Rozdział 24

1.8K 195 20
                                    

Lauren's POV:

Było ciemno. Wracałam do pokoju i gdy tylko przekroczyłam próg, to poczułam, że coś przywarło mnie do ściany. Po chwili poczułam czyjeś wargi na moich i dłonie, które wkradły się pod materiał mojej koszulki. Znałam ten zapach, ten dotyk. Doskonale wiedziałam, kto to jest, więc odwzajemniłam pocałunek, łapiąc za kark brunetki, przez co uradowana mruknęła w moje usta.

- Camila! - jęknęłam, gdy jej dłonie w zabójczo szybkim tempie znalazły się na moich pośladkach.

Jej usta musnęły mój policzek, przybliżając się do mojego ucha.

- Csii... Musisz być cichutko, jeśli nie chcesz nikogo obudzić. - wyszeptała, przez co przez mój kręgosłup przeszedł dreszcz. Poczułam mrowienie w brzuchu i adrenalinę we krwi.

- Zajmij się mną. - mruknęłam cicho.

- Mam taki zamiar. - stwierdziła, po czym podniosła mnie za pośladki. Owinęłam nogi wokół jej bioder i założyłam ręce za jej szyję.

Usłyszałam trzask, przez co otworzyłam oczy i spojrzałam się w stronę dźwięku. Przede mną znajdowała się chuda brunetka, która leżała na ziemi. Było już jasno, więc pewnie jest coś około godziny 6 lub 7.

- Przepraszam, nie chciałam cię obudzić. - mruknęła ze skruchą, podnosząc się z podłogi.

- Co ty właściwie robiłaś? - zapytałam z zainteresowaniem i lekką złością w głosie.

- Chciałam zobaczyć, czy dałabym radę doskoczyć z mojej pryczy na drugą stronę pokoju. - powiedziała, jakby to było coś normalnego i przewidywalnego.

- Mhm. - mruknęłam patrząc się w nią z lekkim zdziwieniem.

- Poprzedzając wszystkie pytania, to idzie, tylko trzeba trochę poćwiczyć. - powiedziała z lekkim podekscytowaniem.

Nie miałam zamiaru, jej o nic pytać.

- To super. - mruknęłam od niechcenia, po czym się odwróciłam w stronę ściany i próbowałam zasnąć ponownie.



Clarke's POV:

Trzęsłam się, kiedy przechodziłam przez bramki przed wejściem do mojego miejsca pracy. Gdy minęłam smętnie wyglądających ludzi ubranych w stroje policyjne, to weszłam do szatni i zaczęłam przebierać się w to samo ubranie co oni. Cały czas bałam się przyłapania. Miałam w końcu mnóstwo kolorowych tabletek schowanych w miseczkach od stanika, które łatwo mogłyby wypaść. Nie chcę, by mnie złapano. Nie chcę pójść za kraty. 

- To ty jesteś ta nowa? - usłyszałam czyiś męski głos, podczas gdy zapinałam guziki od koszuli. 

- P-przebieram się! - pisnęłam, chowając się i próbując zapiąć ostatnie guziki.

- Sorry. - ten ktoś mruknął. Gdy zapięłam guziki, to się odwróciłam i zauważyłam wysokiego bruneta, który wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem. Miał na sobie sportową bluzę, rurki i złoty naszyjnik na szyi. - Jestem Shawn. - przedstawił mi się, wystawiając dłoń w moim kierunku.

- C-clarke. - odparłam, niepewnie ściskając jego, dość sporej wielkości, dłoń.

- Ładne imię. - stwierdził, po czym pociągnął nosem i przetarł oko wierzchem dłoni. Po chwili dość głośno kichnął. - Przepraszam, jestem trochę przeziębiony.

- M-mogłeś zostać w d-domu. - mruknęłam cicho.

- Chciałbym, ale skończył mi się urlop. - stwierdził, po czym podszedł do jednej z szafek i ją otworzył.

DUИGЕОИ | CamrenWhere stories live. Discover now