Rozdział 52

1.6K 204 26
                                    

Po przebraniu się i wyszorowaniu zębów wyszłam z pomieszczenia. Lauren cały czas siedziała w kabinie i albo się myła, albo w ciąż siedziała w kącie.

Wróciłam do swojego pokoju, widząc już więcej obudzonych więźniarek. Było coś przed czwartą rano.

Położyłam się na łóżku, połknęłam jedną tabletkę przeciwbólową, po czym złapałam za pierwszą książkę z brzegu i po przeczytaniu tytułu, stwierdziłam, że to nowa książka w mojej biblioteczce. Założyłam na nos moje okulary.

Tytuł brzmiał "Blaze", a gdy tylko otworzyłam powieść na pierwszej stronie, to zauważyłam kartkę samoprzylepną z napisaną na niej krótką wiadomością:

"Wylali go, a Lauren będzie mieć wkrótce rozmowę z dyrekcją więzienia."

Na moich ustach pojawił się uśmiech. Odlepiłam karteczkę, po czym cisnęłam nią w stronę kosza w kącie pokoju. Odwróciłam kartkę na drugą stronę i zaczęłam czytać zawartość książki.

Kilka godzin później usłyszałam tupot i szorujące o podłogę podeszwy butów więźniarek. Moja głowa bolała mnie od głośnych dźwięków i czytania. Możliwe też, że są to skutki ostatniej bójki z Woods.

Tabletki przeciwbólowe słabo pomagały, a ja wciąż czułam, jakby rozrywało mi czaszkę od środka.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, stwierdzając, że jestem w nim sama. Zaburczało mi w brzuchu, a w gardle poczułam niesmaczny posmak. Poczułam tak mocne pulsowanie w okolicach skroni, że słabiej słyszałam. 

Przymknęłam powieki i rozmasowałam skronie palcem wskazującym i środkowym, głęboko oddychając. Niestety nic to nie dało i wciąż czułam potworny ból.

Pewnie teraz wszystkie więźniarki stoją w kolejce po śniadanie, a klawisze są razem z nimi na stołówce. No chyba, że zostawili jedną osobę na korytarzach.

Raz się żyje.

Otworzyłam skrytkę i wyjęłam z nich przezroczysty woreczek z najdroższym towarem. Wyjęłam jedną białą kapsułkę, która kruszyła mi się w palcach. 

Położyłam ją na stole, po czym rozłupałam tępą częścią ołówka, którego wyjęłam spod stolika. Odlepiłam od spodu mebla notes i wyrwałam z niego dwie kartki. Zgięłam je razem dwa razy, tworząc z nich coś wielkości karty kredytowej. Zrobiłam tym dość długą kreskę. 

Robiłam to dziś po raz pierwszy. Słyszałam kiedyś od kogoś, że w ten sposób to szybciej działa, a na tym mi najbardziej teraz zależało. Chciałam tylko pozbyć się tego natarczywego bólu w czaszce.

Zatknęłam jedną dziurkę od nosa palcem wskazującym, po czym zbliżyłam się twarzą do stołu. I zaciągnęłam się mocno przejeżdżając policzkiem po drewnianym meblu.

Oderwałam szybko nos od białego proszku, po czym złapałam się pośpiesznie za miejsce pomiędzy brwiami. Poczułam niedaleko zatok okropne pieczenie, jakby kilkanaście kawałeczków pokruszonego szkła wbiła mi się we wnętrze nosa. Zaciągnęłam się mocno powietrzem, co jeszcze bardziej podrażniło moje drogi oddechowe.

Spojrzałam się na stolik, na którym jeszcze leżała kreska, ułożona z rozkruszonego narkotyku. 

Poczułam niemiłe łaskotanie we wnętrzu nosa. Wciągnęłam powietrze ustami, następnie niespodziewanie kichnęłam. Nie zdążyłam nawet zakryć twarzy i powietrze z moich płuc i kilka kropel śliny wylądowało na stoliku.

- Kurwa. - warknęłam sama do siebie. 

Usłyszałam tupot stóp i spojrzałam się w kierunku wejścia. Stała w nim funkcjonariuszka. Blondynka zlustrowała mnie wrogo wzrokiem. Jakby można by było zabić wzrokiem, to byłabym już martwa.

DUИGЕОИ | CamrenWhere stories live. Discover now