Rozdział 17

1.8K 182 10
                                    

Lauren's POV:

Wracając do swojego pokoju, usłyszałam czyiś szloch dochodzący z pomieszczenia, do którego kiedyś zaprowadziła mnie Cabello. Zastanawiałam się, czy dobrym pomysłem będzie zobaczyć, kto tak płacze w samotności. Może ta osoba jednak nie była tam sama?

Nie wytrzymałam z ciekawości i otworzyłam drzwi. Pomieszczenie było rozświetlone latarką. W kącie znajdowała się jakaś postać, która miała zakrytą dłońmi twarz. Poznałam od razu, kto to jest. Camila ma bardzo charakterystyczną figurę.

Walczyłam sama ze sobą, by zamknąć drzwi i iść z powrotem do siebie. To przecież nie moja sprawa.

Brunetka podniosła wzrok. Po jej policzkach ciekły łzy, a białka w oczach miały już różowawy kolor. Jej dolna warga drżała. Nasz wzrok się pokrzyżował. Brązowe tęczówki wpatrywały się we mnie, jakby nie mogły mnie rozpoznać. Po chwili jednak Camila zaczęła szybko ścierać łzy z jej twarzy.

- Wszystko okej? - zapytałam.

Ciekawość mnie kiedyś zgubi.

- Tak, jest świetnie. - mruknęła trochę niewyraźnie, a po jej policzku pociekła kolejna łza.

Weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi.

Co ty robisz, Lauren? - zadawałam sobie to pytanie w głowie.

Camila od początku odsiadki sprawiała mi kłopoty i utrudniała życie w tym miejscu. Dlaczego mnie interesuje, dlaczego ona płacze? Przecież powinnam ją wyśmiać z tego, że płacze i dobić ją słowami, by utopiła się we własnych łzach.

Usiadłam obok niej na ziemi, opierając plecy o ścianę. Czułam na sobie jej wzrok, który wydawał się mniej wrogi niż przedtem.

Może tak naprawdę, to nigdy nie poznałam tej prawdziwej Camili Cabello? A może nigdy nie poznam.

- Sądzę, że jeśli poznałybyśmy się w innym miejscu, w innych okolicznościach, to mogłybyśmy zostać przyjaciółkami. - powiedziała cicho Camila.

Odwróciłam się w jej stronę i zauważyłam, że pije ona jakiś sok z plastikowej butelki. Przybliżyłam się do niej i wyrwałam jej napój z dłoni. Podłożyłam go pod mój nos i powąchałam zawartość. Pachniało to jak sok pomarańczowy z dużą ilością wódki lub spirytusu.

- Pijesz sobie drinki w więzieniu? - zapytałam, ignorując jej poprzednie słowa.

Camila głupio się uśmiechnęła, odchylając głowę i wpatrując się w inną stronę. Wzięłam łyka trunku, krzywiąc się. Ledwo co wyczuwałam w tym napoju sok pomarańczowy. W moim wnętrzu rozeszło się miłe ciepło, którego mi brakowało. Wzięłam kolejnego łyka i oddałam butelkę brązowookiej.

- A co jeśli ciebie przyłapią? - zapytałam, a brunetka zaczęła się śmiać.

- Za dużo pytań zadajesz. - stwierdziła, po czym wzięła ponownie łyka alkoholu. - Wypij to do końca. - powiedziała, podając mi trunek.

Nic nie mówiłam więcej, tylko chwyciłam za butelkę i wypiłam cztery łyki, zauważając, że naczynie jest już puste. Położyłam je obok na ziemi i spojrzałam się z ciekawością na brunetkę, która milczała. Czułam się trochę niezręcznie w takiej ciszy.

- Pogramy w coś? - zapytałam.

- Nie umiesz posiedzieć w ciszy? Zachowujesz się jak dziecko. - skomentowała.

- No i? Lepiej jest się zachowywać jak dziecko niż być sztywnym jak ty. - powiedziałam, a na ustach Camili pojawił się mały uśmieszek.

- Nie jestem sztywna.

DUИGЕОИ | CamrenWhere stories live. Discover now