Rozdział 75

1.2K 171 18
                                    

Camila's POV:


- Słucham? - zapytałam szybko, słysząc propozycje Lauren. Jej dłonie ułożyły się asekuracyjnie na mojej talii.

- Nieraz widziałam cię w bieliźnie. - stwierdziła młodsza, wzruszając ramionami. - Ty mnie też, ale nie będę o tym wspominać, bo tego nie pamiętasz. - dodała ciszej.

- Nie chcę by nasza relacja się rozwijała w aż tak szybkim tempie. - oznajmiłam, a Lauren się uśmiechnęła.

- Jasne, będzie się rozwijać po twojemu.

- Będziesz mnie całować bez mojej zgody? - zapytałam marszcząc brwi, a uśmiech zielonookiej się jeszcze bardziej poszerzył.

- Nie, nie będę cię całować bez twojej zgody. - stwierdziła, a ja kiwnęłam głową zastanawiając się nad kolejnymi pytaniami.

- A co zamierzasz teraz zrobić?

- Prawdopodobnie zdejmę z ciebie ubrania i pomogę ci się umyć. - oznajmiła, a ja przymknęłam powieki.

- Bez żadnych seksualnych podtekstów? - dopytałam, a policzki Lauren stały się różowe.

- Tak, bez nich też. - powiedziała po chwili. - Wkrótce zaczną się zbierać tutaj inne osadzone, więc radzę ci się pospieszyć. - stwierdziła, a ja uniosłam brwi delikatnie się uśmiechając.

- Cóż ty taka niecierpliwa, Jauregui. - brunetka wzdrygnęła się, gdy wypowiedziałam jej nazwisko.

Czując dłonie zielonookiej na moim ciele, nie bałam się aż tak, że się wywrócę. Złapałam za rąbek od mojej koszulki, delikatnie go unosząc. Po chwili sprawnym ruchem podniosłam ręce, trzymając wciąż materiał górnej części uniformu. Rzuciłam koszulkę w stronę zasłony, po czym spojrzałam się na oczy Lauren, które ewidentnie patrzały się w złym kierunku.

- Krępujesz mnie. - warknęłam, podnosząc brodę Lauren i kierując jej wzrok na moją twarz.

- Myślałam, że nie lubisz się patrzyć w moje oczy. - mruknęła niższa, uśmiechając się z wyższością. Poczułam, że moje policzki zaczęły płonąć.

- Są wyjątkowe. - skomentowałam. - I hipnotyzujące. - dodałam, wpatrując się w zielone tęczówki.

- Tak myślisz? - zapytała.

- Taa... - mruknęłam, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu.

Przypomniałam sobie, że wciąż trzymam twarz Lauren, więc szybko ją puściłam.

- Nie lubię jednak, jak ktoś wlepia bezczelnie swoje oczy w mój biust. - stwierdziłam, a dłonie młodszej musnęły moje biodro.

- To nie moja wina. - fuknęła szybko niższa, a jej wzrok zniżył się na mój brzuch, po czym znowu powrócił na moją twarz.

- Zaraz zrezygnuję ze wspólnej kąpieli. - oznajmiłam, a Lauren uśmiechnęła się.

- Nie zrobisz tego, bo jesteś pod moją kontrolą. - zaśmiała się, zaciskając palce na materiale moich więziennych spodni, przez co się spięłam.

- Po prostu się umyjmy, bo robi się niezręcznie. - mruknęłam ciszej, a brunetka zrobiła parę kroków do przodu, a ja zetknęłam się plecami z kafelkami. Nie mogłam się przestać uśmiechać z niewiadomych powodów.

Po chwili dłonie brunetki puściły materiał moich spodni, a ja szybko dotknęłam rękami kafelek, by się nie wywrócić. Młodsza zdjęła ze swoich stóp buty, potem skarpetki. Wyrzuciła je na kafelki za zasłoną, po czym zsunęła ze swoich bioder więzienne spodnie i sekundę później leżały one przy jej kostkach na podłodze.

Zamrugałam dwa razy, wpatrując się w jej nogi.

Nie minęło piętnaście sekund, a koszulka zielonookiej także wylądowała za zasłoną, a ja mogłam przyjrzeć się idealnym kształtom kobiety przede mną.

- I kto tu teraz wlepia gały w czyje ciało? - zapytała, a moje oczy szybko powędrowały z powrotem na jej twarz. Myślałam, że spalę się ze wstydu, ale tak się nie stało. Uśmiechnęłam się tylko, po czym opierając się o ścianę, zjechałam na dół i usiadłam na podłodze.

Szybko zdjęłam buta z prawej nogi, bo na lewej w ogóle go nie nosiłam, by mi nie ciążył. Następnie ściągnęłam skarpetki z obydwu stóp.

- Pomóc ci? - zapytała Lauren, a ja szybko zaprzeczyłam, kręcąc głową.

Zsunęłam spodnie z moich bioder i dociągnęłam je do ud, po czym zaczęłam odpinać urządzenie na mojej lewej nodze. Gdy leżało one obok, to szybko pozbyłam się pomarańczowej odzieży z moich nóg. Szybko założyłam na gołą łydkę metalowe urządzenie i chciałam już zapinać, ale zatrzymał mnie głos Lauren.

- Wydaję mi się, że nie musisz tego zakładać do kąpieli. - powiedziała, a ja podniosłam wzrok na nią.

- Ale chcę. - oznajmiłam, po czym zapięłam mój wspomagacz do niesprawnej nogi dość mocno.

Wyciągnęłam dłoń w stronę Lauren, a ta szybko pomogła mi się podnieść i od razu owinęła swoje ręce wokół mojej talii, bym się nie wywróciła.

- Zostawiłam znowu mydło. - westchnęłam, patrząc się w oczy kobiety.

- Gdzie?

- Pewnie przy umywalce. - stwierdziłam, a Lauren szybko kiwnęła głową, znowu przysuwając się ze mną do ściany i zostawiając mnie, opartą o nią. Wyszła z kabiny w bieliźnie i po chwili wróciła z małą buteleczką mydła w dłoni.

- Mam! - pisnęła, podnosząc do góry rękę.


Pół godziny później siedziałyśmy razem w pokoju, ubrane i ze słomką od soczku w ustach. Lauren szczerze mówiła, kiedy wspominała o tym, że chce, by nasza relacja rozkręcała się po mojemu. Kąpiel była przyjemna i nie było pomiędzy nami żadnego seksualnego napięcia, co bardzo mnie cieszyło.




Kolejne dwa tygodnie zleciały zaskakująco szybko. Mogę je opisać w czterech słowach: jedzenie, praca, książki i Lauren.

Codziennie rano brałyśmy z zielonooką wspólną kąpiel, która była jedną z najciekawszych części dnia. Potem razem jadłyśmy, pracowałyśmy i ogólnie spędzałyśmy większość dnia ze sobą. Dzięki temu poznałyśmy się od początku, kompletnie zapominając o przeszłości sprzed wypadku. Lauren wydawała się niezmiernie ciekawą osobą.

Poza tym, to dopiero tydzień temu dowiedziałam się, że Mendes został zwolniony za posiadanie narkotyków w bieliźnie w dzień, kiedy miałam ten cały wypadek. Przez to jestem teraz bardzo ograniczona. Na mojej karcie więziennej jest zaledwie 50 dolarów, a do tej płatniczej poza placówką nie mam żadnego dostępu.

To jednak jest już nieważne. Najważniejsze jest to, że póki co żyję i zaczynam znajdywać sens w moim beznadziejnym życiu.

DUИGЕОИ | CamrenWo Geschichten leben. Entdecke jetzt