Rozdział 63

1K 141 5
                                    

Camila's POV:

- Czujesz? - zapytał lekarz dotykając opuszek mojego prawego palca u stopy. Zaśmiałam się.

- Mam łaskotki. - powiedziałam, a lekarz rozszerzył powieki. Poruszyłam delikatnie stopą, po czym sama się zdziwiłam.

- Poruszyłaś stopą! - pisnął starszy mężczyzna.

- Poruszyłam stopą! - także pisnęłam, czując niezwykłe szczęście.

- Jestem w szoku. Niedawno nie czułaś obydwu kończyn, a po miesiącu powróciło ci czucie w całej prawej nodze i do uda w lewej. Wow. - lekarz pokręcił dumnie głową. - Myślałem, że będziesz skazana na wózek do końca życia. A na początku to w ogóle myślałem, że nie przeżyjesz. Wkrótce to naprawdę będziesz chodzić do toalety sama. 

Uśmiechnęłam się szeroko, słysząc słowa siwowłosego. 

- Minął już cały miesiąc? - zapytałam po chwili.

- Dokładnie trzydzieści pięć dni. - powiedział.

- Ale to zleciało. - mruknęłam, uśmiechając się. - Nawet zaprzyjaźniłam się z pielęgniarką, która do mnie często zagląda. - powiedziałam, przypominając sobie o brunetce, z którą rozmawiałam o książkach, które kobieta również kochała czytać. Pielęgniarka nawet przynosiła mi książki. Niestety mogłam czytać tylko wtedy, gdy był ktoś w pobliżu. Z racji tego, że miałam skrępowane ręce, to potrzebowałam kogoś, kto będzie mi przerzucał strony. Zazwyczaj robiła to właśnie brunetka. - Kiedy wrócę do domu? - zapytałam po chwili lekarza.

- Nie wiem, ale ze szpitala wyjdziesz w ciągu najbliższych tygodni. - powiedział, a mi nagle się przypomniało, że wcale nie jestem wolnym człowiekiem. 

- Nie mogę się doczekać aż zobaczę Dinah. - wyznałam lekarzowi, a ten się uśmiechnął.

- Twojej przyjaciółki? - dopytał siwowłosy.

- Mówiłam Panu u niej? 

- Wspomniałaś. - mruknął, zapisując coś w notesie.

- Dinah jest cudowną przyjaciółką. Zawsze jest ze mną szczera i w dużo rzeczach mi pomaga. - powiedziałam z uśmiechem.

- To dobrze, bo po powrocie będziesz potrzebowała drobnej pomocy. - stwierdził mężczyzna.

Dinah's POV:

Muzyka grana ze starego radia obijała mi się po uszach. Przyciągnęłam bliżej siebie Normani, poruszając biodrami w rytmie starej miłosnej piosenki. Musnęłam delikatnie jej policzek, układając ramiona za jej szyję.

- Proszę, bez takich czułości! - wykrzyczał funkcjonariusz.

Zaśmiałam się cicho. 

Dzisiejszy dzień był jednym z najlepszych dni podczas pobytu w tej placówce. 

Muzyka ucichła i zaczęła grać inna piosenka.

- Zmęczyłam się. - oznajmiłam czarnoskórej. - Idziemy się czegoś napić? - zapytałam.

- Jasne. - odpowiedziała zasapana brunetka.

Odeszłyśmy na bok, złapałyśmy za kubek i nalałyśmy sobie wody.

- Wciąż jestem w szoku, że pozwolili ci zrobić imprezę pożegnalną. - powiedziała do mnie latynoska, z którą ostatnio się zaprzyjaźniłam. 

- Ja też. - stwierdziłam, po czym się głośno zaśmiałam.

Przyłożyłam kubek do ust, po czym upiłam dość wielkiego łyka. Spojrzałam się na przygnębioną Normani, która wpatrywała się we mnie w milczeniu.

- Co jest, Słońce? - zapytałam, przybliżając się do niej i poprawiając jej fryzurę.

- Jutro wychodzisz. - mruknęła smutno.

- Rozmawiałyśmy już o tym. - westchnęłam, wpatrując się w oczy kobiety. - Będę cię odwiedzać tak często, jak będę mogła.

- Wolałabym byśmy ten ostatni dzień spędziły razem. - szepnęła cicho kobieta, spuszczając wzrok i bawiąc się palcami.

- Przecież spędzamy cały dzień razem. Nie odstępuję cię na krok. - oznajmiłam, a niższa westchnęła, wciąż wpatrując się w podłogę. Złapałam za jej brodę i uniosłam ją tak, by patrzyła się na mnie.

- Wolałabym spędzić czas w naszym miejscu. - wyznała robiąc smutną minkę, a ja poczułam, że pęka mi serce przez jej smutek.

- Oj, Mani. - mruknęłam, łapiąc jej policzki i ściskając je tak, że dziewczyna wyglądała bardzo słodko. Chciałam ją tym rozweselić, co mi się udało, bo brunetka strzepała moje ręce i się uśmiechnęła. - Po imprezie przecież będziemy mieć całą noc. - oznajmiłam. Kobieta ewidentnie się ożywiła przez te słowa, bo rozszerzyła powieki.

- Tak? - dopytała.

- Jasne. - zaśmiałam się. - Teraz się uśmiechnij. Twoja dziewczyna wychodzi z więzienia, a ty wyszłaś z izolatki. Czyż to nie cudowne wiadomości? - zapytałam, uśmiechając się. 

DUИGЕОИ | CamrenWhere stories live. Discover now