Rozdział 43

1.4K 190 44
                                    

Lauren's POV:


- Czyli po prostu ciebie szarpnęła za kark, bo ją zwyzywałaś? - zapytała Lexa, po tym jak opowiedziałam jej fałszywą historię.

- Tak. - skłamałam, a brunetka westchnęła przenosząc wzrok ze mnie na sufit.

- Zostaw Camilę w spokoju, to ty też będziesz sobie żyła spokojnie. - powiedziała, a ja delikatnie się uśmiechnęłam.

Po chwili ktoś przekroczył próg pokoju.

- Wstawać, inspekcja. - powiedział strażnik w dość młodym wieku, którego widziałam w tej placówce po raz pierwszy. A może po prostu nie zwróciłam na niego uwagi. Klawiszy jest tu dużo, a ja umiem rozpoznać maksymalnie trzech. 

Mężczyzna miał włosy brązowe włosy w totalnym nieładzie. Większość pasemek ułożyła się tak, że przysłaniały mu czoło. Na twarzy znajdował się kilkudniowy zarost, który wyglądał na nim całkiem dobrze. Funkcjonariusz był wyższy ode mnie o około 10 centymetrów i wyglądał całkiem uroczo.

Gdy tylko do mojej głowy powrócił obraz Camili, to moje skupienie na strażniku od razu zniknęło.

- Ty chyba nie stąd. - powiedział do mnie obojętnie. - Wracaj do swojego pokoju. - dodał, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.

Zeskoczyłam z górnej pryczy i szybko wyszłam z pomieszczenia, nic nie mówiąc.

Nie czułam się najlepiej przez to, że okłamałam Lexę. Ale wątpię, że powiedzenie jej prawdy by cokolwiek zmieniło. Jeszcze by się w coś wpakowała przeze mnie.

Gdy wróciłam do mojego pokoju, to była tam Camila, Ty i klawisz Mendes. Brunetka, gdy tylko mnie zauważyła, to się szeroko uśmiechnęła. 

Czarnoskóry odsunął się od Cabello, obok której stał i przyglądał się, podczas gdy Mendes spokojnie ją przeszukiwał.

- Zdejmij buty i stań w rozkroku. - rozkazał mi z lekkim gniewem w głosie.

Spojrzałam na niego z lekkim zdezorientowaniem, po czym przykucnęłam i zaczęłam rozwiązywać sznurówki. Gdy to zrobiłam to zdjęłam ze stóp więzienne buty i stanęłam w rozkroku, rozkładając dłonie na boki.


Camila's POV:


- Mam dla ciebie niezłą ofertę. - wyszeptał Shawn, podczas przeszukiwania mnie. Brunet robił to dzisiaj wyjątkowo wolno, jakby miał jakieś ograniczone ruchy.

- Jaką ofertę? - zapytałam równie cicho.

- Jak bardzo nienawidzisz Ty'a? - szepnął, zjeżdżając przez talię i biodra.

- Mów mi ofertę, a nie się bawisz w jakieś gierki. - warknęłam cicho, a brązowooki się uśmiechnął pod nosem.

- Oferta nie jest tania. Kosztuje pięćset dolarów. - powiedział, podnosząc się, jeżdżąc ponownie wzdłuż talii.

- Chcesz włożyć temu czarnusowi petardę do buta? - zapytałam z ironią w głosie. - Jeśli tak, to to jest bardzo głupi pomysł. On ma na pewno tak twarde pięty, że nawet tego nie poczuje.

- Nie, chodzi o coś lepszego. - stwierdził. - Mogę sprawić, że straci pracę. - wyszeptał, po raz drugi już sprawdzając moje ramiona. 

- Zamieniam się w słuch. - powiedziałam z wielkim zainteresowaniem.

- Odwróć się! - rozkazał głośno, a ja szybko wykonałam jego polecenie. Zaczął jeździć dłońmi po moich plecach. - Słyszałem raz jakieś jęki wydobywające się z kantoru. Podejrzewałem jakiś romans pomiędzy jakimiś funkcjonariuszami. Zostawiłem dzisiaj włączoną kamerę, ustawioną na blacie, a na mojej przerwie poszedłem zobaczyć efekty i zauważyłam tam filmik, w którym Ty się liże z Lauren, a potem...

Na jego słowa zacisnęłam dość mocno pięści.

- Jeśli go wyleją, to dostaniesz pieniądze. - przerwałam mu ściszonym głosem, a Shawn przestał dotykać moje plecy dłońmi. - Teraz idź do bloku D, przeszukać pokój Hamilton.

- Jasne. - szepnął. - Czysto! - powiedział niższym głosem, po czym wyprostował się i wyszedł z pomieszczenia.


^^^^^^^^^^^^^^^^^

Tak, wiem, bardzo krótki rozdział. Chciałam po prostu coś dzisiaj dodać, bo jutro będę mieć mniej czasu.

Ano, mam takie pytanie...

Wolelibyście krótkie rozdziały (do 1000 słów) codziennie czy dłuższe rozdziały (ok. 2000 słów) co dwa lub trzy dni?

DUИGЕОИ | CamrenWhere stories live. Discover now