Chwyciłam za telefon i sprawdziłam godzinę. 23:56. Chwyciłam za portfel i zobaczyłam jego zawartość. Wzięłam sto dolarów ze sobą, bo musiałam zostawić jakieś oszczędności w domu, bo nie miałabym na opłacenie mieszkania.

Nagle usłyszałam, że ktoś puka w szybę. Szybko się odwróciłam w prawą stronę i zauważyłam mężczyznę przed drzwiami od miejsca pasażera. 

Nie był stary, ale młody też nie był. Miał krótko ostrzyżone włosy i kilkudniowy zarost na twarzy. Był chudy i ubrany w za dużą bluzę. 

Puknął jeszcze raz i pokazał dłońmi, że mam opuścić szybę. Nie wiedziałam, czy jest to dobrym pomysłem. Wcisnęłam raz na przycisk, który opuszczał i podnosił szybę. Powstała malutka szparka, pomiędzy nami.

- Czego tu szukasz, lalusiu? - zapytał, a ja złapałam za karteczkę i docisnęłam ją do szyby.

- D-dobrze trafiłam? - zapytałam, karcąc się w głowie za jąkanie. Mężczyzna się zgiął i przeczytał tekst, przymrużając delikatnie oczy.

- Mhm. - mruknął twierdząco. - Szukasz kogoś sama? Czy ktoś ciebie przysłał? 

- C-camila cabello. - gdy mężczyzna usłyszał to imię i nazwisko, to się uśmiechnął.

- Aaa, dobra. - powiedział miło. - Wyjdź, to ciebie zaprowadzę na miejsce. 

Wcisnęłam na przycisk, który otworzył wszystkie zamki w aucie, po czym trzęsącymi się dłońmi złapałam za klamkę. Włożyłam telefon, portfel i kluczyki do kieszeni, po czym opuściłam pojazd.

- Ten pedałek nie będzie już tutaj przyjeżdżał? - zapytał, wkładając dłonie do kieszeni bluzy.

- P-przepaszam, ale n-nie wiem o kim p-pan mówi. 

- Taki chłopak w rurkach i z włoskami zaczesanymi lekko na boczek. - powiedział z uśmiechem.

- N-nie znam go.

- No dobra. - westchnął. - Dobra, chodź za mną.

Mężczyzna zaczął robić duże kroki w kierunku przejścia pomiędzy garażami. Starałam się dotrzymywać mu tempa, ale było to bardzo trudne, bo miał on długie nogi. Gdy zatrzymaliśmy się przed drzwiami, to zapukał w nie dwa razy, po czym włożył dłonie z powrotem do kieszeni.

Minutę później usłyszeliśmy zgrzyt zamka i pociągnięcie za klamkę. Moim oczom ukazał się mężczyzna, który zmierzył mnie caluśką wzrokiem. 

Wyglądał on bardzo młodo. Miał on blond włosy prawie sięgające ramion i założone za uszy, srebrne kolczyki w uszach i delikatny zarost na twarzy. Jego oczy miały ładny brązowy kolor, a na jego głowie spoczywała czarna czapka z daszkiem. 

- Co jest? - odezwał się, lustrując osobę obok mnie wzrokiem.

- Mówiła, że przychodzi od Cabello. - odpowiedział, a młodszy otworzył drzwi i przepuścił nas w drzwiach, po czym je zamknął. 

Weszłam do dość małego pomieszczenia, w którym na środku znajdował się stolik. Na ścianach pokoju znalazło się kilka obrazów. Z prawej strony stały szafki, które wyglądały na dość stare.

- Siadajcie, zaraz wracam. - powiedział, po czym wyszedł jednymi drzwiami, które były na przeciwko. Usiadłam niepewnie na krześle, a po chwili obok mnie usiadła kolejna osoba.

DUИGЕОИ | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz