Rozdział 71

1.2K 159 16
                                    

Lauren's POV:



Wróciłam do pokoju po niecałych piętnastu minutach. Musiałam trochę ochłonąć. 

Camila jest teraz naprawdę zdesperowana. Co się z tym wiąże, jest także wkurzająca i ma niewyparzoną gębę. Jestem na nią zła, a nie powinnam. Wiem, że wszystko mówiła pod wpływem chwili, ale jej słowa raniły mnie dość mocno. 

- Lauren! - brązowooka pisnęła na mój widok i odłożyła kartonik z sokiem na bok. Po jej brodzie ciekła kropla napoju. 

- Widzę, że się poczęstowałaś. - mruknęłam cicho, patrząc się spokojnie na Camilę.

- Przepraszam, że tak powiedziałam, poniosło mnie. - zaczęła się szybko tłumaczyć, a ja westchnęłam i przysunęłam się do niej blisko, siadając obok niej na pryczy.

- Nic się nie stało. - mruknęłam, chowając wszelkie emocje w moim wnętrzu. 

- Oddałabyś mi moje kule? - zapytała, po czym usłyszałyśmy tupot stóp. 

Spojrzałam się w kierunku ściany naprzeciwko mnie, po czym wstałam i podeszłam do łóżka. Stanęłam na palcach i sięgnęłam za kulami Camili. Podeszłam z powrotem do niej i oddałam jej własność.

- Jeszcze raz przepraszam. - powiedziała dziewczyna dosyć szybko. 

- Idziemy teraz na śniadanie. Ustawisz się za mną w kolejce i będziesz grzecznie czekać na swoją kolej. Potem przysiądziesz się do mojego stolika i zjemy razem posiłek. - oznajmiłam obojętnym, ale stanowczym tonem.

- Z jakiej to racji mam jeść z tobą posiłek? - zapytała, zaczynając się znowu wkurzać. Ja starałam się jednak być najspokojniejsza jak potrafię. 

- Bo czuję się za ciebie odpowiedzialna w pewnym sensie. - wyjaśniłam, po czym spojrzałam się na nią pytająco. - Wstajesz, czy będziesz się długo ze mną sprzeczać? - zapytałam, a brązowooka się uśmiechnęła, co wyglądało dosyć uroczo. Odwróciłam się w stronę drzwi, po czym zaczęłam iść wolnym krokiem przed siebie.

Gdy znalazłam się na korytarzu, to brunetka mnie wyminęła, co mnie dość rozbawiło. Dziewczyna dawała z siebie wszystko, by przemieszczać się szybciej ode mnie, co oczywiście szło jej bardzo dobrze. 

- Zwolnij, bo nie nadążam za tobą. - powiedziałam, a Camila odwróciła głowę do tyłu pokazując zęby. Wyglądała ona na bardzo szczęśliwą, więc mój humor też od razu się zmienił. 

Najwidoczniej Camila potrzebuje wolności i nie lubi, kiedy ktoś się nad nią lituje.

Po chwili szłyśmy ze starszą w tym samym tempie. Przekroczyłyśmy próg stołówki, po czym szybko znalazłyśmy się w kolejce.

- Wow, Camila Cabello w kolejce! Cóż za nieoczekiwany zwrot akcji! - usłyszałam za sobą kąśliwą uwagę, skierowaną w stronę brązowookiej. 

- Nie wkurzaj się. - powiedziałam szybko do Camili, nim ta zdążyła zacząć poszukiwania osoby, która to powiedziała. - To nie jest nic obraźliwego.

- Nie wkurzam się. - fuknęła cicho brunetka, a ja się uśmiechnęłam do niej.

- Już robisz się czerwona ze złości. - zaśmiałam się, ujmując jej policzki, które były gorące i różowe.

- To nie od złości. - szepnęła, a ja uniosłam brwi.

- Ach tak? To od czego? - zapytałam z zaciekawieniem.

- Ciepło tu po prostu. - mruknęła, pociągając nosem i spuszczając wzrok na podłogę.

- Jasne. 

DUИGЕОИ | CamrenWhere stories live. Discover now